"Smakuj słowa, są trwalsze od rzeczy.
I gdy nas już nie będzie,
one będą pracować nad stawaniem się świata"...
- Andrzej Sulima-Suryn
I gdy nas już nie będzie,
one będą pracować nad stawaniem się świata"...
- Andrzej Sulima-Suryn
SMACZNEGO...;)
*
"Poezja jest stara jak świat
"Poezja jest stara jak świat
i skończy się dopiero z nim razem.
Wynaleziono pług, aby zaspokoić głód chleba,
i wynaleziono poezję, aby zaspokoić głód piękna"
- Jan Parandowski
- Jan Parandowski
KU ŚWIATŁU
W ciszy błękitu światłem wiekuistym
Tyle bezdroży, dróg do ciebie wiedzie
Tyś gwiazdą drzewa, lilią w mule czystą
Rzeźbą wykutą w cichej serca miedzi
Ciągle cię mylą - w piasku grzebią morze
Twarz twoją kruszą o przybrzeżne skały
Widzą cię w tęczy, to w wieczornej zorzy
To w gwiazdach, które nocą pospadały
Każdego ranka wspinam się ku światłu
Chociaż w nim jestem, sięgnąć go nie mogę
Jarzę się ciałem pełnym twego blasku
W tobie ocalam wieczną serca młodość
Tobą się piętrzą góry i doliny
Zaszyte w drzewa i wędrowne ptaki
Ty jesteś życiem, które nie przemija
Prowadzisz, czyniąc niewidzialne znaki
- Jan Sabiniarz
✒🍃✒🍃✒🍃✒🍃✒🍃✒🍃✒
W OGRODZIE ŻYCIA
Z wolna oddzielam - co prawdziwie boskie
Od tego, co stanowi przemysł wiary
I świat się jawi coraz bardziej prosty
Bóg a nie człowiek tworzy życia miary
Istota ludzka jest oddzielnym bytem
Bóg jej przekazał wolność absolutną
Z pełnią wszechrzeczy, pustką w nich ukrytą
Wiedząc, że człowiek może ją niweczyć
Planeta Ziemia cudem jest w wszechświecie
To w niej się skupia cały zamysł boski
Gdzie każde życie nowe życie krzesze
Jak drzewa - kwiaty, kiedy przyjdzie wiosna
Dopóki człowiek Boga nie odczyta
W otwartej księdze, która - światłem życia
Noc jego ciemna nie doczeka świtu
A jego droga, drogą - łez i zniszczeń
W Całun Turyński ogród nasz wpisany
Przyszłość i przeszłość - to, co przed nim było
Jak dotąd - jątrzy w nas otwartą raną
Wiara go zbawi i bezbronna miłość
- Jan Sabiniarz
ŚWIECIE MÓJ
Niewyczerpaną jesteś księgą
Galerią wielu słońc i planet
W każdej - z chwil wielu - jesteś ze mną
Jak drzewa brzaskiem malowane
Cieszysz kamykiem, każdą ścieżką
Ubraną zeszłorocznym wrzosem
W każdym badylu piękno mieszka
Jak mam je zebrać, jak uniosę?-
Różą poranka świeci rzeka
Na modrej trawie jeszcze gwiazdy
Wewnętrznym słońcem się uśmiecha
Widzi - kto w oczy spojrzy - każdy
Buszuję w gęstwie drzew konarów
Gdzie każdy dotyk koi, cieszy
Gdzie nie ma granic, żadnej miary
- Drzewa wpisane w los człowieczy
Kłaść się pod nimi, to się wspinać
Na witki leszczyn, lipy złote
I być szczęśliwym w tej godzinie
Gdy pole kwitnie serca kłosem
Do drzwi błękitu myśl zapuka
Pan Bóg za chwilę je otworzy
Chyli się, kiedy pełne skruchy
Zwierza się szumem fal swych morze
Wszystko się staje znowu czyste
Niezapisaną kartką świeci
W zziębniętej trawie rosy kryształ
W dorosłych - uśmiechnięte dzieci
Jan Sabiniarz
DARY ŻYCIA
Daję ci całą zieleń
Daję ci całą zieleń
Błękit i wszystkie chmury
I tysiąc różnych wcieleń
Morze i nad nim - góry
Podaję szklankę wody
I tysiąc różnych wcieleń
Morze i nad nim - góry
Podaję szklankę wody
Która - z najczystszych źródeł
Żar lata, okruch lodu
Pewność i chwil ułudę
Daję ci bliskość rzeczy
I rzeczy nieskończoność
I światło, co mrok leczy
I ciemność, która płonie
Daję ci mgły o świcie
I krystaliczne dale
Cudne jesieni liście
Bezludnych wysp korale
Dałbym ci jeszcze więcej
Lecz więcej dać nie mogę
Bezpieczny most i rzekę
I drzewa cień na drodze
Żar lata, okruch lodu
Pewność i chwil ułudę
Daję ci bliskość rzeczy
I rzeczy nieskończoność
I światło, co mrok leczy
I ciemność, która płonie
Daję ci mgły o świcie
I krystaliczne dale
Cudne jesieni liście
Bezludnych wysp korale
Dałbym ci jeszcze więcej
Lecz więcej dać nie mogę
Bezpieczny most i rzekę
I drzewa cień na drodze
Jan Sabiniarz
NIEZAPOMINAJKI
W bukiecik spięte niezapominajki
Zerwane w czerwcu, o południa porze
W objęciu dłoni tulą się i wdzięczą
Żeby na piersi główki swe ułożyć
W błękicie płatków jeszcze strumyk szemrze
Świetlista woda w cień wyzwala blaski
Nad nimi olchy, ptak w wiosennym niebie
Wiruje woda, nurtem płynie jasnym
Są takie małe lecz ich serca wielkie
Na kartkach płatków pamięć listy pisze
Koją dotykiem, darzą cichym pięknem
Jak gdyby Pan Bóg nimi z nieba przyszedł
Jan Sabiniarz
W bukiecik spięte niezapominajki
Zerwane w czerwcu, o południa porze
W objęciu dłoni tulą się i wdzięczą
Żeby na piersi główki swe ułożyć
W błękicie płatków jeszcze strumyk szemrze
Świetlista woda w cień wyzwala blaski
Nad nimi olchy, ptak w wiosennym niebie
Wiruje woda, nurtem płynie jasnym
Są takie małe lecz ich serca wielkie
Na kartkach płatków pamięć listy pisze
Koją dotykiem, darzą cichym pięknem
Jak gdyby Pan Bóg nimi z nieba przyszedł
Jan Sabiniarz
DAR
Niech dzień przyniesie tylko dobre myśli
Z miłością złoży je u progu
I to, co dobre, tylko niech się przyśni
Za światło - wdzięcznym - Panu Bogu
Dokoła mroku nieprzebyte ściany
Zalśni w nich promień, który w sercu świeci
Cudownej ciszy dary nieprzebrane -
W koszykach spełnień, które mają dzieci
Niech kamień ciepło tuli mchy przy drodze
I wierna gwiazda nas w wędrówce wiedzie
Skoszona łąka koi wonnym stogiem
Snuje pieśń wilgi, co w gałęziach siedzi
Nad nami - kosmos, z boku i pod nami
I wobec niego - nasze nikłe życie
Niech myśli czystej nic nie plami
By czas rozkwitał - co w głębi lśni ukryty
Jan Sabiniarz
Niech dzień przyniesie tylko dobre myśli
Z miłością złoży je u progu
I to, co dobre, tylko niech się przyśni
Za światło - wdzięcznym - Panu Bogu
Dokoła mroku nieprzebyte ściany
Zalśni w nich promień, który w sercu świeci
Cudownej ciszy dary nieprzebrane -
W koszykach spełnień, które mają dzieci
Niech kamień ciepło tuli mchy przy drodze
I wierna gwiazda nas w wędrówce wiedzie
Skoszona łąka koi wonnym stogiem
Snuje pieśń wilgi, co w gałęziach siedzi
Nad nami - kosmos, z boku i pod nami
I wobec niego - nasze nikłe życie
Niech myśli czystej nic nie plami
By czas rozkwitał - co w głębi lśni ukryty
Jan Sabiniarz
STWÓRCO WSZECHŚWIATA
Stwórco wszechświata, Ziemi i człowieka
Ojcze błękitu, głębi oceanów
Drzewa i jego więzi z skrzydłem ptaka
Brzasków różanych, słońcem malowanych
Widzę cię w ludziach oraz w braciac naszych
- Ktoś nieroztropnie nazwał ich mniejszymi
Świat każdą chwilą się w wieczności waży
Wystarczy wzrok swój unieść wyżej Ziemi
Życie wpisane w serc i myśli krzewy
Z światła i wody głębi się odradza
Wie o tym dobrze dąb i piasek niemy
Na którym miłość cień twej ręki kładzie
Nie wie o tobie lew, na miedzy zając
Każdy z nich żyje swoim własnym życiem
Są twymi dziećmi, chociaż cię nie znają
- Zbyt wiele krąży na ich temat mitów
Cisza pomostem życia jest do ciebie
Pokój skupienia i modlitwy progi
To, co w nas - małe, w mroku się zagrzebie
A to co - wielkie, drzewem się odrodzi
Jan Sabiniarz
GWIAZDO ZARANNA
Gwiazdo zaranna, pełna chwili światła
Czekam na ciebie, idę z tobą drogą
Obyś ty nigdy różą nie zagasła
Bez ciebie jakże świat ten jest ubogi
Czekam na ciebie, idę z tobą drogą
Obyś ty nigdy różą nie zagasła
Bez ciebie jakże świat ten jest ubogi
Idę ku tobie z bukiecikiem ciszy
Z kropelką deszczu, która maj pamięta
Nad nami dźwięczą czułe struny lasu
I bezkres słowa - głębi niepojętej
Z kropelką deszczu, która maj pamięta
Nad nami dźwięczą czułe struny lasu
I bezkres słowa - głębi niepojętej
Wśród mchów się ścielą zeszłoroczne wrzosy
I promień lata wśród paproci drzemie
Nie martw się, proszę, że mój cień bez głosu
Złoci się liściem w szeleszczącym niebie
I promień lata wśród paproci drzemie
Nie martw się, proszę, że mój cień bez głosu
Złoci się liściem w szeleszczącym niebie
Nic nie umarło, gdzieś, na moment, poszło
Po to, by wrócić ze zdwojoną mocą
Dzieli nas tylko trochę dłuższa chwila
Jasna wśród nocy tkliwych gwiazd migotem
Po to, by wrócić ze zdwojoną mocą
Dzieli nas tylko trochę dłuższa chwila
Jasna wśród nocy tkliwych gwiazd migotem
Popatrz, jak z głębi wstaje wodna lilia
Biała i czysta na mulistym bagnie
Kos na gałęzi miłość jej wyznaje
A świadkiem - kamień wryty w piasek na dnie
Jan Sabiniarz
GWIAZDO WIECZORNA
Gwiazdo wieczorna, która czynisz znaki
Wskazujesz drogę jasną wśród ciemności
Wiesz, że jesteśmy jak wędrowne ptaki
Które przez chwilę w swoim domu goszczą
Wieczność się rodzi w garści lichej słomy
Cudem wszechświata błękit w niej się ściele
I cisza drzemie najgłębszego tonu
I jedno Dziecię pośród wszystkich wcieleń
W stajence zgrzebnej z drewna i kamienia
Trwalszej niż góry i błękitne morza
Słowo się rodzi, które prawd nie zmienia
Z gliny i ducha, które Bóg ułożył
Trzeba zrozumieć to, co w nim symbolem
Wyłuskać prawdę jak ze strąka ziarno
Głos ten usłyszeć, który sercem woła
Chcą go zagłuszyć zgiełkiem moce gwarne
Nie zmiotą ciebie wichry, ni meczety
Twoja niezłomność dębem jest i trzciną
Nad Górą Krzyża wieczna gwiazda świeci
Drzewkiem oliwnym życia nie przemija
Jan Sabiniarz
🍃✒🍃✒🍃✒🍃✒🍃✒🍃✒
GWIAZDO NAJCZYSTSZA
Gwiazdo najczystsza, idę po omacku
Dłoń mi podajesz, widzę cię wśród mroku
Są we mnie góry oraz rzeki płaskie
I błękit, który toczy się wśród stoków
Ty jesteś niebem, tęczą wodospadu
Wartkim kamieniem, w którym mchy zielone
Strumieniem wody dłonie serca składasz
Ziarenkiem światła, które w kropli płonie
To - w nas rozpalasz, co jest niebotyczne
Siankiem kołyski oraz drewnem krzyża
Rozścielasz piękno ponad troski liczne
Jak morze, które skałom stopy liże
Gdy się zamyślę, wzbijasz mnie w obłoki
Płynące wyżej, niźli wieże katedr
Jakże miłuję ich słoneczny spokój
Ich ciche tchnienie toczy się nad światem
Gwiazdo najczystsza betlejemskiej nocy
Promykiem słomy i igliwiem ciszy
Któraś samotna pośród gwiazd migotu
To twoją dłonią serce pieśni pisze
Gwiazdo najczystsza, twoje drogi proste
Ty świecisz nadal, kiedy spać się kładę
Czuwasz w Stajence z wołem i osiołkiem
Z kroplą wszechświata w serc oliwnym sadzie
Co nieśmiertelne, z wolna w nas się staje
Nie zburzą tego, skały ni przepaście
Są w tobie cisze i muzyki kraje
Święte pustkowia i bezludne miasta
Gwiazdo najczystsza, która świecisz w oknie
Domu, co światłem nocy jest owiany
Gdy się odwrócę, widzę cię stokrotnie
Lśniącą na szybach mrozem malowanych
Cudowną ciszą ogień w izbie płonie
Twarz twoją widzę, aż do bólu piękną
Rozjaśniasz drzewa skute zimy szronem
To, dzięki tobie, myśl ku sercu biegnie
Jan Sabiniarz
Wciąż mijamy siebie w przelocie
Z nami gwiazdy, jeziora i rzeki
Serc wołania, pozornie - daremne
Życia przejść się nie da na skróty
Choćby była najcichsza i skromna
Przejść tunele w snach odciśnięte
Czas na zewnątrz i w nas się dopełnia
W serc pustkowiach - ta jedna, jedyna
Jan Sabiniarz
ZA SIÓDMĄ RZEKĄ
XIII.
Za siódmą rzeką śpi spokojnie woda
Budzą się liście rankiem poruszone
W konarach dębu, w polnej róży płoną
Promienną ciszą w trawie ułożone
W dali jutrzenka słodko lśni nad lasem
Złoto-różowe w głębi lśnią rozbłyski
Kwiat się rozchyla, w górze pierwsze ptaki
Płyną błękitem czystym niby kryształ
Otwórz swe serce, myśli zasłuchane
Niechaj dzień jasny niesie dobre wieści
Brzask się promieni w ciemnej duszy ścianach
Otwartą księgą, cichych chwil szelestem
Pogodny ranek niesie drobne szczęście
Kawałkiem chleba i zapachem mięty
Słońce na szybie krzesze promień piękna
Gdy w sercu - miłość, każdy czas jest święty
Ranek się budzi, pełen jest nadziei
Serdeczne dłonie chylą się nad światem
Drzewo za drzewem wstaje po kolei
Wsłuchane w ptaki i ich sny skrzydlate
Jan Sabiniarz
Tyle Eurydyk jest wśród nas
Są takie piękne w dzień i w noc
Zaszyte w blok lub dom z ogródkiem
Prowadząc dzieci do przedszkola
Jan Sabiniarz
🍃✒🍃✒🍃✒🍃✒🍃✒🍃✒🍃
CANON PACHELBELA
Pełne miłości są wiosenne drzewa
Dzikich ogrodów sny różowe
Drewniana furtka, dotyk nieba
Słońce ku ziemi chyli głowę
Ptak śpiewa Canon Pachelbela -
W delikatności jego piękno
Wśród traw porannych kwiat się ściele
Budzi się świt za siódmą rzeką
Nad łąką zjawy mgieł się snują
W łodyżkach szczęścia skrzy się rosa
Pełne spokoju dłonie twoje
Czas rozchylają ku niebiosom
Niech dzień nie burzy ranka chwili
Niech jak najdłużej ją zachowa
To, co buduje - w niej się kryje
Wiosną ożywia nas od nowa
W izbie poranka zapach kawy
W firankach jeszcze brzask różany
Na szybach światła cień łaskawy -
Wstępuje w cichej bieli ściany
Jan Sabiniarz
🎼...https://youtu.be/yGZcXuRDH1s
Ciągle - od nowa - pragnę wierzyć
W dole kamienie mchem porosłe
Morze rozbija się o skały
Co dojrzewało w nas przez wieki
Dłutem artysty, pieśnią ptaka
Ziemia dojrzewa w tyglu słońca
To, co upada, jak ocalić
Wystarczy rankiem w oknie stanąć
Jan Sabiniarz
🍃✒🍃✒🍃✒🍃✒🍃✒🍃✒🍃
W CISZY PORANKA
Gdy rano wstajesz, chroń wewnętrzną ciszę
I noś ją w sobie jak najdłużej
Ona jest źródłem i spokoju niszą
Od zgiełku strzeże swym wysokim murem
Za siódmą rzeką słońce ze snu wstaje
Chwil blask różany w błękit się przelewa
Jakże cudowne są tej ciszy kraje
Co szepcze liściem i zakwita w drzewach
Za furtką - droga, gdy zazgrzyta skobel
Śpiew ptaka skrzydłem pieśni niesie
Na łące światła żuraw srebrny brodzi
Wczorajsze echo błąka się po lesie
Nic nie mów i nie pytaj o nic
W rześkości ranka rozpłyń się milczeniem
Radość skowronka pól zielonych skłonem
Iskrzy się rosą w ziół głębokim cieniu
Jan Sabiniarz
W PORANKACH CISZY
Z każdej miłości Bóg się cieszy
W porankach ciszy bielejących mgłami
Gdy się rozwija, ma ją w swojej pieczy
Wsłuchany w przestrzeń światła między nami
Białe klawisze, anioł po nich stąpa
Z każdego dźwięku serca dar się snuje
Nocami słowik w gwiezdnym oknie kląska
Gdy ptaka z ptakiem lot w nas się krzyżuje
Wiosenna jabłoń w głębi kwieciem płonie
Jest nią tak pięknie, cicho i świetliście
Rozchyla tęczę w płatkach czułych dłoni
Jakby wróżyła nimi szczęścia przyjście
Powiew poranka cień firanki trąca
Niebieski promień niesie lazur nieba
Cisza się snuje, jakby trochę śpiąca
Dzień chciałby w nocy jeszcze się zagrzebać
- Jan Sabiniarz
PROSTE SZCZĘŚCIE
Rześko pluszcze woda wśród przepaści światła
Miłość się przemyka ciemnych gór grzebieniem
W głębi świeci pustka, która dawno zgasła
Dzień wśród niej się błąka gwiezdnej nocy cieniem
Jeszcze nie umilkły rysy czyjejś twarzy
Zbocza aksamitne kryją dotyk dłoni
Echo chwil zawoła pośród zimnych głazów
W ranek pełen słońca błękit rosę roni
Z głębi ptak zakwili, żeby wzbić się w niebo
Pamięć wydobywa z futerału skrzypce
Lecz potrafią one tylko czas umilić
Bo nie z serca płyną, ale z ręki mistrza
W oknie promienistym ranek zmierzchem płacze
O bezsennej nocy zegar nie pamięta
W zwykłej kromce chleba czeka - proste szczęście
Które swą prostotą każdą rzecz uświęca
Jan Sabiniarz
DOM
Skarbnico chwili, pastowanych podłóg
Skrytko, gdzie są schowane klucze dziadka
Ostojo marzeń, wspomnień, snów i modłów
Furtko do życia, do księżyca kładko
Pachnące bzami twe majowe noce
I wonną trawą, co u stóp się ściele
Wypełniasz duszę tęsknych gwiazd migotem
W której tak cicho, rześko jak w kościele
Miejsce przy stole, bliski widok z okna
Gdzie las i obłok idą z sobą w parze
Ty jesteś piękny, nawet kiedy mokniesz
Lub gdy opłatek zimy niesiesz w darze
Kocham twe drewno, cegły i kamienie
Koi i wzrusza widok zwykłej deski
Jej gładki dotyk, słoje jak promienie
I szpar w nich głębie, szczęściem chwil niebieskie
Ptaki ogrodu brzaskiem rozśpiewane
Serdecznym trelem zdmuchną sen u powiek
Zapłoną szczęściem jasne izby ściany
Gdy nie zapomni, że ma serce człowiek
Jan Sabiniarz
Biała i czysta na mulistym bagnie
Kos na gałęzi miłość jej wyznaje
A świadkiem - kamień wryty w piasek na dnie
Jan Sabiniarz
GWIAZDO WIECZORNA
Gwiazdo wieczorna, która czynisz znaki
Wskazujesz drogę jasną wśród ciemności
Wiesz, że jesteśmy jak wędrowne ptaki
Które przez chwilę w swoim domu goszczą
Wieczność się rodzi w garści lichej słomy
Cudem wszechświata błękit w niej się ściele
I cisza drzemie najgłębszego tonu
I jedno Dziecię pośród wszystkich wcieleń
W stajence zgrzebnej z drewna i kamienia
Trwalszej niż góry i błękitne morza
Słowo się rodzi, które prawd nie zmienia
Z gliny i ducha, które Bóg ułożył
Trzeba zrozumieć to, co w nim symbolem
Wyłuskać prawdę jak ze strąka ziarno
Głos ten usłyszeć, który sercem woła
Chcą go zagłuszyć zgiełkiem moce gwarne
Nie zmiotą ciebie wichry, ni meczety
Twoja niezłomność dębem jest i trzciną
Nad Górą Krzyża wieczna gwiazda świeci
Drzewkiem oliwnym życia nie przemija
Jan Sabiniarz
🍃✒🍃✒🍃✒🍃✒🍃✒🍃✒
GWIAZDO NAJCZYSTSZA
Gwiazdo najczystsza, idę po omacku
Dłoń mi podajesz, widzę cię wśród mroku
Są we mnie góry oraz rzeki płaskie
I błękit, który toczy się wśród stoków
Ty jesteś niebem, tęczą wodospadu
Wartkim kamieniem, w którym mchy zielone
Strumieniem wody dłonie serca składasz
Ziarenkiem światła, które w kropli płonie
To - w nas rozpalasz, co jest niebotyczne
Siankiem kołyski oraz drewnem krzyża
Rozścielasz piękno ponad troski liczne
Jak morze, które skałom stopy liże
Gdy się zamyślę, wzbijasz mnie w obłoki
Płynące wyżej, niźli wieże katedr
Jakże miłuję ich słoneczny spokój
Ich ciche tchnienie toczy się nad światem
Gwiazdo najczystsza betlejemskiej nocy
Promykiem słomy i igliwiem ciszy
Któraś samotna pośród gwiazd migotu
To twoją dłonią serce pieśni pisze
Gwiazdo najczystsza, twoje drogi proste
Ty świecisz nadal, kiedy spać się kładę
Czuwasz w Stajence z wołem i osiołkiem
Z kroplą wszechświata w serc oliwnym sadzie
Co nieśmiertelne, z wolna w nas się staje
Nie zburzą tego, skały ni przepaście
Są w tobie cisze i muzyki kraje
Święte pustkowia i bezludne miasta
Gwiazdo najczystsza, która świecisz w oknie
Domu, co światłem nocy jest owiany
Gdy się odwrócę, widzę cię stokrotnie
Lśniącą na szybach mrozem malowanych
Cudowną ciszą ogień w izbie płonie
Twarz twoją widzę, aż do bólu piękną
Rozjaśniasz drzewa skute zimy szronem
To, dzięki tobie, myśl ku sercu biegnie
Jan Sabiniarz
🍃✒🍃✒🍃✒🍃✒🍃✒🍃✒
W PRZELOCIE
Wciąż mijamy siebie w przelocie
Przeniknięci promieniem nadziei
Ale zawsze w wysokim locie
Ponad miastem, wioską, nad knieją
Tyle serc, tyle rąk obok przeszło -
W jednych róże a w drugich pokrzywy
Lecz dla wszystkich ta sama jest przystań
Żeby żyć a nie - dogorywać
Z nami gwiazdy, jeziora i rzeki
Trawy brzasku w rosie skąpane
Promień słońca dniem się uśmiecha
Ponad nocy wznosząc się ścianę
Serc wołania, pozornie - daremne
Z dróg przebytych czas dobry wynika
Kiedy znajdą się dusze pokrewne
W blasku ciszy, wśród piękna okrzyku
Życia przejść się nie da na skróty
Smutek szczęścia nam także pisany
Nikną czyny w kamieniach wykute
Lecz nie ginie miłość bez granic -
Choćby była najcichsza i skromna
Ale dla nas najbliższa, jedyna
Pan Bóg od nas się o nią upomni
Gdy się zjawi ostatnia godzina
Przejść tunele w snach odciśnięte
Małe domki z ogródkiem i kwiaty
W których mieszka duch niepojęty
Drzewny - sercem, myślą - skrzydlaty
Czas na zewnątrz i w nas się dopełnia
Godzi chwile umarłych i żywych
Niechaj słońce i księżyc w pełni
Darzą z góry światłem prawdziwym
W serc pustkowiach - ta jedna, jedyna
Otulona skrzydłem anioła
Z oczu znika lecz nie przemija
Pośród nocy z głębi nas woła
Jan Sabiniarz
ZA WZGÓRKIEM DUSZY
Przyjmij ode mnie kłosy trawy
Niech wypełniają spichlerz serca
Które dał tobie Bóg łaskawy
Góry i morza, snów kobierce
Przychodzisz nocą, pod gwiazdami
Żeby się wsłuchać w ciszy lśnienie
Której zgiełk żaden, nic nie plami
Niech nam oparciem - drzew korzenie
To z nich gałęzie moc swą biorą
To nic, że czasem są bezlistne -
Są w nie wpisane roku pory
To w nich się spełnia serca kryształ
Nie martw się, kiedy brzask zapłacze
Któremu radość jest pisana
Wiesz, że nie może być inaczej
W spowitych ciszą białych ścianach
Zapal w półmroku szczęścia świeczkę
Której płomyki w twoich oczach
Za wzgórkiem duszy Pan Bóg mieszka
Na niebo cudne - tam widoki
Jan Sabiniarz
Przyjmij ode mnie kłosy trawy
Niech wypełniają spichlerz serca
Które dał tobie Bóg łaskawy
Góry i morza, snów kobierce
Przychodzisz nocą, pod gwiazdami
Żeby się wsłuchać w ciszy lśnienie
Której zgiełk żaden, nic nie plami
Niech nam oparciem - drzew korzenie
To z nich gałęzie moc swą biorą
To nic, że czasem są bezlistne -
Są w nie wpisane roku pory
To w nich się spełnia serca kryształ
Nie martw się, kiedy brzask zapłacze
Któremu radość jest pisana
Wiesz, że nie może być inaczej
W spowitych ciszą białych ścianach
Zapal w półmroku szczęścia świeczkę
Której płomyki w twoich oczach
Za wzgórkiem duszy Pan Bóg mieszka
Na niebo cudne - tam widoki
Jan Sabiniarz
BRZOZOWY ANIOŁ
Ty, któryś w brzozie wskrzesił anioła
Żeby stał, nocą, pod gwiazdami
By po imieniu mnie przywołał
Żeby się cud stał między nami
Widzę twą głowę, oczy, czoło
Twarz roziskrzoną bożym wzrokiem
W którym dwie gwiazdy cicho płoną
U ramion skrzydła jak obłoki
Twoja sylwetka - portret wzruszeń
Pełna spokoju, tchnięta wiatrem
Który twe skrzydła, dłoń poruszał
- Jedyny żywy wśród umarłych
Aniele Boży, Stróżu mój
Jednak przyszedłeś tutaj do mnie
We dnie i w nocy brzozą stój
Chroń mnie i wspieraj świat ułomny
Ty widzisz, wiesz, co w nim się dzieje
Zgarnij mnie drzewa wielką ciszą
Utkany z bieli i zieleni
I z gwiazd, które nad nami wiszą
Jan Sabiniarz
Żeby stał, nocą, pod gwiazdami
By po imieniu mnie przywołał
Żeby się cud stał między nami
Widzę twą głowę, oczy, czoło
Twarz roziskrzoną bożym wzrokiem
W którym dwie gwiazdy cicho płoną
U ramion skrzydła jak obłoki
Twoja sylwetka - portret wzruszeń
Pełna spokoju, tchnięta wiatrem
Który twe skrzydła, dłoń poruszał
- Jedyny żywy wśród umarłych
Aniele Boży, Stróżu mój
Jednak przyszedłeś tutaj do mnie
We dnie i w nocy brzozą stój
Chroń mnie i wspieraj świat ułomny
Ty widzisz, wiesz, co w nim się dzieje
Zgarnij mnie drzewa wielką ciszą
Utkany z bieli i zieleni
I z gwiazd, które nad nami wiszą
Jan Sabiniarz
ZA SIÓDMĄ RZEKĄ
XIII.
