niedziela, 31 marca 2019

☞ PASTERZEM MOIM JEST PAN...


J,10,1-21


Ja jestem dobrym pasterzem i znam owce