Za siódmą rzeką śpi spokojnie woda
Budzą się liście rankiem poruszone
W konarach dębu, w polnej róży płoną
Promienną ciszą w trawie ułożone
W dali jutrzenka słodko lśni nad lasem
Złoto-różowe w głębi lśnią rozbłyski
Kwiat się rozchyla, w górze pierwsze ptaki
Płyną błękitem czystym niby kryształ
Otwórz swe serce, myśli zasłuchane
Niechaj dzień jasny niesie dobre wieści
Brzask się promieni w ciemnej duszy ścianach
Otwartą księgą, cichych chwil szelestem
Pogodny ranek niesie drobne szczęście
Kawałkiem chleba i zapachem mięty
Słońce na szybie krzesze promień piękna
Gdy w sercu - miłość, każdy czas jest święty
Ranek się budzi, pełen jest nadziei
Serdeczne dłonie chylą się nad światem
Drzewo za drzewem wstaje po kolei
Wsłuchane w ptaki i ich sny skrzydlate
Jan Sabiniarz
EURYDYKI
Tyle Eurydyk jest wśród nas
Udało im się los ocalić?-
Dokoła ludzi gęsty las
O wielkich sercach, często-małych
Są takie piękne w dzień i w noc
Księżyc im do snu łóżko ściele
W ich twarze jakby zstąpił anioł
Do szczęścia trzeba tak niewiele
Zaszyte w blok lub dom z ogródkiem
Kiedy Orfeusz mecz ogląda
W okno zapatrzą się że smutkiem
W duszy im słowik wiosny kląska
Prowadząc dzieci do przedszkola
W witrynę spojrzą, niby lustro
Usłyszą głos, co z głębi woła
Już pogodzone z szczęścia pustką
Jan Sabiniarz
🍃✒🍃✒🍃✒🍃✒🍃✒🍃✒🍃
CANON PACHELBELA
Pełne miłości są wiosenne drzewa
Dzikich ogrodów sny różowe
Drewniana furtka, dotyk nieba
Słońce ku ziemi chyli głowę
Ptak śpiewa Canon Pachelbela -
W delikatności jego piękno
Wśród traw porannych kwiat się ściele
Budzi się świt za siódmą rzeką
Nad łąką zjawy mgieł się snują
W łodyżkach szczęścia skrzy się rosa
Pełne spokoju dłonie twoje
Czas rozchylają ku niebiosom
Niech dzień nie burzy ranka chwili
Niech jak najdłużej ją zachowa
To, co buduje - w niej się kryje
Wiosną ożywia nas od nowa
W izbie poranka zapach kawy
W firankach jeszcze brzask różany
Na szybach światła cień łaskawy -
Wstępuje w cichej bieli ściany
Jan Sabiniarz
🎼...https://youtu.be/yGZcXuRDH1s
W OKNIE PORANKA
Ciągle - od nowa - pragnę wierzyć
Że wszystko idzie w dobrą stronę
Lecz, jeśli wierzę, skąd niepokój
Nade mną - gwiazdy, snów bierwiona
W dole kamienie mchem porosłe
Spragnione głębi drzew korzenie
Jesienią śnią kwiatuszki wiosny
I skwarne lato - zimy cieniem
Morze rozbija się o skały
Nad którym szumią ptaków skrzydła
Olśniewa świata doskonałość
Wpisana w góry i doliny
Co dojrzewało w nas przez wieki
Mgłą tysiącleci, krwią pokoleń
Niechaj, nietknięte, tryumf święci
Buduje czas błogosławiony
Dłutem artysty, pieśnią ptaka
Niechaj przywraca uczuć świeżość
Wieżą ku niebu czyniąc znaki
Dębem wieczności z wichrem mierzy
Ziemia dojrzewa w tyglu słońca
Miesza ją chochla nocy, dni
Martwi się o nią listek drżący
Miłość jej nie żałuje sił
To, co upada, jak ocalić
Żeby zachować szkarłat róży
Dotykiem ciszy a nie stali
Żeby budowli chwil nie burzyć
Wystarczy rankiem w oknie stanąć
Kiedy się budzą ptaki brzasku
Balsamem piękna koi rany
Nieprzenikniona duszy jasność
Jan Sabiniarz
🍃✒🍃✒🍃✒🍃✒🍃✒🍃✒🍃
W CISZY PORANKA
Gdy rano wstajesz, chroń wewnętrzną ciszę
I noś ją w sobie jak najdłużej
Ona jest źródłem i spokoju niszą
Od zgiełku strzeże swym wysokim murem
Za siódmą rzeką słońce ze snu wstaje
Chwil blask różany w błękit się przelewa
Jakże cudowne są tej ciszy kraje
Co szepcze liściem i zakwita w drzewach
Za furtką - droga, gdy zazgrzyta skobel
Śpiew ptaka skrzydłem pieśni niesie
Na łące światła żuraw srebrny brodzi
Wczorajsze echo błąka się po lesie
Nic nie mów i nie pytaj o nic
W rześkości ranka rozpłyń się milczeniem
Radość skowronka pól zielonych skłonem
Iskrzy się rosą w ziół głębokim cieniu
Jan Sabiniarz
W PORANKACH CISZY
Z każdej miłości Bóg się cieszy
W porankach ciszy bielejących mgłami
Gdy się rozwija, ma ją w swojej pieczy
Wsłuchany w przestrzeń światła między nami
Białe klawisze, anioł po nich stąpa
Z każdego dźwięku serca dar się snuje
Nocami słowik w gwiezdnym oknie kląska
Gdy ptaka z ptakiem lot w nas się krzyżuje
Wiosenna jabłoń w głębi kwieciem płonie
Jest nią tak pięknie, cicho i świetliście
Rozchyla tęczę w płatkach czułych dłoni
Jakby wróżyła nimi szczęścia przyjście
Powiew poranka cień firanki trąca
Niebieski promień niesie lazur nieba
Cisza się snuje, jakby trochę śpiąca
Dzień chciałby w nocy jeszcze się zagrzebać
- Jan Sabiniarz
PROSTE SZCZĘŚCIE
Rześko pluszcze woda wśród przepaści światła
Miłość się przemyka ciemnych gór grzebieniem
W głębi świeci pustka, która dawno zgasła
Dzień wśród niej się błąka gwiezdnej nocy cieniem
Jeszcze nie umilkły rysy czyjejś twarzy
Zbocza aksamitne kryją dotyk dłoni
Echo chwil zawoła pośród zimnych głazów
W ranek pełen słońca błękit rosę roni
Z głębi ptak zakwili, żeby wzbić się w niebo
Pamięć wydobywa z futerału skrzypce
Lecz potrafią one tylko czas umilić
Bo nie z serca płyną, ale z ręki mistrza
W oknie promienistym ranek zmierzchem płacze
O bezsennej nocy zegar nie pamięta
W zwykłej kromce chleba czeka - proste szczęście
Które swą prostotą każdą rzecz uświęca
Jan Sabiniarz
DOM
Skarbnico chwili, pastowanych podłóg
Skrytko, gdzie są schowane klucze dziadka
Ostojo marzeń, wspomnień, snów i modłów
Furtko do życia, do księżyca kładko
Pachnące bzami twe majowe noce
I wonną trawą, co u stóp się ściele
Wypełniasz duszę tęsknych gwiazd migotem
W której tak cicho, rześko jak w kościele
Miejsce przy stole, bliski widok z okna
Gdzie las i obłok idą z sobą w parze
Ty jesteś piękny, nawet kiedy mokniesz
Lub gdy opłatek zimy niesiesz w darze
Kocham twe drewno, cegły i kamienie
Koi i wzrusza widok zwykłej deski
Jej gładki dotyk, słoje jak promienie
I szpar w nich głębie, szczęściem chwil niebieskie
Ptaki ogrodu brzaskiem rozśpiewane
Serdecznym trelem zdmuchną sen u powiek
Zapłoną szczęściem jasne izby ściany
Gdy nie zapomni, że ma serce człowiek
Jan Sabiniarz
DOM
Ojczyznę widzę z okna domu
Skąd się rozciąga serca widok
Który od rana brzaskiem płonie
- W nim pielęgnuję skarb ukryty
Z budulca słowa dom buduję
Co w głębię ducha się wkorzenia
Ze słońca wznoszę jego ściany
By nie zaginąć w zgiełku cieni
Cisza pokoju jego strzeże
Codzienność tworzy me w nim szczęście
Strumykiem chwil ku światłu bieży
Które w wieczności ma swe miejsce
Bóg tutaj zajrzy, wesprze wiarą
Bez której miłość jest bezdomna
Cierpliwie prostą drogę wskaże
Kiedy nadzieja zda się zbłądzić
W nim myśl i serce ma ostoję
Obojętności się nie lęka
I choć od świata czasem stroni -
To z niego czerpie moc i piękno
Jan Sabiniarz
DOM SŁOŃCA
Mój dom ze wschodów i zachodów słońca
Z bociana, który w gnieździe zaklekocze
Piękno się zdaje tutaj nie mieć końca
Mech o tym mówi oraz bez przy płocie
Jabłonie - jakże deszczu są spragnione
Patrzą z wyrzutem w stronę słońca
Nie może mgła rozwieszać chwil welonów
Ni rosa marzyć w trawie, troszkę śpiąca
Na czubkach świerków nierozłączne ptaki
Wzajemnie miłość swą wyznają
Na niebie zorza czyni dobre znaki
Szczęśliwy kwiecień się nie kończy w maju
Jan Sabiniarz
KU BŁĘKITOM
Wśród wzgórz łagodnych ściele się dolina
Z drewnianym mostkiem nad strumykiem krętym
Dalej, horyzont pasmem się zaczyna
Osnutym mgłami, ciszą niepojętą
Koniki polne dokazują w trawie
W półcieniu łąki rozśpiewane skrzypce
Łopian swym liściem chroni je łaskawie
Przed żarem słońca, to przed chmurnym deszczem
Tyle tu kwiatów i ceglane mury
Małe okienka, w których skrytki słońca
Ledwie prześliźnie się przez ciemne chmury
Które się włóczą po błękitu kątach
Księżyc tu nocą jest aniołem stróżem
Nie świeci w okna - żeby wszyscy spali
Błękit łagodnie światło brzasku wtrąca
By cienie nocy o poranku wstały
Łódką na tafli srebrnej się kołysze
Zanim się uda w swą niebieską drogę
Promieniem szczęścia list na wodzie pisze
Dobry dla ludzi oraz wierny Bogu
Są takie rzeczy - trwałe jak opoka
I myśli wiernym napoczęte słowem
Nie znajdą w dole tego, co - w obłokach
Tego, co pragnie iść i wznosić głowę
Jan Sabiniarz
🍃✒🍃✒🍃✒🍃✒🍃✒🍃✒🍃
MODLITWA
Wiem, dobry Boże, ojcze z nieba
Na wszystko kiedyś kresu pora
Mało do szczęścia mi potrzeba
Tylko te lasy i jeziora
Zachowaj łąki i żurawie
Co na nich brodzą o poranku
I żabki ocal w leśnym stawie
Żeby kumkały bez ustanku
Gdy przyjdzie wiosna i otworzy
Szeroko, w słońce, boru wrota
Rosę i mgłę i promień zorzy
I lipy ocal cień u płota
Spraw, żeby tak jak dawniej było
Gdy świat się zdawał taki prosty
Spraw, żeby w sercach - znowu miłość
To nic, że ciernie w niej i osty
Niezamąconą wróć nam ciszę
I czystość ocal, żeby ludzie
Mogli wzajemnie znów się słyszeć
Żeby nie było: jak po grudzie
- Jan Sabiniarz
MODLITWA
Stwórco Nieba i Ziemi
Ty, który obracasz planety i gwiazdy
Przychodzę do Ciebie
Żeby podziękować Ci
Za cud życia
Za piękność świata
Za wszelkie stworzenia
Na ziemi, w powietrzu i wodzie
Za śpiew skowronka i wierność psa
Za miłość, wiarę, nadzieję traw
Za promień brzasku i beztroskę konika polnego
Za tęczę ryb i huk wodospadów
Za wodę bez skazy i sędziwość drzewa
Nie przychodzę do Ciebie z pustymi rękami
U stóp Twoich kładę
Arcydzieła gotyckich katedr
Fugę Bacha i pejzaże Breughel’a
Świętość ciszy i dostojeństwo chwili
Radość tworzenia i błysk poematu
Dziękuję Tobie
Za bezgraniczne zaufanie i wolność
Za Twoją szlachetność i
Wyrozumiałość dla tego
Co we mnie błądzące
I małe
Ty wiesz
Że staram się ciągle
Odkrywać, rozwijać
Pielęgnować i uszanować
Wszystko to, co jest
Twoim dziełem i darem
Ty wiesz, że kiedy Cię z oczu
Wiary, serca i myśli tracę
Idąc poprzez pustkowia i piekło zgiełku
Ścieżkami modlitwy
Bezdrożami medytacji
Staram się odnajdywać drogi
Wiodące ku Tobie
Który jesteś moim ojcem
I przyjacielem
Z dnia na dzień
Coraz bardziej
Czuję Twoją obecność
I Twoje dobroczynne działanie
Przychodzę do Ciebie
Z ufnością i prostotą dziecka
Wierząc, że ten świat
Który nam powierzyłeś
Z miłością
Mimo wszystko
Ku dobremu idzie
A nie ku zagładzie
Jan Sabiniarz
🍃✒🍃✒🍃✒🍃✒🍃✒🍃✒🍃
PROMIENIEM CISZY
Utraci sens, kto nie uskrzydla ciszy
Cisza tłem nie jest - ale słowem Boga
Który tu dla nas, nie dla siebie, przyszedł
Promieniem ciszy wstąpił w domu progi
Śpiewają jemu zioła i kamienie
Cieniste drzewa oraz leśne wrzosy
Przybądź tu ciszo, okryj mnie swym cieniem
A ja za tobą pójdę, za twym głosem
W lusterku ciszy dusza się przegląda
Czytam w niej kontur boskiej twarzy
Lśni w niej kwietniowa i wrześniowa łąka
I śpiewny strumyk, który latem gwarzy
W ciszy kolory wszystkich pór się mienią
Ale musiały minąć długie lata
Żebym połączyć umiał niebo z ziemią
W gałęzie brzozy serce świata wplatać
Choć jeszcze zieleń - już w niej wiew jesieni
W rosie ogrodu świeci promyk złoty
Powracam światłem brzasku do korzeni
Wczepiony nocą w czułych gwiazd oploty
Jan Sabiniarz
WĘDROWCY ŚWIATŁA
Tam, gdzie się udam - siedmiobarwne tęcze
I wieczne słońce świeci nad doliną
Gdzie wiatr dwustronny, wśród listowia dźwięczy
I głos się toczy śpiewem z nieba stoków
Będziemy razem, chociaż nas nie będzie
Stając się trawą, drzewem i obłokiem
Wędrownym ptakiem, pośród gwiazd gałęzi
I ciszą, która już nie liczy kroków
Było nam dane poznać serc swych bliskość
Iskierką słowa płomień życia krzesać
Ufni i wierni mimo różnych przeszkód
Wędrowcy światła pośród łąk niebieskich
Wiem, nieraz siądziesz pod lipowym drzewem
Lub zapatrzona w ogień przy kominku
W głąb zasłuchana, kiedy cisza śpiewa
I pokój duszy snuje chwili piękno
Będziemy razem, więź się nie rozerwie
Temu, co z ducha, wieczność jest pisana
Gdy - czas rozłąki - wielki każdy człowiek
Miłość i wiara burzy wszelkie ściany
Tak lubią razem ścieżką iść z nadzieją
Wśród pól, gdzie żyto dzwoni maków dzwonkiem
Łagodna trzcina pisze rzeki dzieje
I las powtarza echo szczęścia gromkie.
Nie smuć się, proszę, uśmiechnij się czasem
Wszak bukiet życia tylko raz nam dany
Jakże cudownie pachnie każdy kwiatek
Tkliwością serca z wiosny łąk zerwany
Nie mówię: żegnaj, bo się nie rozstaję
Z tymi, co wnieśli sobą promień chwili
Listkiem wrześniowym, bzów zroszonych majem
Na skrzydłach wiatru w dzień i noc przybyli
Będziemy razem, chociaż nas nie będzie
Stając się trawą, drzewem i obłokiem
Wędrownym ptakiem, pośród gwiazd gałęzi
I ciszą, która już nie liczy kroków
Było nam dane poznać serc swych bliskość
Iskierką słowa płomień życia krzesać
Ufni i wierni mimo różnych przeszkód
Wędrowcy światła pośród łąk niebieskich
Wiem, nieraz siądziesz pod lipowym drzewem
Lub zapatrzona w ogień przy kominku
W głąb zasłuchana, kiedy cisza śpiewa
I pokój duszy snuje chwili piękno
Będziemy razem, więź się nie rozerwie
Temu, co z ducha, wieczność jest pisana
Gdy - czas rozłąki - wielki każdy człowiek
Miłość i wiara burzy wszelkie ściany
Tak lubią razem ścieżką iść z nadzieją
Wśród pól, gdzie żyto dzwoni maków dzwonkiem
Łagodna trzcina pisze rzeki dzieje
I las powtarza echo szczęścia gromkie.
Nie smuć się, proszę, uśmiechnij się czasem
Wszak bukiet życia tylko raz nam dany
Jakże cudownie pachnie każdy kwiatek
Tkliwością serca z wiosny łąk zerwany
Nie mówię: żegnaj, bo się nie rozstaję
Z tymi, co wnieśli sobą promień chwili
Listkiem wrześniowym, bzów zroszonych majem
Na skrzydłach wiatru w dzień i noc przybyli
Jan Sabiniarz
WĘDRUJMY W SŁOŃCE
Wędrujmy w słońce i cieniste góry
Choć nie ma tam lasu, wilga nie zapłacze
Jakże cudowne, wite pnączem chmury
Potokiem światła szczęście drogę znaczy
Odwiecznej ciszy szept różanych kropli
W których rozbłysku słońce odpoczywa
W oczach twych ptaki wysokiego lotu
Które z kamieni serca krzesze miłość
Wśród puchu dolin, mroczą się przepaście
Wstępujmy, proszę, w blask wieczornej zorzy
W każdym promieniu - jakże inny nastrój
Jakby go dla nas Bóg z miłością tworzył
Pragnę być tobie kładką nad potokiem
Dla ciebie ciemność zawiązuje oczy
Ku górom pną się moje dnie i noce
W bezkresy duszy życie w nas się toczy
Jan Sabiniarz
PRZESŁANIE PANA COGITO
Idź dokąd poszli tamci do ciemnego kresu
po złote runo nicości twoją ostatnią nagrodę
idź wyprostowany wśród tych co na kolanach
wśród odwróconych plecami i obalonych w proch
ocalałeś nie po to aby żyć
masz mało czasu trzeba dać świadectwo
bądź odważny gdy rozum zawodzi bądź odważny
w ostatecznym rachunku jedynie to sie liczy
a Gniew twój bezsilny niech będzie jak morze
ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych
niech nie opuszcza cię twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys
i nie przebaczaj zaiste nie w twojej mocy
przebaczać w imieniu tych których zdradzono o świcie
strzeż się jednak dumy niepotrzebnej
oglądaj w lustrze swa błazeńską twarz
powtarzaj: zostałem powołany - czyż nie było lepszych
strzeż się oschłości serca kochaj źródło zaranne
ptaka o nieznanym imieniu dąb zimowy
światło na murze splendor nieba
one nie potrzebują twojego ciepłego oddechu
są po to aby mówić: nikt cię nie pocieszy
czuwaj - kiedy światło w górach daje znak - wstań i idź
dopóki krew obraca w piersi twoją ciemną gwiazdę
powtarzaj stare zaklęcia ludzkości bajki i legendy
bo tak zdobędziesz dobro którego nie zdobędziesz
powtarzaj wielkie słowa powtarzaj je z uporem
jak ci co szli przez pustynie i ginęli w piasku
a nagrodzą cię za to tym co maja pod ręką
chłosta śmiechu zabójstwem na śmietniku
idź bo tylko tak będziesz przyjęty do grona zimnych czaszek
do grona twoich przodków: Gilgamesza Hektora Rolanda
obrońców królestwa bez kresu i miasta popiołów
Bądź wierny, idź...
Zbigniew Herbert
KU ŚWIATŁU
Wędruj ku światłu, które rośnie w górach
Porzuć te szlaki, które - głosem dolin
Różą pamięci wspinaj się po murze
Z duszą swą zasiądź do wspólnego stołu
Są takie miejsca rozpisane w ciszę
Drzewa i ptaki wysokiego lotu
Gdzie światło nocy trąca rosy kryształ
Żeby o świcie blask swój ustokrotnić
Nie zgub się, wsłuchaj w swą wewnętrzną ciszę
To z niej twa prawda bierze swój początek
Na zwitku brzozy jasne słowo pisze
Na przekór mroku zagubionych wątków
Nie martw się trawą, ona się podniesie
Gdy przyjdzie wiosna, lata drzwi otworzy
To nic, że - zima, jeszcze przedtem - jesień
Dąb na niej światło i swój cień ułoży
Jan Sabiniarz
Różą pamięci wspinaj się po murze
Z duszą swą zasiądź do wspólnego stołu
Są takie miejsca rozpisane w ciszę
Drzewa i ptaki wysokiego lotu
Gdzie światło nocy trąca rosy kryształ
Żeby o świcie blask swój ustokrotnić
Nie zgub się, wsłuchaj w swą wewnętrzną ciszę
To z niej twa prawda bierze swój początek
Na zwitku brzozy jasne słowo pisze
Na przekór mroku zagubionych wątków
Nie martw się trawą, ona się podniesie
Gdy przyjdzie wiosna, lata drzwi otworzy
To nic, że - zima, jeszcze przedtem - jesień
Dąb na niej światło i swój cień ułoży
Jan Sabiniarz
OCALIĆ
Umieć odnaleźć w sobie ciszę
Rozkrzewiać w duszy jej ziarenka
By światłem brzasku do nas przyszedł
Ten, który jest ostoją piękna
Piękno jest jego boskim słowem
Którym wyraża swoją miłość
Ten, który wszelki ład stanowi
I w swojej mocy dobro kryje
To nie jest tak, że zbyt się spóźnia
W innej płaszczyźnie czas rozgrywa
Choć przeciw niemu człowiek bluźni
On się żelaznych zasad trzyma
W czasach spłycenia i nicości
Gdy własny cień się widmem staje
Przed nami broni w nas wolności
Choć mu się z bólu serce kraje
On jest opoką i oparciem
To człowiek z sobą się rozmija
Jedna się z pustką, niepokojem
Cofa, gdy sobą tylko żyje
W głębi wciąż bije dzwon na trwogę
Ale go zgiełk i gwar zagłuszy
W pustkowia wiodą główne drogi
Te, co zostają, śnieg zaprószy
Wierzę, że wrócą czasy katedr
I my bogatsi o upadki
Wyjmiemy z okien serca kraty
By mrok rozjaśnić smugą światła
Jan Sabiniarz
MODLITWA O PIĘKNO
ZWYKŁEJ CODZIENNOŚCI
Na widnokręgu znów się chmurzy
Widmo kolejnej okupacji
Trujące zioła w miejsce róży
Znienawidzonej w świecie nacji
Zdaje się, jakby świat zwariował
A nasze miejsce - wśród skamielin
Od gróźb, szantażu nas zachowaj
Nas, pozbawianych wciąż nadziei
Ty wiesz, ty widzisz, co się dzieje
Ty, któryś światłem jest wszechświata
Widzę cię poprzez polskie drzewa
Niezawinione lęku kraty
Podążam drogą traw i głazów
Wpatrzony w rzeki nurt pod drzewem
Gdzie anioł piękna twarz ukazał
I koił serce ciszy śpiewem
W kłujących kolcach, listkach róży
Cudowne wstają wiosny kwiaty
W ich płatkach przyszłość się nie chmurzy
I czas się dzieje, jak przed laty
Wierzę w twą moc i delikatność
Że dobroć twa nad nami czuwa
Nieustającym jesteś światłem
Kiedy ku tobie wznoszę głowę
Niechaj się słowo spełnia w czynie
Jak dźwięk się rodzi w wielkiej ciszy
Gdzie czas daremnie nie przemija
Gdy w mowie drzewa ciebie słyszy
Pragnę wśród zwykłej codzienności
- Tej, która nie wie, co to szarość
By w myślach, sercu uśmiech gościł
A słowo - spraw i rzeczy miarą
Jan Sabiniarz
ZWYKŁEJ CODZIENNOŚCI
Na widnokręgu znów się chmurzy
Widmo kolejnej okupacji
Trujące zioła w miejsce róży
Znienawidzonej w świecie nacji
Zdaje się, jakby świat zwariował
A nasze miejsce - wśród skamielin
Od gróźb, szantażu nas zachowaj
Nas, pozbawianych wciąż nadziei
Ty wiesz, ty widzisz, co się dzieje
Ty, któryś światłem jest wszechświata
Widzę cię poprzez polskie drzewa
Niezawinione lęku kraty
Podążam drogą traw i głazów
Wpatrzony w rzeki nurt pod drzewem
Gdzie anioł piękna twarz ukazał
I koił serce ciszy śpiewem
W kłujących kolcach, listkach róży
Cudowne wstają wiosny kwiaty
W ich płatkach przyszłość się nie chmurzy
I czas się dzieje, jak przed laty
Wierzę w twą moc i delikatność
Że dobroć twa nad nami czuwa
Nieustającym jesteś światłem
Kiedy ku tobie wznoszę głowę
Niechaj się słowo spełnia w czynie
Jak dźwięk się rodzi w wielkiej ciszy
Gdzie czas daremnie nie przemija
Gdy w mowie drzewa ciebie słyszy
Pragnę wśród zwykłej codzienności
- Tej, która nie wie, co to szarość
By w myślach, sercu uśmiech gościł
A słowo - spraw i rzeczy miarą
Jan Sabiniarz
MURY I WITRAŻE
Mury być muszą, by witraże
Sączyły wielobarwne światło
Żeby się przez nie Ten ukazał
Którego wszechświat w nas nie gaśnie
Podziwiam piękno, chwil omszoność
Gładkie jak lico skał porosty
Otwartość ciszy, ścian złożoność
I w pąkach drzew zalążki wiosny
Trawa ku trawie się pochyla
Dąb czuły im użycza cienia
Spokój doliny mgła spowija
Słońce trzcin rzęsy rozpłomienia
Goreją pięknem pełnym blasku
Tu każdy listek miłość czuje
Błogosławiony ranka nastrój
Gdzie obłok z ptakiem lot krzyżuje
Lśni wśród mokradeł wodna róża
Rozjaśnia mroku uroczysko
Brzoza swój korzeń w toń zanurza
Jakże jest stąd do nieba blisko
Schylmy ku ciszy ócz zwierciadła
Gdzie życia pieśń się toczy w głębi
Tak cicho tutaj nam i ładnie
Wzlatują w błękit rąk gołębie
Jan Sabiniarz
Mury być muszą, by witraże
Sączyły wielobarwne światło
Żeby się przez nie Ten ukazał
Którego wszechświat w nas nie gaśnie
Podziwiam piękno, chwil omszoność
Gładkie jak lico skał porosty
Otwartość ciszy, ścian złożoność
I w pąkach drzew zalążki wiosny
Trawa ku trawie się pochyla
Dąb czuły im użycza cienia
Spokój doliny mgła spowija
Słońce trzcin rzęsy rozpłomienia
Goreją pięknem pełnym blasku
Tu każdy listek miłość czuje
Błogosławiony ranka nastrój
Gdzie obłok z ptakiem lot krzyżuje
Lśni wśród mokradeł wodna róża
Rozjaśnia mroku uroczysko
Brzoza swój korzeń w toń zanurza
Jakże jest stąd do nieba blisko
Schylmy ku ciszy ócz zwierciadła
Gdzie życia pieśń się toczy w głębi
Tak cicho tutaj nam i ładnie
Wzlatują w błękit rąk gołębie
Jan Sabiniarz
OSTOJE DUCHA
Ślepi na klęski i na znaki czasu
Wciąż nieświadomi, że horyzont tonie
Drogę wyznacza pustka oraz chaos
Nie wawrzynami dziś są wite skronie
Benedyktyńskiej nam potrzeba ciszy
By nowe arki w czas potopu składać
Potrzeba słowem wracać do początku
By odnajdywać - w nas - oblicze Boga
Nie trzeba nowych świątyń, ni klasztorów
Niechaj w nas samych są ostoje ducha
Choć Bóg jest jeden, wielu jest kolorów
Poza nim przestrzeń ślepa jest i głucha
Trzeba przywracać świętość zwykłym rzeczom
W życiu codziennym odnajdywać radość
W ziołach i kwiatach, co wśród zbóż się ścielą
Pomni na podstęp i na wilków stada
Nie ośmieszajmy lilii Chrystusowych
Ptaków błękitu, które pól nie orzą
Człowiek się spełnia, gdy podnosi głowę
Cel swej wędrówki widzi tam, w przestworzach
Spętani mrokiem - nie ma w nas wolności
Nas, bałwochwalczych, wielki kryzys czeka
Płonąc na stosach niemej samotności
Trudno w nas znaleźć choćby ślad człowieka
Joseph Ratzinger - prorok naszych czasów
Przestrzegał przed postępującą nędzą
Nam nie potrzeba złota, ni atłasu
To, co - najtrwalsze, z cichych wciąż się przędzie
Jan Sabiniarz
Wciąż nieświadomi, że horyzont tonie
Drogę wyznacza pustka oraz chaos
Nie wawrzynami dziś są wite skronie
Benedyktyńskiej nam potrzeba ciszy
By nowe arki w czas potopu składać
Potrzeba słowem wracać do początku
By odnajdywać - w nas - oblicze Boga
Nie trzeba nowych świątyń, ni klasztorów
Niechaj w nas samych są ostoje ducha
Choć Bóg jest jeden, wielu jest kolorów
Poza nim przestrzeń ślepa jest i głucha
Trzeba przywracać świętość zwykłym rzeczom
W życiu codziennym odnajdywać radość
W ziołach i kwiatach, co wśród zbóż się ścielą
Pomni na podstęp i na wilków stada
Nie ośmieszajmy lilii Chrystusowych
Ptaków błękitu, które pól nie orzą
Człowiek się spełnia, gdy podnosi głowę
Cel swej wędrówki widzi tam, w przestworzach
Spętani mrokiem - nie ma w nas wolności
Nas, bałwochwalczych, wielki kryzys czeka
Płonąc na stosach niemej samotności
Trudno w nas znaleźć choćby ślad człowieka
Joseph Ratzinger - prorok naszych czasów
Przestrzegał przed postępującą nędzą
Nam nie potrzeba złota, ni atłasu
To, co - najtrwalsze, z cichych wciąż się przędzie
Jan Sabiniarz
SĄ WE MNIE GÓRY
Są we mnie góry i dalekie morza
Doliny serca myślą ocienione
Ja jestem ptakiem, który tnie przestworza
Skrzydłami wiatru po niebieskiej stronie
Ja jestem szumem gwiezdnych wodospadów
Ciszą, co pragnie dotrzeć do początku
Ty jesteś rzeką, co się źródłem kładzie
Żeby wpaść w otchłań, która nie ma końca
Kiedy mój lot się przetnie z twoim lotem
Zaiskrzy mocą, którą słońce mieści
Ciała i dusze w jedno - w nas - się splotą
Żeby jak drzewo kwiatem zaszeleścić
Zanim w nas runą skalne wodospady
Promienie piękna porwą nas ku górze
Policzek ranka od miłości blady
Dniem się podniesie, w wieczór się zanurzy
Północ wybije, czas na pół się złamie
Odtąd w nas będą toczyć się dwa światy
Jedno - drugiemu będzie niby znamię
CZŁOWIEK
Człowiek jest piękny, kiedy pieśni śpiewa
Gdy szuka siebie pośród gwiezdnych szlaków
Gdy wiosną pragnie słowiczego nieba
Do źródeł wraca, ciągle, jak te ptaki
Los jego bocian w gnieździe wyklekocze
Kos go wyśpiewa i żuraw wysłowi
Miłuję brzozę, liści jej warkocze
I witki leszczyn śmigłe wśród parowów
Wciąż w nas dojrzewa trwanie naszych przodków
Niechaj Bóg skarbów serc i myśli strzeże
Złamaną pieczęć zagubionych wątków
Zmierzchy i świty, z nami ich przymierze
Ty, która nosisz tyle różnych imion
Powierz je sosnom, bór je zapamięta
Czas mój rozkwita, kiedy jesteś przy mnie
Jak Eurydyka - w dali - tylko święta
Miłość wpisana w dwojga serc podwoje
Lecz nie zapukam, nie przekroczę progu
Ty jesteś pieśnią a ja jestem ciszą
Która od zgiełku i zamętu stroni
Jan Sabiniarz
🍃✒🍃✒🍃✒🍃✒🍃✒🍃✒🍃
TWARZ
Drogami życia twarz jest poorana
Gęstym tropem biegną na niej bruzdy
Są niby pień drzewa lub drewniane ściany
Czytam je jak księgę, by mnie w przeszłość wiodły
Pod pagórkiem czoła, przy zakątkach oczu
Biegną w skos ścieżynki, co ku sercu wiodą
Kiedy noc cienista, księżyc światło toczy
Z głazu blask wyzwala rzek kryniczne wody
Wyraz każdej zmarszczki jest przesłaniem czasu
Tyle w niej jest przeżyć - niby w rzeźbie drzemie
W rys jej się zgłębiam, jakbym szedł do lasu
Jakby mnie prowadził w dal przydrożny kamień
Twarzy kształt się zmienia, gdy ją skropli niebo
Lub jej trawy zrosi czysta radość ranka
Równoległe zmarszczki obok siebie biegną
Żeby pod powieką sobie wpaść w ramiona
Piękno jest wpisane w czterech pór błękity
Za wysokim murem - dwojga oczu bramy
W których nie ma skazy, one - lustrem życia
Źródłem, które spływa z gór skalistych grani
Jan Sabiniarz
MUZYKĄ WYSNUTA
Z ciszy - muzyką tyś wysnuta
Choć nie masz twarzy, ni imienia
Tyś ptakiem nocy i południa
Co pory roku we mnie zmienia
Jak piórko lekka, skrzypiec głosem
Wołasz, prowadzisz mnie w te światy
Gdzie lipiec wschodzi serca kłosem
I staw błękitny - jak przed laty
Najczystszym dźwiękiem noc przenikasz
Światłem księżyca na pościeli
Miłuję dłoni twych promyki
I szept twój cichy, słów niewiele
Przychodzisz do mnie w noc bezsenną
A czasem we śnie mi się jawisz
Znajduję cię, choć wokół ciemno
Gdy na policzku dłoń swą kładziesz
Nie zdmuchnie ciebie wiatr, ni ranek
Nie gaśniesz niby płomień świecy
Odmykasz chwil i szczęścia bramy
Drzewem w ogrodzie, ptakiem wzlecisz
Gdy przyjdzie pora, wiem że wrócisz
Słońce zapada w cień gotyckiej wieży
Gdzie idę - się nie liczą skróty
I czas pod górkę wolno bieży
Jan Sabiniarz
https://youtu.be/z8ZvhaV5z8k
SKRZYDŁO ANIOŁA
Muzyka jest skrzydłem anioła
W niebieskie wiedzie nas zaświaty
Z niej tajemnicza głębia woła
Ślad pozostawia niezatarty
Rozchyla wokół kwiaty piękna
I sny obwiesza gwiazdeczkami
Przywodzi chwilom uśmiech szczęścia
Zadzierzga miłość między nami
Kiedy - się zdarzy - ktoś upadnie
Ona w nieszczęściu go podnosi
Jej miejsce - w głębi duszy, na dnie
Ku pięknu zwraca serca oczy
Tak lubię, kiedy szepcze w ciszy
Każdym swym dźwiękiem echo budzi
W najsroższą zimę wiosną prószy
Jak Bóg zstępuje między ludzi
Ewangeliczne są jej ścieżki
Gajem Oliwnym, cieniem Katedr
Lubię z nią budzić się i zmierzchać
Z nią, która jest z innego świata
Jan Sabiniarz
MUZYKO MA
Gdzie zakręt drogi, wierzba dzika
Skowronek polny pieśń swą nuci
Tam idę ja - i ma muzyka
Długa z nią chwila zda się krótka
Jej każdy dźwięk osobno brzmi
Ale z innymi jest w harmonii
Gdzie jestem ja, tam ze mną ty
Muzyko ma, wśród łąk ustroni
Tak lubię, nocą, w tej godzinie
Gdy ciszy lutnia słodkobrzmiąca
Słuchać jak rzeka światłem płynie
Wiatr srebrne listki nocy trąca
O, chwilo ma, co zmierzchem lśnisz
W zagięciach dłoni kładę głowę
Tam miejsce me, gdzie jesteś ty
Miłuję dźwięki twe różowe
Ty jesteś mgłą, ja - szorstkim pniem
Drzewa, co ruszyć się nie może
Wierny jest jemu własny cień
Co na swej drodze się ułożył
Wiosna w nim budzi każdy pąk
Szczęście roztacza pełnia lata
Jesień rozpala liście w krąg
By się z przeręblem zimy zbratać
Jan Sabiniarz
NOCĄ, PRZY KOMINKU
Niech zegar tyka sobie w ciszy nocy
A my będziemy siedzieć przy kominku
W półmroku szczęściem błyszczą serca oczy
Noc niesie chwilę wskroś czułego piękna
Połóż mi głowę swoją na kolanach
Cień się wychyla ku światełkom ciszy
Taki masz spokój na twarzy rozlany
Nie wiem, noc - jaki nam poranek pisze?-
Pod korą zdarzeń śpi łagodność drzewa
W przestwór zrywają się zbudzone ptaki
Z niebios ku ziemi światło się przelewa
W którym tak wiele jest ukrytych znaczeń
W szklanym pucharze lśni czerwone wino
Ty wolisz białe, bo mniej boli głowa -
Lecz, czy na pewno, ono jest przyczyną?-
Przez kryształ chwili jego płomień zobacz
Jan Sabiniarz
NOC
Noc jest królestwem wielkiej ciszy
Gwiazd tylko słychać migotanie
Głosem błękitu, który przyszedł
I jego cichy cień na ścianie
Noc jest zakolem rzeki piękna
Lustrem wieczności, chwil odbiciem
Błyskiem zasnutym w mgłę milczenia
W którym się toczy drugie życie
Nocą, gdy słońce śpi głęboko
W boru puszysty mrok wtulone
Ogarniam świat wewnętrznym wzrokiem
I to, co w nim błogosławione
Dłonią miłości noc się jawi
Ciepłem zastygłym na policzku
Dopełnia kształtu snów i marzeń
Czuła i wierna, sercu bliska
Noc jest przedsionkiem tej przestrzeni
Która się tylko w głębi dzieje
Mrok potęguje jej promienie
Gasną o świcie, kiedy dnieje
Jan Sabiniarz
Noc jest królestwem wielkiej ciszy
Gwiazd tylko słychać migotanie
Głosem błękitu, który przyszedł
I jego cichy cień na ścianie
Noc jest zakolem rzeki piękna
Lustrem wieczności, chwil odbiciem
Błyskiem zasnutym w mgłę milczenia
W którym się toczy drugie życie
Nocą, gdy słońce śpi głęboko
W boru puszysty mrok wtulone
Ogarniam świat wewnętrznym wzrokiem
I to, co w nim błogosławione
Dłonią miłości noc się jawi
Ciepłem zastygłym na policzku
Dopełnia kształtu snów i marzeń
Czuła i wierna, sercu bliska
Noc jest przedsionkiem tej przestrzeni
Która się tylko w głębi dzieje
Mrok potęguje jej promienie
Gasną o świcie, kiedy dnieje
Jan Sabiniarz
TANIEC
Spleceni z sobą, rozpłynięci w taniec
Świecą im gwiazdy oraz dwa księżyce
Przejęci chwilą w sercu zapisanej
Pełni radości, szczęścia i zachwytu
Niechaj ciemności nocą nieznużeni
Tańczą do bólu, ile piękna w locie
Niech blask, co ukrył się w krainie cieni
Przepełni miłość cichych gwiazd migotem
Na przekór wichrom niechaj trwają w sobie
Zimowe słońce wiosną niech zakwita
Piękni swą głębią lecz nie ku ozdobie
Spełnieni sobą tańcząc aż do świtu
Wtuleni w siebie, w muślin tęsknych dłoni
Przylgnięci w siebie światłem boskiej nocy
Taniec rozpala, ogniem w żyłach płonie
Niepogodzony ze swym własnym losem
Jan Sabiniarz
KSIĘŻYC
Srebrny posłańcu leśnej ciszy
Nadziejo ma, dojrzałe szczęście
Który, jak pieśń, do snu kołyszesz
Miłuję twe nad borem wzejście
Nadziejo ma, dojrzałe szczęście
Który, jak pieśń, do snu kołyszesz
Miłuję twe nad borem wzejście
Tyś stróżem jest wśród gwiazd migotu
Ścieżką pustkowia, oknem domu
Las ciebie wykuł z blasku nocy
Zawiesił w górze po kryjomu
Ścieżką pustkowia, oknem domu
Las ciebie wykuł z blasku nocy
Zawiesił w górze po kryjomu
I odtąd świecisz wszystkim ludziom
Którzy zbłąkani są wśród mroku
Co dzień usypia, ty w nas budzisz
Rozsnuwasz nieba modry pokój
Jest nas niewielu, ledwie garstka
Ale nam z sobą tak promiennie
Wierzę, że czas nam dobry nastał
Który brzemiona z drogi zdejmie
Widzę w twej twarzy tyle oczu
Tych, co odeszły i co żyją
Cudowna więź nas wciąż jednoczy
Na przekór jawie, w snów godzinie
Którzy zbłąkani są wśród mroku
Co dzień usypia, ty w nas budzisz
Rozsnuwasz nieba modry pokój
Jest nas niewielu, ledwie garstka
Ale nam z sobą tak promiennie
Wierzę, że czas nam dobry nastał
Który brzemiona z drogi zdejmie
Widzę w twej twarzy tyle oczu
Tych, co odeszły i co żyją
Cudowna więź nas wciąż jednoczy
Na przekór jawie, w snów godzinie
Jan Sabiniarz
DOTYK
Oczami ciszy, poprzez dotyk
Piękna twarz widzę, rys kamienia
To, co jest kształtem wielokrotnym
I, co się z głębi rozpromienia
Rzekę zaklętą w lustro lodu
Puszystość światła, pień chropawy
Wiosennych traw i słońca młodość
Gdy z łąk się wznosi świt łaskawy
Dłonią wczepioną w grzywę wiatru
Wstępuję w zamki i bezdroża
W horyzont światła, przestrzeń gładką
W której swe gniazdo ptak ułożył
Dotyk dziecięciem jest ciemności
Opuszkiem dłoni to wyczuwam
Co w sercu, duszy jest najprostsze
I czego, z czasem, nie ubywa
Miłość w dotyku pełni szuka
Przymyka oczy, by czuć więcej
Do źródeł szczęścia, piękna puka
Gwiaździstą ciszą nocy dźwięczy
Jan Sabiniarz
Oczami ciszy, poprzez dotyk
Piękna twarz widzę, rys kamienia
To, co jest kształtem wielokrotnym
I, co się z głębi rozpromienia
Rzekę zaklętą w lustro lodu
Puszystość światła, pień chropawy
Wiosennych traw i słońca młodość
Gdy z łąk się wznosi świt łaskawy
Dłonią wczepioną w grzywę wiatru
Wstępuję w zamki i bezdroża
W horyzont światła, przestrzeń gładką
W której swe gniazdo ptak ułożył
Dotyk dziecięciem jest ciemności
Opuszkiem dłoni to wyczuwam
Co w sercu, duszy jest najprostsze
I czego, z czasem, nie ubywa
Miłość w dotyku pełni szuka
Przymyka oczy, by czuć więcej
Do źródeł szczęścia, piękna puka
Gwiaździstą ciszą nocy dźwięczy
Jan Sabiniarz
***
Jakże miłuję tę wieczorną ciszę
Różowe niebo - wiernych ust korale
Czas się dopełnił, dzień już sobie poszedł
Noc wnet rozpali w duszy nowe dale
Ciemność dojrzała zaśnie pod okapem
Otwarte okno nieba mrok rozchyli
Przynosi spokój, rozwiesza go nad światem
Żar serca bucha ze zdwojoną siłą
Królestwo nocy w domu się rozsiądzie
Ożywi ściany, podłóg stare drewno
Krząta się wolno, wie że zawsze zdąży
Światłem księżyca skrząc rozmawia ze mną
Nic się nie dzieje, lecz to tylko pozór
Wewnętrzna przestrzeń staje się ogromna
Do skał dobija połyskliwe morze
W czeluściach lądu ślady dróg i wspomnień
Jan Sabiniarz
W CISZĘ WIECZORU
W ciszę wieczoru wstępuj ze spokojem
Niech dzienne sprawy drugi dzień ułoży
W słuchaj się w chóry, które w oknie stoją
Zanim w ogrodzie - blask porannej zorzy
Niech się twe ciało wtuli w chłód pościeli
By poczuć dotyk - jej cudowną rześkość
Na niebie księżyc w srebrnej swej koszuli
I gwiazdy, które niosą sobą wieczność
Na prawym boku ułóż się wśród ciszy
By serca w piersi żadna fałda gniotła
Rozwijaj myśli - wszystkie Pan Bóg słyszy
Proste, zwyczajne i te - które tak wzniosłe
Noc załagodzi - to, co dzień kaleczy
Poranek wstanie nowonarodzony
Oddaj się temu, co jest w twojej pieczy
Żeby wieczoru - czas błogosławiony
Jan Sabiniarz
NOC
Odżywa nocą, co dzień gasi
Okno pamięci zazielenia
Nocy na wszystko starcza czasu
Wielkie na drobne dzień rozmienia
Noc scala to, co się rozbiega
To dzięki niej się wszystko trzyma
Noc jest aniołem, który strzeże
Cudowna nocy jest godzina
Miłuję jej muzykę ciszy
Czułą jak oddech na lusterku
Każda inaczej piękno pisze
Inaczej we mnie z mroku zerka
Tęskniąc, jej czekam dnia każdego
W wieczór z miłością w nią wstępuję
Każdy jej dotyk jest nadzieją
Kiedy jej wierną dłoń całuję
Jan Sabiniarz
CHWILA WIECZNOŚCI
Kosmos milczeniem gwiazd usłany
Bezkresem sięga w nieskończoność
Nikłe są mego domu ściany
I wielka świata w nim złożoność
Tak wiele punktów odniesienia
Precyzja orbit gwiazd i planet
Wprawie mnie w zachwyt, w osłupienie
Dzień za dniem wieczność w nas się staje
My - na jej nitce zawieszeni
Wraz z nami błahość naszych rzeczy
Kosmos się spełnia grą płomieni
Które gwiazdami ku nam świecą
Dzieje się wielką niewiadomą
Nie znamy źródła, ani kresu
Czy będzie tak, że kiedyś spłonie?
Nocą ku niebu wzrok swój wznoszę
W dzień wracam do swych błahych rzeczy
Na te, co - wielkie, nie mam wpływu
Wieczność ma wszechświat w swej opiece
Nam pozostaje chwil prawdziwość
Nie da się morza w kropli zmieścić
Drzewa wieczności w ziarnku chwili
Świat ten poznaję, gdy z miłością
Nad jego pięknem się pochylam
Jan Sabiniarz
MIŁOŚĆ
W nas dojrzewała, zanim przyszła
Miłość, jak grom z jasnego nieba
Zawiera szczęścia światła wszystkie
Rozgwieżdżonego nocą drzewa
Ta miłość nasza, wielkopostna
W głębi swej cicha i skupiona
Odbiciem Tego niechaj błyska
Który wziął krzyż na swe ramiona
W głębi swej cicha i skupiona
Odbiciem Tego niechaj błyska
Który wziął krzyż na swe ramiona
Nie będzie obce jej cierpienie
Ono do szczęścia jest dodane
W drodze swej znajdzie ocalenie
Za odsuniętym krypty głazem
Zostawi dla nas biały całun
By wizerunek jej na wieki
Na wzgórku serca krzyżem stanął
Związał ład boży i człowieczy
Jan Sabiniarz
Ono do szczęścia jest dodane
W drodze swej znajdzie ocalenie
Za odsuniętym krypty głazem
Zostawi dla nas biały całun
By wizerunek jej na wieki
Na wzgórku serca krzyżem stanął
Związał ład boży i człowieczy
Jan Sabiniarz
🍃✒🍃✒🍃✒🍃✒🍃✒🍃✒🍃
MIŁOŚĆ
Drży w listku wiatru, drzemie pod kamieniem
Szepcze w nas ciszą, to milczeniem woła
Gdy błyśnie ranek, wita drzewa cieniem
Wzbija się w błękit i zatacza koła
Jest taka cicha, jakby jej nie było
Nocą z czół zgarnia przedwieczorny smutek
Ma jedno imię - wszystko w niej się kryje
Idzie swą drogą, nigdy nie na skróty
Jawi się nagle, to na lata znika
A jednak pamięć o niej pozostaje
Gdy chcę ją ujrzeć, oczy swe przymykam
Choć zaraz potem serce mi się kraje
Imię jej nigdy nie zobojętnieje
To wiem na pewno, tyle lat kołacze
Przychodzi nocą, znika, kiedy dnieje
Stęskniona klamka czasem o niej płacze
Mijają wiosny, lata i jesienie
Te same drzewa i ci sami ludzie
Rzeka od źródła ciągle w nas się mieni
Spocznie w zakolach, po codziennym trudzie
Jej zawdzięczamy góry i kaniony
Potoki nieba, jasnych siklaw tęcze
Ten kryształ oczu, w którym serce płonie
Wieczności chwile, w których piękno dźwięczy
Rzeko cudowna, kocham twoje wody
Urwiste brzegi, w których piętrzysz fale
Jakże mi bliska twoja wieczna młodość
Twoje dotyki i twe mgielne dale
Jan Sabiniarz
MIŁOŚĆ
- PRZEPUSTKĄ KU WIECZNOŚCI
Miłość - przepustką ku wieczności
Jej promień wnika w światło boże
Nad ziemią rajską aurą krąży
Z którą - ku pięknu - raj ten tworzy
Tak uzyskuje nieśmiertelność
Choć ma początek, nie ma końca
W marmurze ciszy rzeźbi piękno
Rozjaśnia je wewnętrznym słońcem
Miłość w wszechświata dłoń wpisana
Kocha najtkliwsze światła drżenie
Ku niebu lśni otwartą bramą
Jej źródło gasi serc pragnienie
Jak ją odnaleźć, jak jej szukać?
Jak ją rozróżnić w ziarnie świata?
Tą, która krzewem gorejącym
Która wyrasta z próchna czasu
W wędrówce ku niej nie ustaję
Wciąż ze swych potknięć się podnoszę
Co we mnie - małe, jak lód taje
Gdy za miłości idę głosem
Jan Sabiniarz
JEST TAKI CIĘŻAR
Jest taki ciężar, co dodaje skrzydeł
Rozkwita różą i nie rani kolcem
Jest taka droga - wszystko jest jej miłe
Olśniona szczęściem - chwil wewnętrznym słońcem
Drzewa sędziwe kryją ją swym cieniem
Miłość wędrowna rzeźbi strzałki w korze
Kroplą żywicy balsamicznej ciszy
U dróg rozstajów głowę swą ułoży
Nic na tym świecie nie jest nadaremne
Mnogością świateł ogród chwil otwiera
Spójrz, ile światła niesie sobą ciemność
Przyjaznym tchnieniem z oczu gwiazd spoziera
Są w tobie drzewa i radosne ptaki
Pozwól, niech ranek je wypuści z klatki
W słońca pielgrzymce nic nie jest jednakie
Każdy wschód i zachód inne piękno znaczy
Jan Sabiniarz
PRZENIKANIE
Popatrz już kwitną pierwsze wrzosy
A jeszcze czerwiec zieleń trzyma
I ptaki drą się wniebogłosy
I gniazda piskląt tuli trzcina
Dzwonię dzwoneczki zeszłoroczne
Jeszcze w nich rosy łzy zaschnięte -
Już za kolejną tęsknią wiosną
Chociaż przed nimi lata piękno
Przeszłość z przyszłością się przenika -
Wiosna i jesień w krzaczku wrzosów
Czas bezdrożami słów przemyka -
Wiatr nieświadomy swego losu
Stoję nad wodą pochylony
Chmur i błękitu w niej odbicie
Drzewa, co rzece śle ukłony
Które powierza jej swe życie
Rzeka nie lubi stawać w miejscu
Meandry - chwilą jej wytchnienia
Brzegom powierza swoje szczęście
Ukrytych w drzew rzeźwiącym cieniu
Jan Sabiniarz
RZEKA DWOJGA SERC
Lśni rozgwieżdżone niebo w wodach rzeki
Światło całuje ciemnych fal odmęty
Na strużce rosy już poranek przyszedł
Z promieni słońca i zapachu mięty
Ścieżka się mieni kolczykami piasku
W cieniu konarów świecą pajęczyny
I czyjeś serce ciągle pełne blasku
Przydrożna brzoza wróży jedno imię
Na zwitku kory miłość listy pisze
Powierza ciszy czułe wiatru tchnienie
Spogląda z bólem na niepewną przyszłość
W prześwitach nocy jedna się z promieniem
O nic nie prosi, czeka swego czasu
W gałęziach mroku noc i dzień przemija
Na pustej rzece płyną cienie lasu
Jasne jak kreda nad nią dłonie czyjeś
Ślad się urywa, wygładzają fale
Na rzece cisza, z wód nic nie ubyło
Mgły nad jej lustrem przesłaniają dale
Łączy się z rzeką - ku jej ujściu - miłość
Jan Sabiniarz
Lśni rozgwieżdżone niebo w wodach rzeki
Światło całuje ciemnych fal odmęty
Na strużce rosy już poranek przyszedł
Z promieni słońca i zapachu mięty
Ścieżka się mieni kolczykami piasku
W cieniu konarów świecą pajęczyny
I czyjeś serce ciągle pełne blasku
Przydrożna brzoza wróży jedno imię
Na zwitku kory miłość listy pisze
Powierza ciszy czułe wiatru tchnienie
Spogląda z bólem na niepewną przyszłość
W prześwitach nocy jedna się z promieniem
O nic nie prosi, czeka swego czasu
W gałęziach mroku noc i dzień przemija
Na pustej rzece płyną cienie lasu
Jasne jak kreda nad nią dłonie czyjeś
Ślad się urywa, wygładzają fale
Na rzece cisza, z wód nic nie ubyło
Mgły nad jej lustrem przesłaniają dale
Łączy się z rzeką - ku jej ujściu - miłość
Jan Sabiniarz
KSZTAŁT MIŁOŚCI
Z miłości - piękna kształt wywodzić
Sercem przeczuwać jego tchnienie
Wiecznie ku niemu w snach i w drodze
Ku gwiazdom wzlotów jest spełnieniem
Wsłuchany w wieczność, w głos chwil piękny
Otwarty w niebo rzeki liść
Miłością czysty jest i święty
Prostotą wielki - życia krzyż
Świat bez miłości i bez piękna
Jak pozbawiony skrzydeł ptak
Jak noc bez końca i bezdenna
Piękno, to jest - miłości znak
Otwarty w niebo rzeki liść
Miłością czysty jest i święty
Prostotą wielki - życia krzyż
Świat bez miłości i bez piękna
Jak pozbawiony skrzydeł ptak
Jak noc bez końca i bezdenna
Piękno, to jest - miłości znak
Jan Sabiniarz
Ty jesteś snem, czy może życiem
Choć Ciebie nie ma, nie istniejesz
Nie wiem, czy już, gdzieś, kiedyś byłaś
A jeśli znajdę – jakie dzieje?
W ogrodzie serca wiosny listki
Nadziei rozwijają drzewa
Czy to, co było, to już wszystko
Nic więcej nie mam się spodziewać?-
Kiedy skupiony, w nocy ciszy
- Księżyc i gwiazdy mi posłaniem
W popiele uczuć żar twój słyszę
I niewidzialne twe stąpanie
Czy deszczem w liście się wistoczysz
Ty, któraś łąk i brzóz pragnieniem?-
Dla ciebie płoną serca oczy
Nie jesteś nawet już wspomnieniem
Jeśli istniejesz, jak cię znaleźć?-
Kiedy, i którą drogą ruszyć?-
Dla ciebie kwitną lilie białe
Ukryte w toni mojej duszy-
Jan Sabiniarz
LILIA WODNA
I.
Dojrzewała w środku lata
Łabędź nad nią się pochylał
Mógłby za nią na skraj świat
Pójść dla jednej, krótkiej chwili
Była biała i świetlista
Wśród sitowia i grążeli
Ważka miała w niej swą przystań
Promień słońca światło ścielił
Za dnia wpięta w fal mruganie
Lecz znikała o północy
Wokół cisza, bór bez granic
Rozjaśniony gwiazd migotem
Biła od niej taka czystość
Śląc w błękity serca spokój
Ciszą wśród poranków mglistych
Pełną spełnień i tęsknoty
Strzegły jej zielone liście
Wielkie, krągłe jak talerze
Pod nią muł i wody kryształ
Z których żywot jej się bierze
Czasem podpłynęła żaba
Wyłupiaste śląc spojrzenia
Opuszczała rzęsę stawu
Żeby ukryć się w ich cieniu
Dni płynęły, dłuższe noce
Biel znikała z płatków ślicznych
Łabędź wzbił się do odlotu
Z wody czystej niby kryształ
Stąd ni zowąd ciemne plamki
Pokrywały jasne lica
Piękno wszyte w serca pamięć
Nie przemija, wciąż zachwyca
To w nim przetrwa jesień, zimę
By się wiosną w lato wcielić
Znowu łabędź będzie przy niej
Tak jak ona - cały w bieli
Jan Sabiniarz
LILIA WODNA
II.
Jakże bezbronna wobec świata
Który na maskę twarz swą zmienia
Coraz dotkliwszy czas zatraty
Nie pozostawia złudzeń cienia
Wciąż jeszcze trwają rzeczy święte
Które kiełkują z głębi ducha
Chronią swe nieskalane piękno
Skąd niewidzialne lśnienie prószą
Lilia roztacza toń przejrzystą
Zielonych liści śląc nadzieje
Zda się, że jej do nieba blisko
Choć wśród sitowia serce grzeje
Jesteśmy dziećmi ciemnych mocy
Na nic się zdaje światło gwiazd
Wyzbyci wewnętrznego wzroku
Głusi i ślepi - nie ma nas
Trzeba zapuścić się w pustynię
Tę, która w głębi duszy drzemie
Odnaleźć swe prawdziwe imię
To, co w nas Bogu jest pokrewne
Lilią się wzbić nad muł i błoto
Stając się ciszą jaśniejącą
Tonią przejrzystą, brzóz oplotem
Wiązać się z nimi jednym słońcem
Jan Sabiniarz
NENUFARY
Są takie życia niby białe lilie
W rzek cichych zakolach są ich małe domki
Mają jedno życie i niejedno imię
Piękne, kiedy wiosna drzew rozchyla pąki
Blaskiem wód różanych dzielą się od świata
Wiedzą o nich trzciny oraz wodne ptaki
Z wodą, ziemią, niebem życie ich się splata
To, co - tam się dzieje, tu niewiele znaczy
Czuły dotyk fali i sitowia drżenie
Wiedzie ich w głębokie rzeki oczerety
Słońce je rozświetla, które nie zna cienia
Ciche i łagodne, Bóg je ma w swej pieczy
Obce są im winy, przedawnione błędy
Pośród wód przejrzystych odzyskują siebie
Wiedzą, co to - ciemność, już się w nich nie kłębi
Noc zapala gwiazdy na wieczornym niebie
Jan Sabiniarz
LUSTRO
Me serce w ciszy się przegląda tak jak w lustrze
Pogodę lasu, radość odnajduje
Promykiem szczęścia darzy niemą pustkę
Trawą i wrzosem u stóp brzóz się snuje
Nie odnajduję na nim żadnej rysy
Błękit się ściele na zielonej tafli
Gdzie mchy serdeczne śnią kropelki ciszy
Od których w duszy staje się tak jasno
Lustro nie tworzy lecz oddaje piękno
Pełne tęsknoty, gdy go w głębi nie ma
Słońce czas spija niby mgły nad rzeką
Jakże cudownie koją nocy drzewa
Pamięć jest lustrem, w którym się przeglądam
Tyle jasności czerpię z jego światła
Jak ptak zakwili, co się nocą błąka
Zapali gwiazdy, które za dnia zgasły
Jan Sabiniarz
WODA CIERPLIWA
Woda cierpliwa rzeźbi górskie stoki
Jak czyjaś ręka gładzi ramię czyjeś
Śle iskry życia w błękit i obłoki
Sama się z sobą nigdy nie rozmija
Wodo, ty wodo, która sny odmykasz
Ku łąkom światła z ciemnych chwil prowadzisz
Miłuję w tobie krystaliczną czystość
Którą w me myśli jasną strużką kładziesz
Gdy się wsłuchuję w twoich słów szelesty
W twe słodkie szepty w czeluść skał ukryte
Kocham twą chwilę i ukrytą wieczność
Twą delikatność puchem mgieł spowitą
Biegniesz przez skały, krzepisz polskie zioła
Wśród drzew ukryta i meandrów ciszy
Kiedy przystaję, ty mnie głosem wołasz
W którym wyznanie mego serca słyszę
Jan Sabiniarz
Woda cierpliwa rzeźbi górskie stoki
Jak czyjaś ręka gładzi ramię czyjeś
Śle iskry życia w błękit i obłoki
Sama się z sobą nigdy nie rozmija
Wodo, ty wodo, która sny odmykasz
Ku łąkom światła z ciemnych chwil prowadzisz
Miłuję w tobie krystaliczną czystość
Którą w me myśli jasną strużką kładziesz
Gdy się wsłuchuję w twoich słów szelesty
W twe słodkie szepty w czeluść skał ukryte
Kocham twą chwilę i ukrytą wieczność
Twą delikatność puchem mgieł spowitą
Biegniesz przez skały, krzepisz polskie zioła
Wśród drzew ukryta i meandrów ciszy
Kiedy przystaję, ty mnie głosem wołasz
W którym wyznanie mego serca słyszę
Jan Sabiniarz
W PLUSKANIU RZEKI
WIATR ZIELONY
WIATR ZIELONY
Słowa swym własnym żyją życiem
Lecz nie są jaźni rozdwojeniem
Ogrodem są, który - w rozkwicie
I światłem dążą, a nie cieniem
Jakże potężną moc w nich czuję
Choć szepczą tylko ciche piękno
Wciąż krzepią mnie. W nich odnajduję
Odkrywam duszę mi pokrewną
Aniołem Stróżem, wiatrem są
Kocham ich rześki wiew zielony
Rozdmuchiwaną duszy skrą
Ciszą, co głaszcze drzew korony
Daję Ci słowa, weź je, proszę
Jestem w nich tak, jak jesteś we mnie
Od tylu lat je w sercu noszę
Dziecinny sen w ich głębi drzemie
Ale mój sen się nie rozwieje
Niby targane wichrem drzewa
Na krótko znika, kiedy dnieje
By nocą wiosny ptakiem śpiewać
Stoję na brzegu gwiezdnej rzeki
I już nie myślę: dokąd płynie?
Zanurzam dłoń, i się uśmiecham
Szczęśliwy tu, i w tej godzinie –
Jan Sabiniarz
Lecz nie są jaźni rozdwojeniem
Ogrodem są, który - w rozkwicie
I światłem dążą, a nie cieniem
Jakże potężną moc w nich czuję
Choć szepczą tylko ciche piękno
Wciąż krzepią mnie. W nich odnajduję
Odkrywam duszę mi pokrewną
Aniołem Stróżem, wiatrem są
Kocham ich rześki wiew zielony
Rozdmuchiwaną duszy skrą
Ciszą, co głaszcze drzew korony
Daję Ci słowa, weź je, proszę
Jestem w nich tak, jak jesteś we mnie
Od tylu lat je w sercu noszę
Dziecinny sen w ich głębi drzemie
Ale mój sen się nie rozwieje
Niby targane wichrem drzewa
Na krótko znika, kiedy dnieje
By nocą wiosny ptakiem śpiewać
Stoję na brzegu gwiezdnej rzeki
I już nie myślę: dokąd płynie?
Zanurzam dłoń, i się uśmiecham
Szczęśliwy tu, i w tej godzinie –
Jan Sabiniarz
🍃✒🍃✒🍃✒🍃✒🍃✒🍃✒🍃
CZAS OTWARTY
Muzyka jest owocem ciszy
Milczenie jest owocem słowa
Obłok na rzece słowo pisze
I tak się dzieje wciąż od nowa
Przed siebie łódko moja płyń
Dzisiejszych chwil mi nie zabieraj
Na lustrze rzeki promień lśni
Słońca, co błękit w nas otwiera
Przed dom wychodzę, patrzę w dal
Spoglądam wzrokiem bliskich twarzy
Rosą się skrapla chłodu mgła
Pomna tak wielu różnych zdarzeń
Fal hieroglify kreśli wiatr
Wśród trzcin szelestu wiersze pisze
Swą własną drogą idzie świat
Ciemność mu wiernym towarzyszem
Jan Sabiniarz
Muzyka jest owocem ciszy
Milczenie jest owocem słowa
Obłok na rzece słowo pisze
I tak się dzieje wciąż od nowa
Przed siebie łódko moja płyń
Dzisiejszych chwil mi nie zabieraj
Na lustrze rzeki promień lśni
Słońca, co błękit w nas otwiera
Przed dom wychodzę, patrzę w dal
Spoglądam wzrokiem bliskich twarzy
Rosą się skrapla chłodu mgła
Pomna tak wielu różnych zdarzeń
Fal hieroglify kreśli wiatr
Wśród trzcin szelestu wiersze pisze
Swą własną drogą idzie świat
Ciemność mu wiernym towarzyszem
Jan Sabiniarz
PIEŚŃ O WODZIE
Słyszę radosne twe pluskanie
Natchnienia szukasz wśród korzeni
Ty wiesz, jak bardzo cię miłuję
Która me życie rozpromieniasz
Ty, której się nie oprą skały
Kiedy wypływasz z gór ukrycia
Dla ciebie błękit, obłok biały
Mgły rozwieszone dłonią świtu
Gdy nurzam w tobie twarz i dłonie
Zdejmujesz ze mnie wszystkie smutki
Płonę tym ogniem, którym płoniesz
Wpisanym w wiosny żywot krótki
Jest taka wiosna - trwa przez wieki
Przez pokolenia kształtowana
Wpisana w źródło wszelkiej rzeczy
Której nie zamknie żadna ściana
Żyję dla ciebie, wodo czysta
Dla twej rześkości, twych promieni
Miłuję kropli twoich kryształ
Których nikt w błoto nie przemieni
Jan Sabiniarz
***
***
NIEBIESKIE ŚWIATŁO
W dolinie lustro rzeki świeci
Nad którą obłok biały wstaje
Jej losy Bóg ma w swojej pieczy -
Nocami serce mu się kraje
Zapala w górze gwiezdne pola
Ciche wąwozy i urwiska
By z ludźmi do wspólnego stołu
Usiąść i z nimi więź zaciskać
Rzeka zielone toczy wody
Podmywa brzegi, rwie korzenie
Drzew, które stoją u jej progu
Zaszytych w swoje własne cienie
Lecz zanim góry runą w przepaść
Słońce na niebie czyni znaki
Krwiste o świcie i o zmierzchu
Wykluwa serc bezdomne ptaki
Kiedy wiosenne płyną wody
W cichości dolin śpiew ich słychać
Świat jednym staje się ogrodem
Pachnącym kwieciem listy pisze
Chciałby doczekać ich listopad
A przed nim jeszcze długa zima
Gdy wokół - szarość, deszcz ma w oczach
W grudniu mróz ściska, tęgo trzyma
Pod koniec grudnia rosną śpiewy
Gwiazda na ziemi szopkę kleci
W zasłanych ciszą polskich drzewach -
Tak tu się dzieje od stuleci
I tak na wieki pozostanie
Ojczyznę Bóg ma w swojej pieczy
Nie zniszczy jej obłędny taniec
Niebieskie światło serce leczy
Jan Sabiniarz
SACRUM
święta jest ziemia
woda, powietrze
święty jest ruch atomów i
światła galaktyk
dotyk piersi i
uśmiech kwiatu
święte jest
piękno kobiety i
mężczyzny
miłości rozkwitającej
nieskazitelną lilią
z mułu i próchna
czasów
święte jest wszelkie
narodzenie
przemijanie
umieranie
święta jest pamięć i
znaki przyszłości
- to, czego nie wyrazi człowiek
dopowiedzą drzewa i ptaki
miłujące serca i
dzikie instynkty stworzeń
święta jest droga i
chwila postoju
święte są myśli - donikąd
wędrujące szlakami i bezdrożami
wrażliwości i wyobraźni
święte jest światło i
jego cień
święty jest
głos z głębi i
jego echo odbijające się
o nieobojętne ściany
święta jest
cisza poranka i
pokój wieczoru
radość dnia i
błogosławieństwo nocy
łagodnie wtulającej się
w sen
Jan Sabiniarz
ŁABĘDŹ
Różo poranka
wśród konarów zmierzchu
Ciszo puszysta
szyta piórkiem światła
Który swym lotem
wzrok i serce głaszczesz
W najgłębszym mroku
Zawsze pełen blasku
Wiatr cię nie zerwie
Ani czas nie zdmuchnie
Żywot twój wieczny
Nieskalaną bielą
Wznosisz się ponad
Błoto tchnięte smutkiem
Nas pogrążonych
W ciemnej chwil topieli
Świecisz się w słońcu
Niby lilia biała
Który opadasz
Żeby nas unosić
Na twoje piękno
Mało kto jest ślepy
Nawet, gdy znikasz
Długo w oczach gościsz
W odbiciu nieba
Jesteś niemym krzykiem
Tęsknot i marzeń
Które w sercu grają
Po długiej nocy
Obudź mnie o świcie
Bym świat i siebie
Poprzez biel twą pojął
Jan Sabiniarz
Różo poranka
wśród konarów zmierzchu
Ciszo puszysta
szyta piórkiem światła
Który swym lotem
wzrok i serce głaszczesz
W najgłębszym mroku
Zawsze pełen blasku
Wiatr cię nie zerwie
Ani czas nie zdmuchnie
Żywot twój wieczny
Nieskalaną bielą
Wznosisz się ponad
Błoto tchnięte smutkiem
Nas pogrążonych
W ciemnej chwil topieli
Świecisz się w słońcu
Niby lilia biała
Który opadasz
Żeby nas unosić
Na twoje piękno
Mało kto jest ślepy
Nawet, gdy znikasz
Długo w oczach gościsz
W odbiciu nieba
Jesteś niemym krzykiem
Tęsknot i marzeń
Które w sercu grają
Po długiej nocy
Obudź mnie o świcie
Bym świat i siebie
Poprzez biel twą pojął
Jan Sabiniarz
TY, JAKIEKOLWIEK
BĘDZIESZ ŚPIEWAĆ PIEŚNI
Ty, jakiekolwiek będziesz śpiewać pieśni
Smutkiem chwil owite zabłąkanych myśli
Jak ptak daleki lot na niebie kreśląc
Domek z ogródkiem szczęścia ci się przyśni
W lasach zostaje skryty błękit nieba
Chłodny lazur jezior u stóp leśnych szczytów
W sercu zielone – choć jesienne drzewa
W lustrze wieczoru lśnieniem wód odbite
Gestem pamięci wiatr potrąci trzciny
Zafaluje w mroku, by się rozejść cicho
Biały łabędź z wody ciężko się odrywa
By rozwinąć lekko swoje jasne skrzydła
Kiedy czas się kończy, ciągnie lot ku ziemi
Na niewidzialnej miota się uwięzi
Ale powietrze pod nim się nie ugnie
Ciągle od początku w górę wznosić będzie
Jan Sabiniarz
Ty jesteś ciszy białoskrzydłym ptakiem
Tchnieniem wtopionym w dotyk chwili
Bezlistne drzewa w wodzie ślad twój znaczą
Gdy promień słońca w chuście mgieł zakwili
Ty jesteś ciszy białoskrzydłym ptakiem
Choć nie znam twego śpiewu, ni imienia
Ty jesteś wiosną, ja - u schyłku lata
Smugą jesieni, która ogród zmienia
Czasem przemykasz we śnie gwiazd migotem
Choć się obudzę, sen mój wciąż pamiętam
Nad nami - błękit wysokiego lotu
I pod nim ziemia, lustrem wody święta
Mgnienie poranka krótko będzie trwało
Mgła wyparuje z promieniami słońca
Pięknem się spełnia, co się spełniać miało
Listkiem lipowym wśród gałęzi drżącym
Jan Sabiniarz
PROMIEŃ PIĘKNA
Zabierz ode mnie ciche smutki
I oddal, proszę, żal, zwątpienie
Pozostaw radość, choćby krótką
- Jak liść rozmawia z słońca cieniem
Na dnie strumyka promień złoty
Płynąc nad piaskiem skrzy, wiruje
W lustrze jeziora lśnią obłoki
Ich smagłe twarze wiatr całuje
Czemu me życie miejscem zderzeń
Światło mocuje się z ciemnością
Jak chłopiec, wciąż naiwnie wierzę
Lubię smakować oraz pościć
Choć ludzkie drogi wciąż zawiłe
Ciągle się wspinam ku prostocie
Na samym szczycie góry - miłość
U dołu - powój śpi przy płocie
Jak skrzydła, niosą chwile szczęścia
To nic, że wkrótce lot swój zniżą
Zostawią w sercu promień piękna
Morze, co skałom stopy liże
Nieogarniony nasz horyzont
W którym się wszystko zdarzyć może
Głębię - zielone fale kryją
Nade mną - serca ptak w przestworzach
Jan Sabiniarz
🍃✒🍃✒🍃✒🍃✒🍃✒🍃✒🍃
WIATR
Nie jestem
niczyją własnością.
Moje serce
należy do wielu ludzi.
Ja - do nikogo.
Nie zastawiaj na mnie sideł
Nie usiłuj mnie schwytać.
Nie jestem
niczyją własnością.
Moje serce
należy do wielu ludzi.
Ja - do nikogo.
Nie zastawiaj na mnie sideł
Nie usiłuj mnie schwytać.
Mój dom
jest wszędziewe wszystkim
jest wszędziewe wszystkim
w żaglach
i skrzydłach ptaków.
Przestanę żyć
jeśli
zatrzymasz mnie
i skrzydłach ptaków.
Przestanę żyć
jeśli
zatrzymasz mnie
Jan Sabiniarz
Dziękuję ci, Boże, za słońce
Za rzekę, jezioro i wiatr
Za trawę i siano na łące
Za deszczu na rzęsach ślad
Dziękuję ci za obłoki
Za błękit przejrzysty jak szkło
Za drogę ciągle nierówną
Za dziury w moście, że są
Dziękuję tobie za wszystko
Za każdy przeżyty dzień
Za noc i samotność księżyca
Za radość i za jej cień
Dziękuję za wszystko, raz jeszcze
Stwórcy w dalekim niebie
Za miłość wielką jak życie
Za to, że stworzył ciebie
Jan Sabiniarz
LEŚNA KATEDRA
Leśna polana jak katedra
Rzędami sosen pnie się w niebo
Wiatr ustał w biegu, podróż przerwał
W cieniu paproci się zagrzebał
Tak pięknie tutaj i tak cicho
Żuczek rozmowę uciął z mrówką
Jest im bezpiecznie, bo śpi licho
Choć rosa dzwoni na pobudkę
Ich myśli dążą w jedną stronę
Dobrze ich czułych szeptów słuchać
W blasku poranka krzew zapłonął
Mgła wyzionęła w słońcu ducha
Szkoda, że zamilkł ptak lipcowy -
Amory wiosny mu nie w głowie
Strumyk się zaszył w głąb parowu
Odbiciem nieba lśni u powiek
W zeschłe gałązki szyszka spadnie
Gotowa, by dać nowe życie
Mech obejmuje kamień ładnie
Razem z nim idzie spać przed świtem
Jan Sabiniarz
Rzędami sosen pnie się w niebo
Wiatr ustał w biegu, podróż przerwał
W cieniu paproci się zagrzebał
Tak pięknie tutaj i tak cicho
Żuczek rozmowę uciął z mrówką
Jest im bezpiecznie, bo śpi licho
Choć rosa dzwoni na pobudkę
Ich myśli dążą w jedną stronę
Dobrze ich czułych szeptów słuchać
W blasku poranka krzew zapłonął
Mgła wyzionęła w słońcu ducha
Szkoda, że zamilkł ptak lipcowy -
Amory wiosny mu nie w głowie
Strumyk się zaszył w głąb parowu
Odbiciem nieba lśni u powiek
W zeschłe gałązki szyszka spadnie
Gotowa, by dać nowe życie
Mech obejmuje kamień ładnie
Razem z nim idzie spać przed świtem
Jan Sabiniarz
🍃✒🍃✒🍃✒🍃✒🍃✒🍃✒🍃
Lśniących posadzek błysk w kościele
Ławki dotykiem wyślizgane
Cudowny zapach starych belek
I tchnące ciszą białe ściany
Wśród barw witraży, smug i złoceń
W obłokach sklepień anioł stąpa
Który ma wieczność w swojej pieczy
Słońce i gwiazdy, sierp miesiąca
U dołu szemrze strumyk zwierzeń
Wiernych w modlitwie zatopionych
W zatokach wiary i nadziei
Jak wieczna lampka serce płonie
Chwila świętości krzepi duszę
Na co dzień w zgiełku zapomnianą
Chrystus w jej głębię światło prószy
I rzeźbią ciszą białe ściany
Piękno dojrzałe spiżem wieków
Gdzie kamień cegle się spowiada
Tutaj się waży los człowieczy
I Bóg udziela dobrej rady
W STARYM KOŚCIELE
Lśniących posadzek błysk w kościele
Ławki dotykiem wyślizgane
Cudowny zapach starych belek
I tchnące ciszą białe ściany
Wśród barw witraży, smug i złoceń
W obłokach sklepień anioł stąpa
Który ma wieczność w swojej pieczy
Słońce i gwiazdy, sierp miesiąca
U dołu szemrze strumyk zwierzeń
Wiernych w modlitwie zatopionych
W zatokach wiary i nadziei
Jak wieczna lampka serce płonie
Chwila świętości krzepi duszę
Na co dzień w zgiełku zapomnianą
Chrystus w jej głębię światło prószy
I rzeźbią ciszą białe ściany
Piękno dojrzałe spiżem wieków
Gdzie kamień cegle się spowiada
Tutaj się waży los człowieczy
I Bóg udziela dobrej rady
Jan Sabiniarz
MODLITWA DZIĘKCZYNNA II
Ty pragniesz naszych serc i myśli
By przez nas widzieć piękno świata
Obroty gwiazd i planet kreślisz
Zrodzoną z ciszy pieśnią wzlatasz
Dziękuję ci za traw obfitość
Za bory słońcem malowane
Za pory roku, chabry w życie
Potoki lśniące w skalnej ścianie
Ty, który wznosisz kopce mrówek
Świecisz nad wodą skrzydłem ważki
Przemawiasz gorejącym krzewem
Dopełniasz błękit lotem ptaków
W ciemnościach duszy - tyś promieniem
W najgłębszym mroku tobą - jasno
Szarość gałęzi w kwiaty zmieniasz
Dzień budzisz pocałunkiem brzasku
Jak mam wyrazić moją wdzięczność?
Jakim milczeniem, jakim słowem?
Na złe i dobre jesteś ze mną
Wspierasz, bym prosto trzymał głowę
Wiesz, że gdy czasem się pogubię
Odnajdę się za chwil zakrętem
Odkrywam ciebie w oczach ludzi
I w nich dostrzegam twoją świętość
Dziękuję ci za Twego Syna
Za wieczność i za nieskończoność
Z których utkane są godziny
Za radość, smutek - ich złożoność
Do ciebie wiodą leśne ścieżki
Chorały katedr, sztuki wzloty
Błogosławiony kształt niebieski
Wśród drzew konarów gwiazd oploty
Kiedy wędruję wzdłuż strumienia
Albo przysiadam w cieniu zbocza
Gdy pachnie wiosną świeża ziemia
I łąka bieli się w stokrotkach
Promień miłości w serce wnika
Woda jest siostrą, błękit bratem
Wewnętrznej zgody wiew przemyka
W harmonii jednam się ze światem
Jan Sabiniarz
MODLITWA DZIĘKCZYNNA III
Pojęcie kary jest ci obce
Człowiek sam siebie może karać
Ty, któryś źródłem jest miłości
Promieniem szczęścia, światłem wiary
Życie jest drzewem, śpiewem ptaka
Rzeką, co w nieba błękit płynie
Ciągle przed siebie - nie zawraca
Wyzbyta mroku w wód głębinie
Ty jesteś ciszą, co nie łaje
Dajesz nam wolność absolutną
Wiem, kiedy serce ci się kraje
Kiedy spoglądasz ku nam smutno
Poznaję świętość twoich zasad
Który prowadzisz - idąc obok
Los nasz nam kładziesz w ręce nasze
Byśmy ku tobie szli swą drogą
Za nami tyle zgliszcz i błądzeń
Strzaskanych dębów, traw zdeptanych
Z błota podnosi się w nas człowiek -
Sam się skazując na wygnanie
Dajesz nam życie, cud planety
Maki i chabry, zapach żyta
I miłującą dłoń kobiety
W dolinie zmierzchu ziarno świtu
Odkrywam ciebie wciąż od nowa
Nie chcę cię stracić z serca oczu
Widuję ciebie w lustrze słowa
Twarz twą tak widną w ciszy nocy
Większa niż góra jest twa skromność
Twoim wymiarem - nieskończoność
Dom nam swój dajesz, sam - bezdomny
Żeby miliardem gwiazd w nas płonął
Ludzie zbyt łatwo ciebie sądzą
Ale to ty ogarniasz całość
Ty wiesz, jak dzielić i jak łączyć
By śpiewał ptak i kwitły skały
Jan Sabiniarz
ZŁY SEN ?
By żyć nadzieją
bezpiecznie i szczęśliwie
dzisiaj już
nie wystarcza mądrość.
Manipulowani
oszukiwani
fałszywymi danymi -
nie mamy wiedzy
kto, co
przeciw nam
w ukryciu knuje -
Kto przyjacielem
Kto wrogiem
Kto przestawia znaki
wytycza drogi
ku dolinom śmierci.
Smutnieje Ziemia.
Nadaremnie nawołuje
do opamiętania
tkliwością gwiazd
pięknem pór roku
zachwycającą paletą
barw.
Jak na dłoni
widać
kto celebruje słowa
rozmijające się
z rzeczywistością.
Lżony
obrzucany szyderstwem
każdy, kto
w świątyni niebios
ocalenia szuka.
Zapętlają się drogi.
Nikczemnieją pustkowia.
Po zmierzchu
nie widać ludzi -
Kto żyw
zaszywa się
w własny cień.
Cichną
wołania.
Mało kto
kogo słyszy.
A jeśli usłyszy -
i tak mu nie ufa.
Poskręcani
wdeptani w błoto paragrafów
skaczą sobie do oczu
ludzie
zamienieni
w czworonożne stołki.
Zatraca się granica
pomiędzy jawą
a złym snem.
Tu i ówdzie
jeszcze kiełkuje
miłość -
Zachwyca
olśniewającym kwiatem.
Ginie
jeśli tylko
usunąć
klosz.
Jan Sabiniarz
ZASUSZONE KWIATKI
ZŁY SEN ?
By żyć nadzieją
bezpiecznie i szczęśliwie
dzisiaj już
nie wystarcza mądrość.
Manipulowani
oszukiwani
fałszywymi danymi -
nie mamy wiedzy
kto, co
przeciw nam
w ukryciu knuje -
Kto przyjacielem
Kto wrogiem
Kto przestawia znaki
wytycza drogi
ku dolinom śmierci.
Smutnieje Ziemia.
Nadaremnie nawołuje
do opamiętania
tkliwością gwiazd
pięknem pór roku
zachwycającą paletą
barw.
Jak na dłoni
widać
kto celebruje słowa
rozmijające się
z rzeczywistością.
Lżony
obrzucany szyderstwem
każdy, kto
w świątyni niebios
ocalenia szuka.
Zapętlają się drogi.
Nikczemnieją pustkowia.
Po zmierzchu
nie widać ludzi -
Kto żyw
zaszywa się
w własny cień.
Cichną
wołania.
Mało kto
kogo słyszy.
A jeśli usłyszy -
i tak mu nie ufa.
Poskręcani
wdeptani w błoto paragrafów
skaczą sobie do oczu
ludzie
zamienieni
w czworonożne stołki.
Zatraca się granica
pomiędzy jawą
a złym snem.
Tu i ówdzie
jeszcze kiełkuje
miłość -
Zachwyca
olśniewającym kwiatem.
Ginie
jeśli tylko
usunąć
klosz.
Jan Sabiniarz
ZASUSZONE KWIATKI
Są w książce serca zasuszone kwiatki
Zerwane z łąki i ogrodów wzruszeń
Wśród nich jest jeden - jakże kwiat ten rzadki
Chociaż zeschnięty, światło życia prószy
Śnią nim wieczory i gwiaździste drzewa
Bezchmurne noce oraz świt różany
W każdym dotyku - jakby skrawek nieba
Które skowronkiem śpiewa nad polami
Wciąż pełen wiosny - niby chabrów w życie
Zaklętą ścieżką pośród chwil powojów
Wracają szepty, słowa w nim ukryte
Ciche jak drzewa, co nad wodą stoją
W nim, jak w zwierciadle, serce się przegląda
Jakby sprawdzało, czy też jeszcze żyje
Odradza chwile barwnych kwiatów łąką
Listkiem na wodzie pisze imię czyjeś
W zamkniętej księdze kwiat ten nie odżywa
Jakże się wzrusza pod dotykiem dłoni
To w jego kształcie miłość się zaszyła
Od której łąka, cały ogród płonie
Jan Sabiniarz
ŚWIAT W KROPLI ROSY
Nie smuć się, proszę, jeśliś - w opuszczeniu
Przed nami morza, góry pełne światła
Rzeźwiąca chwila w boskim drzewa cieniu
I piękno życia, które z wierzchu gaśnie
Promień twej duszy wzniesie się w krainy
Którym jest obca gorycz i zwątpienie
Gdzie nikt nie sądzi, nie znajduje winy
Jak za dotknięciem różdżki przebaczenia
Jak groch ze strąka wyłuskuje duszę
Powraca w ziemię - do jej domu - ciało
Ujrzyj to światło, które błękit prószy
To dzięki niemu życie ujdzie cało
Muzyka - częścią jest bezkresnej ciszy
Podobnie - cisza jest muzyki częścią
Tak twoją duszą wieczność siebie pisze
By nie zatracić krótkiej chwili piękna
Pełnią spokoju tchną akordy drzewa
W wielkie, dostojne, siedmiostrunne cisze
Każda gałązka dróżką jest do nieba
Ptak o tym śpiewa i dąb o tym pisze
Jan Sabiniarz
Jakże do twarzy bywa nam z tą ciszą
Wiem, jak, czasami, trzeba się pilnować
Temu, co wielkie, małe towarzyszy
Jak łatwo można zranić błękit słowem
Za oknem - wiosna, w głębi bez przemija
Wczoraj - świetlisty, dziś już trochę rdzawy
Szczęśliwa pora kwieciem sad okrywa
W ciebie i we mnie świt wstępuje żwawo
Cienie są takie, jakie przedtem były
Przydrożny kamień pisze światła dzieje
Pośród sitowia płynie łódką miłość
Ptak trąca szuwar, w lustrze stawu dnieje
Słońce całuje w nas serdeczne łąki
Wiew strąca rosę z drżącej pajęczyny
Czaruje liściem, gdy ku drzewu stąpam
W którym się mieszczą wszystkie w nas godziny
Wśród traw rzęsistych bielą się stokrotki
Dzisiaj, wiem, czyja dłoń je w zieleń wszyła
Wie o tym mostek oraz trzciny wiotkie
Gdziekolwiek jestem, piękno chwil odkrywam
Jan Sabiniarz
TYŚ NADAŁ RUCH
Tyś nadał ruch - i wzrost - i rozwój
By świat ten żył i by umierał
Czego od ciebie żąda człowiek
Żebyś ku niemu wciąż spozierał?-
Żebyś ochraniał go i strzegł
Wtedy, gdy jemu tak wygodnie
Byś miał w swej pieczy każdą rzecz
Wciąż swe istnienie udowadniał
Cudem jest życie - i ten świat
Czytam w nim mądrość nieskończoną
Wyraźniej widzę to od lat
Gdy go ogarniam z twojej strony
Łatwo miłować, wdzięcznym być
Gdy w życiu - gładko, jak na stole
Lecz trudniej, kiedy cierpień nić
Pęta jak chód we wrzącej smole
Umieć się wznieść ponad nieszczęścia
Miłość i wdzięczność swą zachować
Dostrzegać nadal kwiaty piękna
I ku nim iść z pogodną głową
Doznane zło nie rzuca cienia
Na serce, które - pełne światła
I ma przed sobą swe marzenia
Zagaśnie - kiedy one zgasną
Jan Sabiniarz
LIST DO JANA PAWŁA II
Zachodzisz do nas coraz rzadziej
Czasem z ekranu Słowo powiesz
Lub na okładce się uśmiechniesz
Kropelką żalu spłyniesz z powiek
Odszedłeś od nas jakby wczoraj -
Przecież to tak niedawno było
Wtedy też wokół - wiosny pora
Potem tak wiele się zdarzyło
Wielkość przykryły małe sprawy –
O nich najłatwiej się pamięta
Dziś jakby - obcy, nie ci sami
Sobą jesteśmy znów od święta
Nie wzeszło Słowo kłosów polem
Pleni się chwastów coraz więcej
To, co bolało, ciągle boli
Nadzieja załamuje ręce
Ale, coś, czasem, w nas się ocknie
Coś w nas najtkliwsze struny trąci
Co każe nocą stanąć w oknie
W którym migocą gwiazd tysiące
Na jednej z nich Ty pewnie jesteś
Może na każdej – trochę Ciebie
Tak się mijamy coraz częściej
My – tu na ziemi a Ty – w niebie
*
Pamiętam Głosu Twego brzmienie
Twoją sylwetkę białą w górach
I ołtarz z wioseł w lasu cieniu
Kiedyś na spływy dawał nura
Coś w nas umarło? Wokół cisza
Choć tyle nowych dębów wzeszło
Które Bóg Tobą do nas przysłał
Czy przyszłość - w nich, czy tylko: przeszłość?
*
Dziś wiem, jak mamy Cię pamiętać
Ty nie chcesz kwiatów, świec, ołtarzy
By w nas wnikała Twoja świętość
Żeby się ogień w sercu jarzył
Nie chcesz przesłaniać sobą świata
Ani się zbytnio nam naprzykrzać
Pragniesz tak wiele nam przekazać
A nam tak trudno na to przystać
Chcesz, żeby wszystko było proste
Jak uśmiech dziecka, liści powiew
Żeby ku sobie wznosić mosty
Żeby pamiętał, kim jest człowiek
To pewnie nigdy się nie spełni
Ale do tego dążyć trzeba
Tyle jest piękna w wiosny śpiewie
Jak mądrze milczą stare drzewa!
*
Trzeba przeczekać aż opadnie fala
Uroczystości i zbiorowych wzruszeń
Żeby się stało to, co czas wyzwala
To, co do głębi w stanie jest poruszyć
Musi zamilknąć to, co nazbyt głośne
Nazbyt nachalne, nie uznaje ciszy
Słowo, któremu jakże trudno sprostać
Jeśli się jego w sobie nie usłyszy
Gdziekolwiek spojrzeć – wszędzie rozdwojenie
My – wciąż pomiędzy, rzadko kiedy – sobą
Gotowi w Głosie szukać pokrzepienia
Który nam gwarzy bliską sercu mową
Tyś drzwi otworzył, poprowadził drogą
A światu przybył jeszcze jeden Święty
Któryś człowieka pragnął łączyć z Bogiem
By w nim odkrywał swe pierwotne piękno
*
Kolejnej nocy światła zgasły
Ranek raz jeszcze je zapali
Żebyśmy żywi, zdrowi byli
Cisi i mocni – jak ze stali
*
Czasem się plączą dni i daty
I zacierają tamte chwile
Mrok przekomarza się ze światłem
Żadne z nich nie chce zostać w tyle
Jaka jest prawda o nas samych
Z nadziei, z wątpień wciąż się składa
Tak trudno ją wyrazić słowem
Które przybliża i oddala -
*
Kiedy nocami świeci niebo
Na ziemi wszystko zda się święte
Niechaj pokoju życia strzegą
Świątyni Dąb i Dąb nad Płęsnem
Patrząc, rozglądam się dokoła
I kiedy w siebie się zagłębiam
Słyszę głos, który w ciszy woła
By nie zapomnieć, by pamiętać
*
Kto z nas naprawdę Ciebie słuchał
A jeśli słuchał – co z tym zrobił
Jesteśmy wciąż na Głos Twój głusi
To pustka - sen nam spędza z powiek
Ludzie przed sobą nie uciekną
Nie ujdą też przed przeznaczeniem
Z ciszy budują zgiełku piekło
Marząc o szczęściu w ruin cieniu
Na Ziemię kształt rzucają chmury
W które się słońce przyobleka
I coraz grubsze rosną mury
I coraz dalej do człowieka
*
Czasem tak trudno w tym się znaleźć
Że to na zawsze już się stało
Ty, wśród niebieskich błądzisz alei
Lecz więcej Ciebie tu zostało
Oprócz wskazówek, przesłań, czynów
Jawisz się często w noc muzyką
Jakbyś z miłością grał na skrzypcach
Bacha sonatę i partitę
Jan Sabiniarz
WĘDROWNE PTAKI
Wędrowne ptaki są jak wiatr
Nigdzie nie mają swego miejsca
Swój niewidzialny znacząc ślad
Droga im jest krainą szczęścia
Nocami słyszę tęskny krzyk
Z głębi ciemności ich wołanie
Gdy dzikich gęsi w górze klucz
Głosem mej duszy w nich się staje
Kiedy do okna świt zapuka
I promień słońca drzwi otworzy
Rozjaśni dzień i jabłoń kruchą
Która zakwitnie wnet w ogrodzie
Wędrowne ptaki wciąż - pomiędzy
Nigdzie do końca - tu, ni
tam
Swój niespokojny żywot przędą
By u niebieskich
spocząć bram
Jan Sabiniarz
PTAK
Nie ma nic, tylko własne skrzydła
I trochę pod nie ma powietrza
I wiatru, co w błękicie śmiga
Kaprysu słońca, kropli deszczu
Domem mu kilka zeschłych liści
Łodyżka trawy, blask jeziora
Wędruje, by marzenia ziścić
Wraca, gdy na to przyjdzie pora
Nie chciej go zamknąć w złotej klatce
Gładkim jedwabiem wyściełanej
On pragnie z tobą sercem dotrzeć
Tam, gdzie nie cisną żadne ściany
Obłok, ni wiatr go nie pochwyci -
Są przyjacielem mu i bratem
On może na nich zawsze liczyć
Gdy nie chce karku giąć przed światem
Jan Sabiniarz
GDZIE JESTEŚ
Gdzie jesteś, ptaku przedwieczornej ciszy
Podmuch twych skrzydeł czuję wciąż na twarzy
Drogą błękitu dokąd dziś się śpieszysz
Serce po tobie ciągle pełne marzeń
Tęsknią po tobie lasy i jeziora
Fale wpluskane w trzciny zapomnienia
Gdzie jesteś dzisiaj, ptaku późnej pory
Głos jakiej pieśni w radość twą się zmienia
Blask białych lilii niechaj tobie świeci
Piękno niech wznosi tobie zamki z gliny
Miłość, choć krucha, niby rączki dzieci
Niechaj oparciem będzie ci i ścianą
Na parapecie piórko twe zostało
Wiatr go nie zdmuchnie, bo je w sercu chowam
Gdzie jesteś, ptaku, gwiazdy cię przysłały
Z dnia na dzień ciebie odnajduję w słowach
- Jan Sabiniarz
PTAKU SREBRNOPIÓRY
Kocham cię, chwilo – ptaku srebrnopióry
Z miłością gładzę twoje czułe piórka
Kocham źrenice pełne blasku morza
Twoje skrzydełka, dziobek i pazurki
Tak lubię, kiedy wzbijasz się do lotu
I chociaż wiem, że z moich oczu znikniesz
Pewność, że jesteś, że będziesz z powrotem
Kiedy cię tracę, moją myśl uskrzydla
Kocham cię ptaku, o nic cię nie proszę
Pragnę, byś tylko darzył mnie twym śpiewem
Ty wiesz, dlaczego ciebie w sercu noszę
Jesteś błękitem a ja w polu drzewem
Kocham cię, ptaku, w twoim barwnym stroju
Dziecięcy szczebiot w twoich piskląt stadku
Gdy cierń wyjmujesz, który w sercu boli
Ty, który jesteś moją duszą bratnią
Jan Sabiniarz
PRZYJMIJ I POMNÓŻ
Przyjmij i pomnóż
Wieczną kruchość morza
I światło słońca
Które serc nie plami
Na skrzydłach wiatru
Unieś mnie w przestworza
By nie zniknęła
Cisza między nami
Prowadź księżycem
Po ogrodach nocy
Szeptem najtkliwszym
W ciemną czeluść boru
Pragnę się pięknem
Duszy twej zachwycać
W krainie wiernej
Szczęścia i spokoju
W promieniach zmierzchu
Dam ci z gwiazd koszulę
Żeby myśl twoja
Nie zaznała chłodu
Potem cię całą
Do serca przytulę
Powierzę wszystkie
Uczuć mych kolory
Nie chcę nic więcej
żebyś tylko: była
I pamiętała
O tym, że ja jestem
By to, co wzeszło
W nas się nie skończyło
I prowadziło
W dal, co nie ma kresu
Jan Sabiniarz
Jan Sabiniarz
CIEŃ
W noc, jakich wiele, z gwiazd tu przyszła
W ciszy pokoju się zjawiła
Jak cień stanęła u wezgłowia
Dłoń swoją w dłoni mej złożyła
Jak noc gwiaździsta zarys twarzy
Na okna tle w ciemności świecił
Wewnętrzny portret się ukazał
Ujrzałem go przez dłoni dotyk
Mrok płynął wolno. Zegar tykał
Mieszał się z lasem zapach włosów
Noc nie pragnęła przyjścia świtu
Nabrzmiała światłem w powiek rosach
Każda noc - inna, wiem to dzisiaj
Nie jest z królestwa tego świata
Jak drzwi - jej serce swe odmykam
Żeby w nie słodkim snem zapadła
Jej szat szelesty i uśmiechy
Snuły się w ciszy wierną strużką
- Swą obecnością serce leczy
Choć nie ma ciała - cień - przy łóżku
Jan Sabiniarz
LA CALIFFA
Cudowna gładkość, pień chropawy
Błękitnych oczu ukojenie
Wtulona w drzewa brzask różany
W rozmigotane światłem cienie
Krynicznych spojrzeń jasna cisza -
Szczęście w niej nie zaznaje chłodu
- Tchnący spokojem górski kryształ
W którym odwieczna serca młodość
Zastygła w locie chwila piękna
Lżejsza niż puchu obłok biały
Promienne myśli ku niej - rzeką
Podziwiam gwiazd jej doskonałość
W krąg balsamiczne pachną lasy
Dolina słońca mgłą rozlana
I dłoń jej cicha, pełna blasku
I cień zaklęty w blasku ścianach
Jan Sabiniarz
SPOTKAŁAM...
Spotkałam dzisiaj Boga
Odwiedził mą samotność..
Nic mi nie mówił i nie nauczał
Lecz milczał sobie obok..
Spotkałam dzisiaj Boga
I nie był wcale wielki
Odciski miał na dłoniach
A w oczach uśmiechu iskierki
Spotkałam dzisiaj Boga
Który pracowicie
Prostował kwiatów płatki
i mrówek zachwycał się życiem
Spotkałam dzisiaj Boga
nie w chmurach ,ani gwiazdach
lecz pośród mojej drogi
Którą spokojnie się przechadzał
Spotkałam dzisiaj Boga
Co twarzy miał tysiące
Patrzył oczami ludzi
Którzy stanęli na mej drodze
A.J.
...
A jeśli jesteś ciszą Panie
to czym jest szept rozmowy..
czym modlitwy słowa długo wybierane
jeżeli znasz przed wypowiedzeniem
treść naszej przemowy
jeżeli jesteś ciszą Panie
to czymże jest muzyka
czy spoiwem co łączy cząstki nieskończone
czy raczej drogą
po której stąpa cisza
jeżeli jesteś ciszą Panie
to czy ja Ciebie usłyszę
i czy zrozumiem w życia zgiełku
to przesłanie
co w duszy gra najciszej
jeżeli jesteś ciszą Boże
to naucz mnie milczenia
kiedy zło spada na mą głowę
i kiedy w radości i szczęściu
wyśpiewuję pienia
Pozwól mi jedną ciszą przyjąć Panie
każdy Twój wybór dla mnie
niech wszystko darem
od dziś się stanie
piękno czy ból pogardy...
A jeśli jesteś ciszą Panie
to czym jest szept rozmowy..
czym modlitwy słowa długo wybierane
jeżeli znasz przed wypowiedzeniem
treść naszej przemowy
jeżeli jesteś ciszą Panie
to czymże jest muzyka
czy spoiwem co łączy cząstki nieskończone
czy raczej drogą
po której stąpa cisza
jeżeli jesteś ciszą Panie
to czy ja Ciebie usłyszę
i czy zrozumiem w życia zgiełku
to przesłanie
co w duszy gra najciszej
jeżeli jesteś ciszą Boże
to naucz mnie milczenia
kiedy zło spada na mą głowę
i kiedy w radości i szczęściu
wyśpiewuję pienia
Pozwól mi jedną ciszą przyjąć Panie
każdy Twój wybór dla mnie
niech wszystko darem
od dziś się stanie
piękno czy ból pogardy...
AJ
SIĄDŹ PRZY MNIE BLISKO
Siądź przy mnie blisko, razem pomilczymy
U dołu rzeka wije się światłością
Słońce wieczoru chyli się ku ziemi
Wtuleni w ciszę - żeby było prościej
Dłoń twoja z mojej nie chce się wymykać
Wiatrem południa jeszcze pachną włosy
W zwierciadle rzeki obłok się przemyka
Trzcina ku niemu głowę swą unosi
Przyjdziemy jeszcze nieraz na mokradła
Gdzie na płyciźnie brodzi szara czapla
Zwiążemy w bukiet kwiatki w sercu, na dnie
Noc przeczekamy do pierwszego brzasku
Dzień nas nie zmrozi zbędnych rzeczy chłodem
Bo grzać nas będzie jeszcze ogień nocy
Brzoza wypuszcza w błękit listki młode
Czerń go okryje jasnych gwiazd migotem
Jan Sabiniarz
U dołu rzeka wije się światłością
Słońce wieczoru chyli się ku ziemi
Wtuleni w ciszę - żeby było prościej
Dłoń twoja z mojej nie chce się wymykać
Wiatrem południa jeszcze pachną włosy
W zwierciadle rzeki obłok się przemyka
Trzcina ku niemu głowę swą unosi
Przyjdziemy jeszcze nieraz na mokradła
Gdzie na płyciźnie brodzi szara czapla
Zwiążemy w bukiet kwiatki w sercu, na dnie
Noc przeczekamy do pierwszego brzasku
Dzień nas nie zmrozi zbędnych rzeczy chłodem
Bo grzać nas będzie jeszcze ogień nocy
Brzoza wypuszcza w błękit listki młode
Czerń go okryje jasnych gwiazd migotem
Jan Sabiniarz
ZNÓW WĘDRUJEMY
Znów wędrujemy ciepłym krajem,
malachitową łąką morza.
Ptaki powrotne umierają
wśród pomarańczy na rozdrożach.
Na fioletowoszarych łąkach
niebo rozpina płynność arkad.
Pejzaż w powieki miękko wsiąka,
zakrzepła sól na nagich wargach.
A wieczorami w prądach zatok
noc liże morze słodką grzywą.
Jak miękkie gruszki brzmieje lato
wiatrem sparzone jak pokrzywą.
Przed fontannami perłowymi
noc winogrona gwiazd rozdaje.
Znów wędrujemy ciepłą ziemią,
znów wędrujemy ciepłym krajem.
Krzysztof Kamil Baczyński
NAD MORZEM
Przed nami morze
W dal się przyobleka
Fale dostojnie
Tłuką się o brzegi
Dobrze nam z sobą
Patrzeć, stać i czekać
Gdy nasze myśli
Jednym tropem biegną
Pomost jak przeszłość
Wrył się w wspomnień piasek
Który zachowa
W sercu nasze ślady
Popatrz, dokoła
Wszystko takie nasze
Fala za falą
Szczęściem w nas się kładzie
To, co już było
Ciągle w nas - inaczej
A to, co - wokół
Inne też się staje
Tak lubię w morze
Twoich oczu patrzeć
I, hen, szybować
Gdzieś, w błękitu kraje
Jan Sabiniarz
PTAK I MORZE
Staję się morzem, ptakiem nad nim
I rybą w rajskiej wód głębinie
Cudownie cicho tam jest na dnie
I czas spokojnie w wieczność płynie
Wiem, że nie wszystko tam - sielanką
Lecz teraz nie chcę mówić o tym
Jakże inaczej jest być ptakiem
Bujać swój lot w błękicie złotym
Wolność jest wspólnym domem ptaków
Ryb, co mieszkają w wód głębinie
Mieszkać w źrenicach pełnych blasku
Mógłbym na zawsze w nich zaginąć
Słów moich piasek nie rozumie
Przeciera oczy ze zdumienia
Wzbijany falą płynie ku mnie
Użycza swego mi ramienia
Obok ktoś wznosi zamki z piasku
Ktoś inny z niego bicz wykręca
Gwiaździsta noc w nim śpi do brzasku
I cisza falom niepojęta
Jan Sabiniarz
GŁOSEM OCEANÓW
Mówię do ciebie głosem oceanów
Ostoją życia - rafy koralowe
Toń nie wyznacza sobą żadnych granic
To człowiek w piasku chowa strusią głowę
Gubi nas pycha, brak opamiętania
Deptanie tego, co, od źródła - święte
Jakże ty cierpisz, gdy to widzisz, Panie
Gdy widzisz naszą na to obojętność
Przecież wystarczy wsłuchać się w kamienie
W rosę poranka, w której słońce drzemie
Z swym własnym, w trawie, porozmawiać cieniem
Obłokiem ciszy na wieczornym niebie
Ty jesteś głębin jaśniejącą perłą
Wśród skał widuję twego światła ślady
Ku tobie biegną myśli mych promienie
I dąb się budzi w listkach wiosny bladych
Jak wiele trzeba przejść nam łez i cierpień
I wciąż odkrywać prawdy oczywiste
Dopóki miłość, która w sercu drzemie
W dziele twym wieczną odnajduję przystań
Ostoją życia - rafy koralowe
Toń nie wyznacza sobą żadnych granic
To człowiek w piasku chowa strusią głowę
Gubi nas pycha, brak opamiętania
Deptanie tego, co, od źródła - święte
Jakże ty cierpisz, gdy to widzisz, Panie
Gdy widzisz naszą na to obojętność
Przecież wystarczy wsłuchać się w kamienie
W rosę poranka, w której słońce drzemie
Z swym własnym, w trawie, porozmawiać cieniem
Obłokiem ciszy na wieczornym niebie
Ty jesteś głębin jaśniejącą perłą
Wśród skał widuję twego światła ślady
Ku tobie biegną myśli mych promienie
I dąb się budzi w listkach wiosny bladych
Jak wiele trzeba przejść nam łez i cierpień
I wciąż odkrywać prawdy oczywiste
Dopóki miłość, która w sercu drzemie
W dziele twym wieczną odnajduję przystań
Jan Sabiniarz
FALA ZA FALĄ
Fala za falą - życie w nas się toczy
U stóp dni i nocy groźne, nieugięte
Mglisty horyzont gasi błękit oczu
Woła nas siłą pierwszą, niepojętą
Brzegu strzegą skały, cień się nie prześliźnie
Ni promień słońca nie przebije toni
Nad wód lazurem ptak jutrzenki świśnie
Pod nim w pył rozbita - fala falę goni
Zanim się rozpryśnie, jeszcze zalśni tęczą
Zostaje po niej sól i obły kamyk9u
Chwila, w której morze u stóp naszych klęczy
Ciągle się dobija w przestrzeń między nami
Dłoń ciernistej muszli bielą zachwycona
Wznosi ponad błękit, patrzy w nią przez słońce
Fala za falą u stóp naszych kona
Liże stopy piasku. W nim swój żywot kończy
Zieleń wodorostów nie zakwitnie różą
Słońce je wysuszy, mewa rybę wyjmie
Kreska horyzontu bliskość w nas wydłuża
Morze zmywa z piasku twe i moje imię
Jan Sabiniarz
NAD
MORZEM
Przed ziarnkiem piasku
Morze chyli czoło
- Tak tylko wielkość
Czynić może
Rozszczepia słońce
W tysiąc barw i blasków
Przed ziarnkiem piasku
Chyli się i korzy
Szczęściem - dostrzegać
To, co niepozorne
Nie sztuka widzieć
To, co wielkie
Kiedy w najmniejszym
Odnajduję piękno
By w dal odpływać
Pozostając w brzegu
Kocham to morze
Które w nas się pieni
Lub gdy spokojem
Jego twarz rozlana
Kocham tę ciszę
Co się tęczą mieni
Wód przezroczystość
Gdy w nich - po kolana
Jakże w nas inne
Morze dnia każdego
Zdobione w błękit
Ptaki i obłoki
Dziergane w rafy
Fal i ryb diamenty
W nasze szczęśliwe
Piaskiem plaży kroki
Morze chyli czoło
- Tak tylko wielkość
Czynić może
Rozszczepia słońce
W tysiąc barw i blasków
Przed ziarnkiem piasku
Chyli się i korzy
Szczęściem - dostrzegać
To, co niepozorne
Nie sztuka widzieć
To, co wielkie
Kiedy w najmniejszym
Odnajduję piękno
By w dal odpływać
Pozostając w brzegu
Kocham to morze
Które w nas się pieni
Lub gdy spokojem
Jego twarz rozlana
Kocham tę ciszę
Co się tęczą mieni
Wód przezroczystość
Gdy w nich - po kolana
Jakże w nas inne
Morze dnia każdego
Zdobione w błękit
Ptaki i obłoki
Dziergane w rafy
Fal i ryb diamenty
W nasze szczęśliwe
Piaskiem plaży kroki
Jan
Sabiniarz
Powierzył
morzu - wiersz w butelce
Nie wie, czy kiedyś, ktoś, go znajdzie
Czy go odczyta czyjeś serce
Jeśli odczyta - co z tym zrobi? -
Może wiatr ciśnie go o skały
Lub w piasku falą go zagrzebie
Nigdy nie będzie przeczytany
Zniknie jak skrzydeł szum na niebie
Nie wie, czy kiedyś, ktoś, go znajdzie
Czy go odczyta czyjeś serce
Jeśli odczyta - co z tym zrobi? -
Może wiatr ciśnie go o skały
Lub w piasku falą go zagrzebie
Nigdy nie będzie przeczytany
Zniknie jak skrzydeł szum na niebie
Rybom
i mewom obojętny
Zdany na kres i przypływ morza
Na flautę i na klifu piekło
Los do butelki życie włożył
Jan Sabiniarz
Zdany na kres i przypływ morza
Na flautę i na klifu piekło
Los do butelki życie włożył
Jan Sabiniarz
JESTEŚ
Jestem bo Jesteś
na tym stoi wiara
nadzieja miłość spisane pacierze
wielki Tomasz z Akwinu i Teresa Mała
wszyscy co na świętych rosną po kryjomu
lampka skrupulatka skoro Boga strzeże
łza po pierwszej miłości jak perła bez wieprza
życie ludzi i zwierząt za krótka choroba
śmierć co przeprowadza przez grób jak przez kamień
bo gdy sensu już nie ma to sens się zaczyna
jestem bo Jesteś. Wierzy się najprościej
wiary przemądrzałej szuka się u diabła
na tym stoi wiara
nadzieja miłość spisane pacierze
wielki Tomasz z Akwinu i Teresa Mała
wszyscy co na świętych rosną po kryjomu
lampka skrupulatka skoro Boga strzeże
łza po pierwszej miłości jak perła bez wieprza
życie ludzi i zwierząt za krótka choroba
śmierć co przeprowadza przez grób jak przez kamień
bo gdy sensu już nie ma to sens się zaczyna
jestem bo Jesteś. Wierzy się najprościej
wiary przemądrzałej szuka się u diabła
ks. Jan Twardowski
SAMOTNOŚĆ
Nie proszę o tę samotność najprostszą
pierwszą z brzega
kiedy zostaję sam jeden jak palec
kiedy nie mam do kogo ust otworzyć
nawet strzyżyk cichnie choć mógłby mi ćwierkać
przynajmniej jak pół wróbla
kiedy żaden pociąg pośpieszny nie spieszy się do mnie
zegar przystanął żeby przy mnie nie chodzić
od zachodu słońca cienie coraz dłuższe
nie proszę Cię o tę trudniejszą
kiedy przeciskam się przez tłum
i znowu jestem pojedynczy
pośród wszystkich najdalszych bliskich
proszę Ciebie o tę prawdziwą
kiedy Ty mówisz przeze mnie
a mnie nie ma
- ks. Jan Twardowski
pierwszą z brzega
kiedy zostaję sam jeden jak palec
kiedy nie mam do kogo ust otworzyć
nawet strzyżyk cichnie choć mógłby mi ćwierkać
przynajmniej jak pół wróbla
kiedy żaden pociąg pośpieszny nie spieszy się do mnie
zegar przystanął żeby przy mnie nie chodzić
od zachodu słońca cienie coraz dłuższe
nie proszę Cię o tę trudniejszą
kiedy przeciskam się przez tłum
i znowu jestem pojedynczy
pośród wszystkich najdalszych bliskich
proszę Ciebie o tę prawdziwą
kiedy Ty mówisz przeze mnie
a mnie nie ma
- ks. Jan Twardowski
RÓŻNE SAMOTNOŚCI
Przyszedłem Ci podziękować
za samotności różne
za taką gdy nie ma nikogo
lub gdy się razem płacze
i taką że niby dobrze
ale zupełnie inaczej
za najbliższą kiedy nic nie wiadomo
i taką że wiem po cichu ale nie powiem nikomu
za taką kiedy się kocha i taką kiedy sie wierzy
że szczęście się połamało bo mnie się nie należy
jest samotnością wiadomość
list dworzec pusty milczenie
pieniądz genialnie chory
minuty jak ciężkie kamienie
czas zawsze szczery bo każe isć dalej i prędzej
mogą być nawet nią włosy
których dotknęły ręce
są samotności różne
na ziemi w piekle i w niebie
tak rozmaite że jedna
ta co prowadzi do Ciebie
ŻEBY WRÓCIĆ
Można mieć wszystko żeby odejść
czas młodość wiarę własne siły
świętej pamięci dom rodzinny
skrzynkę dla szpaków i sikorek
miłość wiadomość nieomylną
że nawet Pan Bóg niepotrzebny
potem już tylko sama ufność
trzeba nic nie mieć... żeby wrócić
ks. Jan Twardowski
PUSTYNIA
Ty jesteś ciszą i milczeniem
Bezkresem światła w mroku
W twej głębi kolor chwil się zmienia
Tych, które w sercu noszę
Gdziekolwiek idę, jesteś ze mną
Czuję twój boski dotyk
To ty zdejmujesz z oczu ciemność
I wzbijasz mnie do lotu
To ty podkreślasz świętość wody
Bez której nie ma życia
Koisz żar słońca nocy chłodem
I błogosławisz świtem
To ty odsiewasz ziarno z plewy
By w zgiełku się nie zgubić
To w tobie są ukryte drzewa
Które się w sercu budzą
To nic, że są tak niewidzialne
I nie zaszumią liściem
Gdy wyobraźnią je ogarnę
Oznajmią czyjeś przyjście
Dopóki w nas jest głód pustyni
I nieskalanej ciszy
Między palcami nie przeminie
Czas, który siebie słyszy
Jan Sabiniarz
Ty jesteś ciszą i milczeniem
Bezkresem światła w mroku
W twej głębi kolor chwil się zmienia
Tych, które w sercu noszę
Gdziekolwiek idę, jesteś ze mną
Czuję twój boski dotyk
To ty zdejmujesz z oczu ciemność
I wzbijasz mnie do lotu
To ty podkreślasz świętość wody
Bez której nie ma życia
Koisz żar słońca nocy chłodem
I błogosławisz świtem
To ty odsiewasz ziarno z plewy
By w zgiełku się nie zgubić
To w tobie są ukryte drzewa
Które się w sercu budzą
To nic, że są tak niewidzialne
I nie zaszumią liściem
Gdy wyobraźnią je ogarnę
Oznajmią czyjeś przyjście
Dopóki w nas jest głód pustyni
I nieskalanej ciszy
Między palcami nie przeminie
Czas, który siebie słyszy
Jan Sabiniarz
KWIAT PUSTYNI
Wśród wydm i morza mieszka kwiat pustyni
Ma białe płatki, wnętrze - w cętki złote
Za dnia go szukam z dłońmi złożonymi
Lecz on widzialny jest mi tylko nocą
Jest taki piękny. Nie ma takiej siły
Która by mogła przed nim mnie powstrzymać
Kiedy go znajdę, w sercu go ukryję
I tam uniosę, gdzie mych Snów Dolina
To, co zabiorę, to jest jego obraz
Ona zostanie, tam, gdzie jego miejsce
Tu - świat się zmienia, nagle, w jednej chwili
W piasek się sypie, i wypala szczęście
Choć - raz go ujrzę i nie spotkam więcej
On kwitnąć będzie w każdym chwil oddechu
Gdziekolwiek będę - będzie ze mną wszędzie
Czas jego płatki w listki serca przekuł
Jan Sabiniarz
MODLITWA DZIĘKCZYNNA
Nigdy nie dajesz za wygraną
W każdym znajdujesz coś dobrego
Uświęcasz sobą zmierzch i ranek
Twoi mnie aniołowie strzegą
Jesteś, a jakby cię nie było
Nie chcesz się wtrącać, ni narzucać
W zanadrzu serca twoja miłość
Mój czas dla ciebie - wciąż za krótki
Jeśli zapomnę, ty pamiętasz
Gdy mknę zbyt szybko samochodem
Lub za mnie włączasz kierunkowskaz
Kiedy w poprzeczną skręcam drogę
Słyszę twe słowa tak wyraźnie
Jakbym telefon twój odbierał
Choć nie od razu je rozumiem
Na złe i dobre je zabieram
Nie przechowuję ich na strychu
- Zbyt wiele tam się poniewiera
To z nich buduję dom na skale
Choćbym zaczynać miał od zera
W zakątku cienia, tuż przy wodzie
Gdzie mech i paproć ma mieszkanie
Na mym ramieniu dłoń swą kładziesz
Bym wiedział, że ty czuwasz, Panie
Jan Sabiniarz
Nigdy nie dajesz za wygraną
W każdym znajdujesz coś dobrego
Uświęcasz sobą zmierzch i ranek
Twoi mnie aniołowie strzegą
Jesteś, a jakby cię nie było
Nie chcesz się wtrącać, ni narzucać
W zanadrzu serca twoja miłość
Mój czas dla ciebie - wciąż za krótki
Jeśli zapomnę, ty pamiętasz
Gdy mknę zbyt szybko samochodem
Lub za mnie włączasz kierunkowskaz
Kiedy w poprzeczną skręcam drogę
Słyszę twe słowa tak wyraźnie
Jakbym telefon twój odbierał
Choć nie od razu je rozumiem
Na złe i dobre je zabieram
Nie przechowuję ich na strychu
- Zbyt wiele tam się poniewiera
To z nich buduję dom na skale
Choćbym zaczynać miał od zera
W zakątku cienia, tuż przy wodzie
Gdzie mech i paproć ma mieszkanie
Na mym ramieniu dłoń swą kładziesz
Bym wiedział, że ty czuwasz, Panie
Jan Sabiniarz
ŁZY
Jest łza dyskretna by nie pytać dalej
Jest łza dyskretna by nie pytać dalej
jest łza taka co nie wiadomo
czy żegnać czy witać
jest taka łza której się zdawało
że mózg się wstydzić winien
nie porządne ciało
jest łza dewotka między pacierzami
jest łza dewotka między pacierzami
jest łza twardsza od słowa
jest zabawna tak jak pensja goła
taka i owaka
a każda niemowa
ks. Jan Twardowski
KTO NIE ZAPŁACZE
Kto nie zapłacze, ten nie zrozumie płaczu
Jak skała falom i wichrom obojętna
Nie wie, co znaczy, gdy łza się z oczu toczy
Zanim opadnie - zmieniona w kwiatu piękno
Krzew polnej róży tak barwny i tak wonny
Roztacza spokój i boskie ukojenie
Popatrz na niebo - nad nami wóz stukonny
U dołu łąka przykryta świerków cieniem
Kto nie zapłacze, tego omija życie
Wszak w kropli serca pulsuje obraz świata
Otwieram okno, by się radować świtem
W ogrodach wiosny, jesieni, zimy, lata
Nieść uśmiech w sobie, jak ziarno go zasiewać
Nie bacząc - w piasek, czy na kamienie padnie
Czy w żyzną ziemię, gdzie drzewo ptakiem śpiewa
To iść z księżycem, to słońce wziąć na ramię
Jan Sabiniarz
🍃✒🍃✒🍃✒🍃✒🍃✒🍃✒🍃
DOBRY CZŁOWIEK
Kiedy odchodzi dobry człowiek
To coś dobrego w nas zostaje
By do dobrego nas pobudzać
Żeby w nas dobro brało górę
Kiedy odchodzą dobrzy ludzie
Dobro nie znika razem z nimi
Od tego, co wznosili w trudzie
Jest jakby jaśniej nam na ziemi
Są w środku zdarzeń - choć ich nie ma
Jakiś serdeczny wnoszą pokój
Są jak te wielkie, stare drzewa
Lub jak ta gwiazda, co skrzy w oku
Ślad ich nie mija nadaremnie
Choć może czasem tak się zdaje
Jakby muzyką, ciszy śpiewem
Dom nasz i serce wypełniają -
Jan Sabiniarz
To coś dobrego w nas zostaje
By do dobrego nas pobudzać
Żeby w nas dobro brało górę
Kiedy odchodzą dobrzy ludzie
Dobro nie znika razem z nimi
Od tego, co wznosili w trudzie
Jest jakby jaśniej nam na ziemi
Są w środku zdarzeń - choć ich nie ma
Jakiś serdeczny wnoszą pokój
Są jak te wielkie, stare drzewa
Lub jak ta gwiazda, co skrzy w oku
Ślad ich nie mija nadaremnie
Choć może czasem tak się zdaje
Jakby muzyką, ciszy śpiewem
Dom nasz i serce wypełniają -
Jan Sabiniarz
BEZDROŻAMI PAMIĘCI
Zostają po nich drzewa i kamienie
Na zwitkach brzozy zapisane słowa
Iskra wieczoru, co wśród gwiazd się mieni
I światła nocy, które brzask zachował
Chwile pamięci i okruchy ciszy
Gasnące twarze wpięte w kadry czasu
Których portrety płomień w sercu krzeszą
Lecz, jakby żywsze, bo wyzbyte masek
Ci, co odeszli, promienieją w mroku
Zmienieni w popiół, w światło nieskończone
W pieśń przemienieni - choć nie słychać głosu
W tchnienie poranka mgłami otulone
Gdy przyjdzie chwila, co jak ptak zakwili
Zakwitną drzewa, zbudzą się kamienie
Powrócą żywi, którzy wśród nas byli
Żeby odpocząć z nami w nocy cieniu
Jan Sabiniarz
CMENTARZ
Za cmentarną bramą żyje raz do roku
Płonie światełkami spadających liści
Anioł cały w bieli, z kroplą nieba w oku
Stąpa między nami jasny i świetlisty
Gdy zastygnie chwila, cicho żwir zapłacze
Czuły ptak pamięci w myślach krąg zatoczy
Z jakimże spokojem z góry patrzą drzewa
Ci, którzy umarli, jakby nimi kroczą
Czas wśród drzew się snuje, cicho i świątynnie
Wciąż w kamieniach drzemie dawnych uczuć siła
Jesteś tu, tak blisko, choć cię nie ma przy mnie
Bardziej niż za życia, jakbyś, matko, żyła
- Jan Sabiniarz
MOI UMARLI
Ich śmierć się wciąż odnawia raną
Nie jest jak drzewo, które wiosną
Świeżą zabliźnia się zielenią
To nic, że z czasem oczy wyschły
W przestrzeni serca, w głębi duszy
W myślach się z nimi wciąż spotykam
Widzę ich twarze, głos ich słyszę
Nocy przed nimi drzwi odmykam
Za dnia w mogiłkach swych śpią cicho
Nigdy nie w słońcu, zawsze w cieniu
Żeby się żywym nie naprzykrzać
Nie widać w twarzach ich cierpienia
Ze swoją śmiercią pogodzeni
Na drugim brzegu już – z uśmiechem
Są poza lękiem i zwątpieniem
Czyści, bez skazy, win i grzechu
Jan Sabiniarz
Ich śmierć się wciąż odnawia raną
Nie jest jak drzewo, które wiosną
Świeżą zabliźnia się zielenią
To nic, że z czasem oczy wyschły
W przestrzeni serca, w głębi duszy
W myślach się z nimi wciąż spotykam
Widzę ich twarze, głos ich słyszę
Nocy przed nimi drzwi odmykam
Za dnia w mogiłkach swych śpią cicho
Nigdy nie w słońcu, zawsze w cieniu
Żeby się żywym nie naprzykrzać
Nie widać w twarzach ich cierpienia
Ze swoją śmiercią pogodzeni
Na drugim brzegu już – z uśmiechem
Są poza lękiem i zwątpieniem
Czyści, bez skazy, win i grzechu
Jan Sabiniarz
CMENTARNE PRZEMIENIENIE
Wystarczy znicz lub zwykła świeczka
Aby się stała środkiem świata
Cmentarny mur w gałęziach zmierzchu
W dole - ostatnia życia ścieżka
Na ławce przy mnie usiadł anioł
Był taki piękny, skrzydła białe
Strwożony śmiercią mrok przystanął
Miał oczy deszczem zapłakane
Anioł przygarnął go z miłością
I przysiadł razem z nim bez słowa
Patrzyli w świecę, która płonie
I w marmur dłoni głowę schował
Wtem wiatr się zerwał, jęknął w drzewach
Zawirowały złotem liście
A wokół żywej duszy nie ma
Tylko niezwykła w sercu czystość
Jan Sabiniarz
NA CMENTARZU
Pełne skupienia chryzantemy
Pełne skupienia chryzantemy
Klęczą o chłodny wsparte granit
Od ciepła serca wosk topnieje
Cmentarz pochodnią świec zasłany
Od ciepła serca wosk topnieje
Cmentarz pochodnią świec zasłany
We mgłach bezlistny cień się błąka
Ponad nagrobną staje płytą
Pomiędzy ludźmi anioł stąpa
Z twarzą w marmurze rąk ukrytą
Jan Sabiniarz
Ponad nagrobną staje płytą
Pomiędzy ludźmi anioł stąpa
Z twarzą w marmurze rąk ukrytą
Jan Sabiniarz
ZADUSZKI
W marmurze chwili wieczność zapisana
Mgłami się snują granitowe drzewa
Nie ma zwycięzców tu, ani przegranych
W płomieniach zniczy ciemność się przelewa
W zziębniętych liściach ciemność spać się kładzie
Zasypia stojąc, ranek ją obudzi
Obrodził owoc w chwil cmentarnym sadzie
Jakże dziś cicho - wśród zgiełkliwych ludzi
Mgiełka oddechów na grobów mrok opada
Pośród konarów wiszą nieme chmury
Anioł nade mną wznosi lico blade
Pomiędzy nami ci, co - zawsze z góry
Nikt dzisiaj pytań nie zadaje
Milczeniem rzeźbi serce święty wieczór
Nad każdym grobem Bóg przystaje
W którego wiara cierń usuwa, krzepi
W przestrzeń wewnętrzną łuna świec przenika
Ścieżkę zadumy ścielą liście złote
Ciągle powraca to, co się wymyka
Wzbija się z ducha
Odwiecznych chwil przelotem
Jan Sabiniarz
\
ŻYCIE PO ŻYCIU
Życie po życiu jest z promieni ducha
Co w nieskończoność, w wieczność jest wpisane
Człowiek znajduje szczęście, które szukał
Tu - niewiadome - tego szczęścia ściany
Życie jest cząstką tej gwiaździstej nocy
W której się wszechświat ziemskich snów obraca
Rozsianych gęsto w planet, słońc wykroty
W ten bezmiar ciszy, który zgiełk zatraca
Bóg jest światłością z Ziemi niewidzialną
Którego widzi tylko oko wiary
Jakże cudowny, choć niedotykalny
Jak gwiezdne niebo poprzez drzew konary
Postać twą czuję, Panie, gdy się zbliżasz
W głąb się pochylasz lub odchodzisz z płaczem
By światła mgnienie obudziło miłość
Bez której życie tak niewiele znaczy
Widuję ciebie, kiedy idziesz drogą
Sercem cię czuję, kiedy przymknę oczy
Siadam na chwilę wśród łąkowych stogów
Gdzie ptakiem, drzewem z niebem się jednoczysz
Ty pragniesz krzesać ludzką twarz człowieka
Ale powierzasz wszystko naszej woli
Ty jesteś morzem a me życie - rzeką
Ku tobie płynie nurtem swym, powoli
Jan Sabiniarz
NIC ZE SOBĄ
Nic ze sobą - oprócz siebie nie zabiorę
Może tylko ptasie pióro - trzepot losu
Bo nam zawsze stąd odchodzić jest nie w porę
Choć na życie przecież to jedyny sposób.
Nic ze sobą oprócz siebie nie zabiorę
Nawet nędzarz tu zostawi w spadku biedę
Do wieczności dobierając aureolę
Tak starannie jak to czynił już niejeden.
Bo jak latarnie - zgasną oczy
Co wypatrują sobą - wzroku
Tych, których pejzaż już się stoczył
W ten nienagannie święty spokój.
Nic ze sobą oprócz siebie tam nie wezmę
Może tylko jakąś karę, jakąś winę
I melodię którą nucił smutny klezmer
Rozstrojonym rozkoszując się pianinem.
Nic ze sobą oprócz siebie nie zabiorę
I odejdę jak nostalgia w kontur cienia
W dno pamięci, które przecież nie jest skore
By o życiu się wyprosić zapomnienia.
Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
zostaną po nich buty i telefon głuchy
tylko co nieważne jak krowa się wlecze
najważniejsze tak prędkie że nagle się staje
potem cisza normalna więc całkiem nieznośna
jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy
kiedy myślimy o kimś zostając bez niego
Nie bądź pewny że czas masz bo pewność niepewna
zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście
przychodzi jednocześnie jak patos i humor
jak dwie namiętności wciąż słabsze od jednej
tak szybko stąd odchodzą jak drozd milkną w lipcu
jak dzwięk troche niezgrabny lub jak suchy ukłon
żeby widziec naprawde zamykają oczy
chociaż większym ryzykiem rodzić się niż umrzec
kochamy wciąż za mało i stale za późno
Nie pisz o tym zbyt często lecz pisz raz na zawsze
a bedziesz tak jak delfin łagodny i mocny
Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą
i nigdy nie wiadomo mówiac o miłosci
czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą
ks. Jan Twardowski
KONIUGACJA
ja minę
ty miniesz
on minie
mijamy
mijajmy
woda liście umyła olszynie
nad wodą
olszyna
czerwona
zmarzła moknie
mijam
mijasz
mija
a zawsze tak samotnie
minąłeś
minęłam
już nas nie ma
a ten szum wyżej
to wiatr
on tak będzie jeszcze wieczność wiał
nad nami
nad wodą
nad ziemią
ty miniesz
on minie
mijamy
mijajmy
woda liście umyła olszynie
nad wodą
olszyna
czerwona
zmarzła moknie
mijam
mijasz
mija
a zawsze tak samotnie
minąłeś
minęłam
już nas nie ma
a ten szum wyżej
to wiatr
on tak będzie jeszcze wieczność wiał
nad nami
nad wodą
nad ziemią
Halina Poświatowska
BLISCY I ODDALENI
Bo widzisz tu są tacy którzy się kochają
i muszą się spotkać aby się ominąć
bliscy i oddaleni jakby stali w lustrze
piszą do siebie listy gorące i zimne
rozchodzą się jak w śmiechu porzucone kwiaty
by nie wiedzieć do końca czemu tak się stało
są inni co się nawet po ciemku odnajdą
lecz przejdą obok siebie bo nie śmią się spotkać
tak czyści i spokojni jakby śnieg się zaczął
byliby doskonali lecz wad im zabrakło
bliscy boją się być blisko żeby nie być dalej
niektórzy umierają-to znaczy już wiedzą
miłości się nie szuka jest albo jej nie ma
nikt z nas nie jest samotny tylko przez przypadek
są i tacy co się na zawsze kochają
i dopiero dlatego nie mogą być razem
jak bażanty co nigdy nie chodzą parami
można nawet zabłądzić lecz po drugiej stronie
nasze drogi pocięte schodzą się z powrotem.
ks. Jan Twardowski
Nigdy nie jest za późno
By odnaleźć marzenia
Które w tobie przetrwały
Chociaż czas wszystko zmienia
Nigdy nie jest za późno
Żeby zacząć od nowa
Żeby pójść inną drogą
I raz jeszcze spróbować
Nigdy nie jest za późno
By na stacji złych zdarzeń
Złapać pociąg ostatni
I dojechać do marzeń
Które w tobie przetrwały
Chociaż czas wszystko zmienia
Nigdy nie jest za późno
Żeby zacząć od nowa
Żeby pójść inną drogą
I raz jeszcze spróbować
Nigdy nie jest za późno
By na stacji złych zdarzeń
Złapać pociąg ostatni
I dojechać do marzeń
tekst piosenki K. Krawczyka
autor nieznany
🎼https://youtu.be/i8rDKmmDAHY
Panie wiotkiej trzciny
słowa: Paweł Szydeł
muzyka: Krzysztof Napiórkowski
i rozłożystego dębu
który wybierasz dla nas
ścieżki najbardziej kręte
który posyłasz w drogę
dając tylko starą busolę słońca
i kilka znaków na mapie serca
zapamiętanych jeszcze w dzieciństwie
nadal nie rozumiem dlaczego
przecież zwycięstwo dębu
jest tym większe
im więcej poranionych konarów
więc odpuść mi
choć tak trudno odpuszczać
który wybierasz dla nas
ścieżki najbardziej kręte
który posyłasz w drogę
dając tylko starą busolę słońca
i kilka znaków na mapie serca
zapamiętanych jeszcze w dzieciństwie
nadal nie rozumiem dlaczego
przecież zwycięstwo dębu
jest tym większe
im więcej poranionych konarów
więc odpuść mi
choć tak trudno odpuszczać
słowa: Paweł Szydeł
NIE ZEJDZIE Z DROGI
Nie zejdzie z drogi ten, kto pieśni śpiewa
Ani wędrówki celu nie utraci
Kto wnosi sobą wielki spokój drzewa
A kiedy trzeba - z trawy źdźbłem zapłacze
Spotykam ciągle tylu pięknych ludzi
To, co w nich - dobre, pragnę zapamiętać
Jakże są lekkie z nimi życia trudy
Unoszą skrzydła swoim cichym pięknem
Wśród ran i zgliszcz tak wiele śladów dobra
Nie łudźmy się - na zawsze tak zostanie:
Przez dobro, zło odradza się w nas człowiek
Przed którym się rozciąga świat bez granic
Słyszysz tę pieśń, którą wiatr w drzewach śpiewa
Obłoków biel i zapach polnej róży
Gdzie żyta łan, kłos słońca w nas dojrzewa
Wytchnienia czas przywraca błyskiem burzy
Planeta Ziemia - kosmicznym cudem życia
W nas kurczy się i swoją czystość gubi
Miłuję ją i prawdy w niej ukryte
Do których lśnień docieram też przez ludzi
Czy przyjdzie czas, nadzieją wzejdzie smutek
Wzniesie katedry, gdzie wczoraj - Wieże Babel
Przywróci w mgle jeziora brzaskiem wite
I człowiek w nas swą boską twarz ukaże
Jan Sabiniarz
POLSKIE DROGI
Wprzęgnięci w dróg swych grząskie koleiny
Jesteśmy jako te bezskrzydłe ptaki
Z ojca na syna tęskniąc do krainy
Gdzie czyn i słowo wciąż to samo znaczy
Kolejne lato pięknie w nas przemija
W powietrzu cisza waży liść na stawie
I promień słońca wstaje w oczach czyichś
Świeci jak pióro białe na murawie
Dzień z nocą łączy bliska sercu mowa
Wzbija się słońcem, drzewa liściem śpiewa
Poranek wstaje w tęsknot wiernych słowach
Jesteś tak blisko, choć cię prawie nie ma
Drogi te pełne delikatnej mocy
Jak czyjaś ręka, kiedy przyjdzie chwila
W kropelkach rosy świecą gwiazd migotem
Z kwiatka na kwiatek - niby lot motyla
Bywacie w sercach swoich tacy piękni
Dębem się niosą w niebo polskie sprawy
Rzeka w horyzont toczy się bez lęku
Jak pięknie pachnie garść ojczystej trawy
Jan Sabiniarz
Z ZAPACHU TRAWY
Z zapachu trawy i strun złotych wiatru
W wilgotnym cieniu wielobarwnej ciszy
Wśród kwiatów wiosny zimą wysmaganych
Sosna swe wiersze w krąg igliwiu czyta
Trzaśnie gałązka, boso myśl przebiegnie
Motylim słowem więdnąc, się uśmiecha
W krążynach światła lustrem stawu blednie
Dłoń, która ręki bratniej czeka
Księżyc tam zajrzy, snów sekretne noce
W serdecznym puchu dygot serca zbudzi
W zatoce szczęścia gwiazdą zamigoce
Zielony listek samotności ludzi
Kamień przydrożny gra na wiolonczeli
Pełen czułości - mech zabliźnia rysy
Łodyżka chwili ciszą się weseli
Na zwitku brzozy swoją radość pisze
Wśród bujnej łąki przemykają twarze
Drżą światłem rosy pełne tęsknot dłonie
Czuły ich dotyk pamięć niesie w darze
Od której łąka, bór i niebo płonie
Jan Sabiniarz
✒🍃✒🍃✒🍃✒🍃✒🍃✒🍃✒
KOŃ
Koniu, świątynio brązowego piękna
Słońcem i wiatrem, kwieciem łąk rzeźbiony
Gwiazdy zdejmują z twoich kopyt pęta
Którymi sidlić chce cię świat szalony
Lecz ty na zawsze wolnym pozostaniesz
Wolność w wewnętrzny błękit twój wpisana
Żadna zewnętrzna siła cię nie złamie
Ty nie wiesz, co to jest: być pokonanym
Marzenia jezior w twych wilgotnych oczach
Które jak grzywa są przez wiatr rozwiane
Gdy skubiesz trawę, cisza w nich się toczy
W promieniach brzasku brodząc po kolana
Ty, który gardzisz batem i wędzidłem
Któremu obca przemoc i ostrogi
Aniołem stróżem zawsze jesteś przy mnie
Nie, to nie my, tyś pierwszy jest po Bogu.
Jan Sabiniarz
🎼...https://youtu.be/xKv9cmynyoY
szpaku powiadom szpaka
ogary szczekajcie ogarom
jak zwykle w wielu tonacjach
czaplo wypaplaj czapli
na żółtych nogach stojąc
mrówko powtórz to mrówce
Miniemy. Potoczy się dalej
ziemia niebo powietrze
tylko ten kamień na polu
ten sam wciąż księżyc przed deszczem
Wiara co pije ze skały
bez nas zostanie jeszcze
- ks. Jan Twardowski
Miniemy. Potoczy się dalej
ziemia niebo powietrze
tylko ten kamień na polu
ten sam wciąż księżyc przed deszczem
Wiara co pije ze skały
bez nas zostanie jeszcze
- ks. Jan Twardowski
PODRÓŻ
Łódeczką z kory popłyniemy
W dalekie lądy lustrem stawu
Przez mgły szlakami nieznanymi
Nad borem słońce wstaje krwawo
Wśród drzew się budzi wiatr szelestem
Napina żagle papierowe
Marszczy zwierciadło fali szczęściem
Roziskrza tęcze kolorowe
Nam niepotrzebna jest busola
Wystarczy ster, w zapasie wiosła
Słońce świetliste budzi koła
Lecz my - przed siebie, dalej, prosto
Niesie nas zapach tataraku
Trzcin kołysanie, wiew sitowia
Lubię, gdy ku błękitom patrzysz
I promień słońca u twych powiek
Nie czeka nas port egzotyczny
Ale zmurszała kładka z drewna
Zielonym mchem porosła ślicznie
I rzęsy wodnej listki rzewne
Na brzeg wstąpimy suchą stopą
Za nami - podróż przez pół świata
Wyżej niż góry i obłoki
Gdy z żaglem naszym wiatr się brata
W dalekie lądy lustrem stawu
Przez mgły szlakami nieznanymi
Nad borem słońce wstaje krwawo
Wśród drzew się budzi wiatr szelestem
Napina żagle papierowe
Marszczy zwierciadło fali szczęściem
Roziskrza tęcze kolorowe
Nam niepotrzebna jest busola
Wystarczy ster, w zapasie wiosła
Słońce świetliste budzi koła
Lecz my - przed siebie, dalej, prosto
Niesie nas zapach tataraku
Trzcin kołysanie, wiew sitowia
Lubię, gdy ku błękitom patrzysz
I promień słońca u twych powiek
Nie czeka nas port egzotyczny
Ale zmurszała kładka z drewna
Zielonym mchem porosła ślicznie
I rzęsy wodnej listki rzewne
Na brzeg wstąpimy suchą stopą
Za nami - podróż przez pół świata
Wyżej niż góry i obłoki
Gdy z żaglem naszym wiatr się brata
Jan Sabiniarz
WRÓĆ ŚWIECIE
Wróć świecie do mnie, wróć
Wróć świecie do mnie, wróć
Wróć świecie do mnie, wróć
Nie zważaj na potknięcia
Nie zważaj, że jestem słaby
Nie zważaj, że jestem pusty
Nie zważaj, że jestem bezradny
Stoję na rozstaju dróg
Czekam na rozstaju dróg
Słońce odbija się od chmury
Jakie to piękne
Wiatr pod drzewami
Wiatr kołuje trawą
Krzaki pełne jagód
Krzaki pełne ptaków
Serce wymiecione,
stoję na rozstaju dróg
Serce uprzątnięte,
stoję na rozstaju dróg
Z prawej strony płynie rzeka
Słyszę jej szum
Podejdę posłucham
Drogi wymiecione, ulatuje kurz
Tylko lśniąca rzeka w niebie
Tylko lśniąca rzeka w drzewach
Tylko śniąca rzeka na niebie
Tylko lśniąca rzeka w drzewach
Tylko lśniąca rzeka na niebie
Tylko śniąca rzeka w drzewach
Tylko śniąca rzeka w niebie
BEZ MIŁOŚCI
czystość ciała
czystość rąk pana przewodniczącego
czystość idei
czystość śniegu co płacze z zimna
wody co chodzi nago
czystość tego co najprościej
i to wszystko psu na budę
bez miłości
czystość ciała
czystość rąk pana przewodniczącego
czystość idei
czystość śniegu co płacze z zimna
wody co chodzi nago
czystość tego co najprościej
i to wszystko psu na budę
bez miłości
ks. Jan Twardowski
🍃✒🍃✒🍃✒🍃✒🍃✒🍃✒🍃
KTÓRĘDY DO CIEBIE
czy tylko przez oficjalną bramę
ze świętymi bez przerwy
w sztywnych kołnierzykach
niosącymi przymusowy papier z pieczątką
może od innej strony
na przełaj
trochę naokoło
od tyłu
poprzez ciekawą wszystkiego rozpacz
poprzez poczekalnie II i III klasy
z biletem w inną stronę
bez wiary tylko z dobrocią jak na gapę
przez ratunkowe przejście na wszelki wypadek
z zapasowym kluczem od samej Matki Boskiej
przez wszystkie małe furtki zielone otwierane z haczyka
przez drogę niewybraną
przez biedne pokraczne ścieżki
z każdego miejsca skąd wzywasz
nie umarłym nigdy sumieniem.
ks. Jan Twardowski
ŚWIĘTA NOC NAD RANEM
Tak lubię Świętą Noc nad ranem
Pełną migotu, Wiary skrzenia
Wszyscy śpią jeszcze. Nikt nie chodzi
Niebo się Tobą rozpromienia
Wokół nie widać śladów życia
Jakby zamarło tętno świata
I tylko zegar nocy tyka
Żeby czas wieczny z chwilą bratać
W mroźnym powietrzu jakiś smutek
Że przyszło coś, i się skończyło
Przestrzeń - jak rzeka lodem skuta
Świerki w swe cienie się wtuliły
Jedyną strawą – Wieczna Cisza
Nic nie rozprasza, nie odwodzi
Smutek na radę drogi przystał
I tak jak ona w dal odchodzi
Dom tylko w miejscu - sam pozostał
Zaszyty w mrok, jak okna jego
A nad nim drzewa wielka postać
Która ochrania go i strzeże
W przymkniętych oczach drzemie spokój
Nawet kolęda śpi zmęczona
Idę przed siebie myśli tropem
Przed nami - Miłość nieskończona
Oto z tej mroźnej, śnieżnej nocy
Pierwsza Nadzieja się wykluwa
Znów się ku wiośnie życie toczy
Nad która obrót Ziemi czuwa
Jan Sabiniarz
Pełną migotu, Wiary skrzenia
Wszyscy śpią jeszcze. Nikt nie chodzi
Niebo się Tobą rozpromienia
Wokół nie widać śladów życia
Jakby zamarło tętno świata
I tylko zegar nocy tyka
Żeby czas wieczny z chwilą bratać
W mroźnym powietrzu jakiś smutek
Że przyszło coś, i się skończyło
Przestrzeń - jak rzeka lodem skuta
Świerki w swe cienie się wtuliły
Jedyną strawą – Wieczna Cisza
Nic nie rozprasza, nie odwodzi
Smutek na radę drogi przystał
I tak jak ona w dal odchodzi
Dom tylko w miejscu - sam pozostał
Zaszyty w mrok, jak okna jego
A nad nim drzewa wielka postać
Która ochrania go i strzeże
W przymkniętych oczach drzemie spokój
Nawet kolęda śpi zmęczona
Idę przed siebie myśli tropem
Przed nami - Miłość nieskończona
Oto z tej mroźnej, śnieżnej nocy
Pierwsza Nadzieja się wykluwa
Znów się ku wiośnie życie toczy
Nad która obrót Ziemi czuwa
Jan Sabiniarz
ZAPISKI GRUDNIOWE
Nad borem Gwiazda jak wyrzut sumienia
Świecą domów okienka w Ziemię pochylone
Świerki w czeluść odchodzą swego przeznaczenia
Ciemność światło przeciągać chce na swoją stronę
Pustka w domy obrosła, meble, samochody
Już nie umie się skupić cisza posiekana
Jakże gorzko smakuje kubek czystej wody
Której łyk dziś nieludzkie stawia wymagania
W każdym domu, ogródku - inna Wieża Babel
Inne oczu spojrzenie niż z dzieciństwa znane
Nie zaskrzypi dziś furtka, nie drgnie serca skobel
Nawet pies odtrącony się łasi do ściany
Poznał gorzką samotność i wie co – czekanie
Nie uśmierzy jej bigos parujący w misie
W oknie ciemność zawoła: niechaj światło się stanie
I niech Noc się otworzy na Dzieciątka Przyjście
Jan Sabiniarz
LEŚNA GWIAZDECZKA
Gwiazdka już śniegu dawno nie pamięta
Co mają z sobą począć biedni ludzie
Ciągle pod górkę, droga ciągle kręta
Za oknem we mgle szarej tonie grudzień
Nie tak być miało.- Nigdy tak nie będzie?
Jak wymarzyło pod choinką dziecię
Na ziemi niebo wieczną ciszę przędzie
I dzwon oddali tuła się po świecie
Lecz wśród szarości, wśród dżdżystego chłodu
Jest jeszcze miłość - w lesie gniazdko wije
Tam, gdzie szczęśliwe świerki, sosny, brzozy
Gdy śnieg je puchem srebrnych gwiazd okryje
Wtedy dokoła robi się tak czysto
Że każda szyszka zdaje się uśmiechać
Gdy w szopkę serca wstąpi czułe światło
W którego oczach nie ma cienia grzechu
Zasnąć tak cicho pośród rąk promieni
Czuć delikatny dotyk ich na twarzy
Wtopić się w niebo, co od gwiazd się mieni
A w każdej gwiazdce - tyle snów i marzeń…
Jan Sabiniarz
DAR WIGILIJNEJ NOCY
Tej nocy w każdym z nas się rodzi
Boże dzieciątko, które z gwiazd
Z dotknięciem pierwszej gwiazdy wschodzi
By poczuć w duszy jego blask
Ono w nas – ciągle, chociaż czasem
Ono w nas – ciągle, chociaż czasem
Tłumione się usuwa w cień
Jest jak szmer rzeki poza lasem
Jak zaśnieżony drzewa pień
Lecz kiedy w sercu wzejdzie cisza
Lecz kiedy w sercu wzejdzie cisza
W myślach ustanie ziąb i zgiełk
W tę noc cudowną się przybliża
By w swoich rączkach unieść mnie
To w nim – krynica tego świata
To w nim – krynica tego świata
W nim pierworodna drzemie moc
Nie trzeba czekać długie lata
Żeby ocalić wzrok i głos
Tak bardzo pragnę je odzyskać
Tak bardzo pragnę je odzyskać
Bez niego wątłe życie me
I jakże krucha moja postać
Nocą i dniem zatraca się
Obudź się we mnie Święte Dziecię
Obudź się we mnie Święte Dziecię
Darem tej nocy drogę wskaż
Wszak już nie jestem sam na świecie
I Bożą w ludzkiej ocal twarz
Jan Sabiniarz
KU ŚWIĘTEJ NOCY
Z wolna zamykam rozdział księgi
W którym spisane to, co straszne
Przed nami czas Narodzin Świętych
Od których bije Boża Światłość
Ze wszystkich strun muzyki radość
I płatek śniegu w kwiat się zmienia
Wśród nas nie widać twarzy bladych
Znów dobro w nas wychodzi z cienia
Ustają wichry w mroźne noce
A każda ścieżka dokądś wiedzie
Okryta ciepłych gwiazd migotem
To, co w nas małe, w mroku siedzi
Wół i osiołek w szopce czeka
Wiją Dziecinie z gwiazd posłanie
Jakże im blisko do człowieka
Wiedząc, że nic im się nie stanie
Maria z Józefem wierzą Słowu
Temu, co niewypowiedziane
Odtąd świat będzie dla nich domem
Opoką róż w niebieskich ścianach
Już dziś, zaiste, czas ten święty
W Ziemię się wtula bezkres nieba
W najmniejszej rzeczy boże piękno
Którego aniołowie strzegą
Przed dom wychodzę, w ciemność patrzę
Lecz, jakże inna dzisiaj ona
Gwiazda widnieje ponad lasem
Od której całe niebo płonie
To już nadchodzi, już się staje
To nic, że tylko krótka chwila
Odwiecznym w sercu kwitnie majem
I chroni to, co nie przemija
Miłość znajduje w niej nadzieję
Wiara przenika je swym tchnieniem
Wciąż nieprzerwane nasze dzieje -
Noc niegasnące śle promienie
Jan Sabiniarz
MODLITWA WIGILIJNA
Modlę się
za konie
nikomu nic winne
tępo bite korbaczem
w drodze na rzeź
za dziki i sarny
którym kula znienacka
rozrywa serce
modlę się
za raki
żywcem gotowane
za dzikie kaczki
i domowe baranki
za ryby
cierpiące bez słowa skargi
i psy
porzucone przy drodze
modlę się
za czystą wodę
i święte kamienie
o to
by świat
bardziej zwierzęcy był
niż ludzki
modlę się, Panie
by nie umarła
w nas wrażliwość
i nie opuszczało nas
sumienie
Jan Sabiniarz
MODLITWA
Świat cały czeka na twe przyjście
Bez ciebie w nim mrok i chaos
Jesteśmy jak gasnące liście
Wichrem i deszczem wysmagane
Spragnieni ładu i harmonii
Spragnieni ładu i harmonii
I stałych punktów odniesienia
Słowa, które od wieków dzwoni
Dla serc i duszy pokrzepienia
Bez ciebie nas naprawdę nie ma
Bez ciebie nas naprawdę nie ma
Jesteśmy słów i czynów cieniem
Owocem, który nie dojrzewa
Drzewem odciętym od korzeni
Przywróć nam jasność, przywróć słowo
Przywróć nam jasność, przywróć słowo
Mocne i trwałe jak fundament
Żeby się w nas podnosił człowiek
By nie zabijał i nie ranił
Od tysiącleci wstrząsasz światem
Który wciąż ślepy, głuchy, niemy
Podąża drogą swej zatraty
Pustosząc się, i świętość Ziemi
Potrzebny nam jest umysł mędrca
Potrzebny nam jest umysł mędrca
Naiwność dziecka, śpiew kobiety
Skowronek piękna, wola męstwa
PASTERKA
Ptaki niby dzwoneczkami cieszą się kolędą -
Chrystus nam się narodził i nowe dni będą.
Do stajni Betlejemskiej aż do brzegów Wisły
Z ptakami smukłe sarny dziwować się przyszły.
Wiewiórka zęby szczerzy i w niebo się patrzy,
Jak dwa gołębie płyną na błękitnej tarczy.
I kwiaty, choć to zima, czas mroźny i cichy.
Niosą myrrę, kadzidło i złote kielichy.
I pawie przyfrunęły z krajów cudzoziemskich,
By swe pióra przyrównać do skrzydeł anielskich.
A mały Chrystus smutny w drzwi patrzy i czeka,
By wśród witających zobaczyć człowieka.
Jerzy Liebert
Do stajni Betlejemskiej aż do brzegów Wisły
Z ptakami smukłe sarny dziwować się przyszły.
Wiewiórka zęby szczerzy i w niebo się patrzy,
Jak dwa gołębie płyną na błękitnej tarczy.
I kwiaty, choć to zima, czas mroźny i cichy.
Niosą myrrę, kadzidło i złote kielichy.
I pawie przyfrunęły z krajów cudzoziemskich,
By swe pióra przyrównać do skrzydeł anielskich.
A mały Chrystus smutny w drzwi patrzy i czeka,
By wśród witających zobaczyć człowieka.
Jerzy Liebert
***
Kiedy dziecko się rodzi i na świat przychodzi
Jest jak Bóg, co powietrzem nagle się zakrztusił
I poczuł, że ma ciało, że w ciemnościach brodzi
Że boi się człowiekiem być. I że być musi
Wokół radość. Kolędy szeleszczące złotko
Najbliżsi jak pasterze wpatrują się w Niego
I śmiech matki - bo dziecko przeciąga się słodko
A ono się układa do krzyża swojego
Ernest Bryll
***
Aniołowie, aniołowie biali,
na coście to tak u żłobka czekali,
po coście tak skrzydełkami trzepocąc
płatki śniegu rozsypali czarną nocą?(…)
Aniołowie, aniołowie biali,
O! poświećcie blaskiem skrzydeł swoich,
by do Pana trafił ten zgubiony
i ten, co się oczu podnieść boi,
i ten, który bez nadziei czeka,
i ten rycerz w rozszarpanej zbroi
by jak człowiek szedł do Boga-Człowieka,
aniołowie, aniołowie biali.
Aniołowie, aniołowie biali,
na coście to tak u żłobka czekali,
po coście tak skrzydełkami trzepocąc
płatki śniegu rozsypali czarną nocą?(…)
Aniołowie, aniołowie biali,
O! poświećcie blaskiem skrzydeł swoich,
by do Pana trafił ten zgubiony
i ten, co się oczu podnieść boi,
i ten, który bez nadziei czeka,
i ten rycerz w rozszarpanej zbroi
by jak człowiek szedł do Boga-Człowieka,
aniołowie, aniołowie biali.
Krzysztof Kamil Baczyński
🌿
DLACZEGO JEST BOŻE NARODZENIE?
Dlaczego jest święto Bożego Narodzenia?
Dlaczego wpatrujemy się w gwiazdę na niebie?
Dlaczego śpiewamy kolędy?
Dlatego, żeby się uczyć miłości do Pana Jezusa.
Dlatego, żeby podawać sobie ręce.
Dlatego, żeby się uśmiechać do siebie.
Dlatego, żeby sobie przebaczać.
ks. Jan Twardowski
WIGILIA W LESIE
I drzewa mają swą wigilię...
W najkrótszy dzień Bożego roku,
Gdy błękitnieje śnieg o zmroku:
W okiściach, jak olbrzymie lilie,
Białe smereczki, sosny, jodły,
Z zapartym tchem wsłuchane w ciszę,
Snują zadumy jakieś mnisze
Rozpamiętując święte modły.
Z zapartym tchem wsłuchane w ciszę,
Snują zadumy jakieś mnisze
Rozpamiętując święte modły.
Las niemy jest jak tajemnica,
Milczący jak oczekiwanie,
Bo coś się dzieje, coś się stanie,
Coś wyśni się, wyjawi lica.
Milczący jak oczekiwanie,
Bo coś się dzieje, coś się stanie,
Coś wyśni się, wyjawi lica.
Chat izbom posłał las choinki,
Któż jemu w darze dziw przyniesie?
Śnieg jeno spadł na drzewa w lesie,
Dłoniom gałęzi w upominki.
Któż jemu w darze dziw przyniesie?
Śnieg jeno spadł na drzewa w lesie,
Dłoniom gałęzi w upominki.
Las drży w napięciu i nadziei,
Niekiedy srebrne sfruną puchy
I polatują jak snu duchy...
Wtem bić przestało serce kniei,
Niekiedy srebrne sfruną puchy
I polatują jak snu duchy...
Wtem bić przestało serce kniei,
Bo z pierwszą gwiazdą niebo rozłogów,
A z gęstwiny, rozgarniając zieleń,
Wynurza głowę pyszny jeleń
Z świeczkami na rosochach rogów...
A z gęstwiny, rozgarniając zieleń,
Wynurza głowę pyszny jeleń
Z świeczkami na rosochach rogów...
Leopold Staff
ABY SIĘ STAŁO
Gwiazdy by ciemniej było
smutek by stale dreptał
oczy po prostu by kochać
choć z zamkniętymi oczami
wiara by czasem nie wierzyć
rozpacz by więcej wiedzieć
i jeszcze ból by nie myśleć
tylko z innymi przetrwać
koniec by nigdy nie kończyć
czas by utracić bliskich
łzy by chodziły parami
śmierć aby wszystko się stało
pomiędzy światem a nami
ks. Jan Twardowski
smutek by stale dreptał
oczy po prostu by kochać
choć z zamkniętymi oczami
wiara by czasem nie wierzyć
rozpacz by więcej wiedzieć
i jeszcze ból by nie myśleć
tylko z innymi przetrwać
koniec by nigdy nie kończyć
czas by utracić bliskich
łzy by chodziły parami
śmierć aby wszystko się stało
pomiędzy światem a nami
ks. Jan Twardowski
JAK SIĘ NAZYWA
Jak się nazywa to nie nazwane
jak się nazywa to co uderzyło
ten smutek co nie łączy a rozdziela
przyjaźń lub inaczej miłość niemożliwa
to co biegnie naprzeciw a było rozstaniem
wciąż najważniejsze co przechodzi mimo
przykrość byle jaka jak chłodny skurcz w piersi
ta straszna pustka co graniczy z Bogiem
to że jeśli nie wiesz dokąd iść
sama cię droga poprowadzi
konstelacje słów, które pozwalają na wzruszenia,
refleksje, na dotykanie piękna”.
- Elżbieta Boniewicz
🍃
"Prawda jest czystą poezją"
- Edward Stachura
🍃
- Czesław Miłosz
🍃
"Zdradzę wam tajemnicę:
nie czytamy poezji dlatego,
że jest ładna.
Czytamy ją, bo należymy
do gatunku ludzkiego
a człowiek ma uczucia.
Medycyna, prawo, finanse czy technika
to wspaniałe dziedziny,
ale żyjemy dla
poezji, piękna, miłości"...
- Stowarzyszenie Umarłych Poetów
🍃
"Wiersze ocalają to, co podeptane.
W dobie komputerów i techniki objawiają się jako coś ludzkiego,
serdecznego, co nie jest zatrute nienawiścią, złością, sporami.
Wnoszą ład i harmonię.
Odkażają dzisiejszą rzeczywistość."
- ks. Jan Twardowski
🍃
"Ale poezja musi być obecna i musimy zatrzymać się na tę jedną sekundę,
by móc ją dostrzec, nawet w najprostszych i najbardziej banalnych zdarzeniach"
- Nancy H. Kleinbaum
🍃
"Prawda wygląda tak, że poezja, jako najdoskonalsza forma ludzkiej mowy,
nie tylko przedstawia doświadczenie ludzkie w najbardziej zwięzły, skondensowany sposób,
lecz również ustanawia najwyższy standard wszelkich poczynań językowych – zwłaszcza na papierze"
- Josif Brodski
🍃
"Jeśli celem mojej poezji jest osiągnięcie czegokolwiek,
to ma ona chronić ludzi przed ograniczeniem ich postrzegania i czucia"
- Jerry Hopkins
🍃
"Słowo może ratować, pomagać żyć, oswajać cierpienia i lęki, wyrażać uczucia, pozwala dzielić się swoim doświadczniem, mądrością z innymi. Chyba po to dostaliśmy słowo..Na szczęście wśród nich rodzą się poeci. Oni potrafią zwykle słowa tak zestawiać, tak ich używać, że - słuchając ich - nagle zaczynamy rozumieć rzeczy skomplikowane i przestajemy czuć się osamotnieni. Poeci często rozjaśniają rzeczywistość, tworząc światy, konstelacje słów, które pozwalają na wzruszenia, refleksje, na dotykanie piękna"
- Elżbieta Baniewicz – Dymna
🍃
"Poezja to choroba świata, gorączka rzeczywistości"
- José Carlos Somoza
🍃
"Im więcej czyta się poezji, tym gorzej znosi się wszelkie wielosłowie,
czy to w dyskursie politycznym, czy filozoficznym,
w historii, w naukach społecznych czy w fikcji literackiej.
- Josif Brodski
🍃
"Aby wyrobić sobie gust literacki,
trzeba czytać poezję"
- Josif Brodski
🍃
Sądzę, iż miarą poezji, a może i religii,
jest miłość człowieka do człowieka, którą one budzą.
- Tadeusz Borowski
🍃
"Czy można się nauczyć poezji?
Nie, to trzeba czuć od początku do końca w sobie"
- Barbara Rosiek
🍃
OdpowiedzUsuńW CEDROWYM DOMU
Wciąż echo szczęścia śpi w cedrowym domu
Ścieżka podąża drzew zmurszałych cieniem
Mchem porośnięta furtka do ogrodu
Słońce na szybie kreśli rąk promienie
W strunach pianina pieśń pełna słodyczy
Z wolna dojrzewa, zanim dźwiękiem buchnie
Na ścianie skrzypce - oczko w głowie mistrza
I zapach kawy dolatuje z kuchni
Skrzypiące schody sny na skrzydłach wznoszą
Cisza się chyli nad swym własnym cieniem
Dębowa poręcz dłoń o dotyk prosi
Szczęśliwa, kiedy spełnia jej pragnienie
Tarcza zegara - z gwiazd jest zbudowana
Wzrok grzeje światło lampy ponad stołem
Ciekawskim okiem spoglądają ściany
Złoconym grzbietem książka pamięć woła
Radość i smutki dom ten budowały
Losy wpisane w partyturę wieków
Wciąż darzą szczęściem dni minionej chwały
Wpisane pieśnią w dom i los człowieczy
Jan Sabiniarz
Ależ piękny Wiersz... Dziękuję za to, że te swoje Słowa, Janie rozsiewszasz u mnie jak przepiękne kwiaty w ogrodzie... :)
UsuńTwój Ogród - ileż w nim piękna, zamyśleń, wiosennego powiewu...
OdpowiedzUsuńTwój Ogród jaśnieje kwiatami Ziemi i Nieba...
A ja, cóż mogę? - Dołączyć do Twojego Ogrodu mały, skromny bukiecik słów.
Ileż czułości emanuje z niezapominajek ukrytych w cieniu...
DZIĘKUJĘ Janie... Cieszę się, że tutaj do mnie zaglądasz i upiększasz go Swych Słów kwieciem, a ja czekam cierpliwie, aż zaczniesz uprawiać swój Ogród... ;)
UsuńPiękne, wzruszające zestawienie wierszy - tak bardzo mi bliskich,
OdpowiedzUsuńtworzących jedność z Twoimi obrazami, Moniko...
Zdają się tworzyć nowe życie... :)
Niechaj idą razem, jedną drogą, daleko, przed siebie.
Poprzez krainy wiosny i jesiennych chłodów...
W oknie, ciemnym jeszcze - światłem nocy
wołanie drogi, jeszcze nie rozśpiewały się ptaki...
Dziękuję, serdecznego poranka i dobrego dnia Tobie życzę...
Janie, to ja serdecznie dziękuję z Twoją Poezję... Cieszę się, że było mi dane Ją i Ciebie poznać...
UsuńMam nadzieję, że tutaj nikt nie zniszczy mojego niezapominajkowego ogródeczka i Twojego cudnego Ogrodu...ale na wszelki wypadek ustawię sobie i Tobie backeupy... ;) Pięknej niedzieli życzę, Janie...
Niezapominajkowy Ogródek...
UsuńTym piękniejszy, że trzeba ku Niemu się schylić...
Niezapominajki - kwiatki najtkliwsze...
Bledną przy nich wszystkie ogrody poezji...
Delikatne... niepozorne...
UsuńDziękuję, Janie,że się nad nimi pochylasz...
Moniko, pochylenie się nad niezapominajkami
Usuńto WZNOSZENIE SIĘ KU NIM...
Kwiaty moje ulubione to niezapominajki, konwalie, bzy...
Inne też. Każdy kwiat ma niepowtarzalną osobowość...
Przychodzę tutaj, Moniko, siadam na ławce pod dębem.
OdpowiedzUsuńJuż wypuszcza pierwsze listki.
Póżniej niż inne drzewa.
Dobrze jest tak zamyśleć się, posiedzieć.
Spojrzeniem gładzić fale na stawie.
Gdy zimny wiatr wieje
wystarczy dopiąć kurtkę
myśli...
Pięknego, dobrego, pogodnego dnia, Moniko... :)
Pięknych, dobrych i ciepłych zamyśleń życzę Tobie, Janie...w tych cudownych okolicznościach... także przyrody... ;)
OdpowiedzUsuńDobrego, błogosławionego dnia życzę Tobie i serdecznie dziękuję za pamięć i Twoją Obecność tutaj...😊
Dziękuję,
OdpowiedzUsuńW Twoim Ogrodzie Słów Skrzydlatych, Moniko
sam błękit podrywa skrzydła do lotu,
to ptakami pragnie śpiewać bezustannie pieśni...
To drzewem w zadumie kołysać
to trzciną, to cichnąć wodą źródlaną...
Pięknej niedzieli, Moniko... :)
Przychodzę tutaj jak do Domu, Moniko.
OdpowiedzUsuńDomu wysnutego z serca i ducha.
Myslę, że bezdomni są ci, którzy pojęcie domu
sprowadzają głównie do jego materialnego kształtu... :)
Janie, cieszę się, że zwłaszcza na tej stronie "Skrzydlatych Słów" czujesz się jak w domu... :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za Twoje miłe Odwiedziny i niezmiernie miło gościć mi także w Twoim... "wysnutym z Ducha i Serca"... Pozdrawiam serdecznie, Janie... :)
Witaj o poranku, Moniko.
UsuńNagle zdałem sobie sprawę z tego
jak wiele znaczy przymknięcie oczu.
To ono usuwa wszelkie granice
przestrzeni i czasu.
Wystarczy przymknąć oczy,
aby znaleźć się nagle tam,
gdzie serce i myśl niesie...
Zaszyć się w obrazy, słowa -
To prawda, Janie...
UsuńWyobraźnia to olbrzymi Dar...
Pięknie dziękuję za Wszystkie Twoje Słowa i Myśli... :)
Milczenie jest częścią rozmowy.
OdpowiedzUsuńTo chwila spokojnego oddalenia się,
ale nie braku obecności.
Ten spokój, ta cisza po to
aby okiełznać dzikie - niekiedy
stada słów...
Nie zamęczać słowa
ani słowem.
Słowo wypowiedziane
działa w dwie strony -
Z jednej - wypowiedziane przynosi ulgę,
niekiedy wzbudza niepokój
jakbyśmy wypuścili ptaka z klatki.
Milczenie bywa czasem bardziej wymowne, Janie...
Usuńbo mówić można o "NICZYM", ale milczy się zawsze o "CZYMŚ"...
byle nie za długo, bo ... ;)
https://youtu.be/fbMrhiujkzs
To nie kopalnie a Ogrody Słowa
OdpowiedzUsuńudostępniasz tutaj, Moniko...
Jeśli tylko przymknę na chwilę oczy
to czuję zawarte w nich myśli i serca promieniowanie...
Jestem Tobie wdzięczny za to
że wśród wielu wspaniałych cytatów
znalazły się także te, moje skromne
którymi pragnę dzielić się...
To słowo jest nośnikiem ku lepszemu światu.
Taka jest jego misja.
I chwała tym, którzy tym słowem
budują tę tak niezbędną do prawdziwego życia
boską i ludzką Katedrę.
Zdrowe nasiono
rodzi zdrowy owoc.
Moniko, dobrego dnia Tobie życzę
pełnego obfitości uśmiechu... :)
Bardzo dziękuję, Janie za Twoje dobre i ciepłe Słowa...
UsuńLubię tutaj być i cieszę się, że Ty także tutaj zaglądasz.
To taki mój azyl, cichy zakątek myśli... serca... i z serca dziękuję za Twoją Poezję, Janie... Pozdrawiam serdecznie i życzę dobrych, pogodnych dni... :)
Ja już tylko mogę w ciszy pomilczeć... 😏😑
OdpowiedzUsuń🌻🌸💚💛💙💖💗🌹🌺🌼🌷🍀🍀🍀
Basiu, byle nie za długo... ;)
OdpowiedzUsuń❤...✒...❤
https://youtu.be/fbMrhiujkzs
Moni, ćwiczę się w milczeniu ,bo:
Usuń"gdy się milczy , milczy , milczy ,
to apetyt rośnie wilczy na poezję,
co być może drzemie w nas"...🌸🍀🌻🙋
Luli,Moniczko , luli ,niechaj Twój Anioł do snu Cię utuli :-*))):-*:-*)))😁
A ja, Basieńko liczę na obfite plony tego apetytu,
Usuńbo prawdopodobnie w każdym z nas drzemie poezja,
choć nie każdy potrafi ją wyrazić słowami...
Dziękuje, Basiu i pięknego dnia życzę Tobie...:)
Chyba jednak nie chciałabyś być zalana potokiem rymów częstochowskich?
OdpowiedzUsuńMam lepsze mniemanie o Twojej wrażliwości poetyckiej, więc Cię oszczędzę.;-))))🙋😁:-*)))
Karierę poetycką skończyłam w piętnastym roku życia.🍀🌸👵👩
Pięknie pozdrawiam i miłego dnia życzę ,Moniczko.
No cóż, widzę, że raczej nie mam szans... choć znając Twoją nadmierną skromność, wiem, że mój "gust" by to "udźwignął"...;))
OdpowiedzUsuńJakby coś, to jestem tutaj i czekam...:)
Miłego dnia, Basieńko... 🍀🌸
👅👀🙋🙋🙋
OdpowiedzUsuń28 year-old Staff Accountant III Derrick Hegarty, hailing from Chatsworth enjoys watching movies like Mysterious Island and Inline skating. Took a trip to Pearling and drives a Ferrari 250 GT SWB California Spyder. artykul
OdpowiedzUsuń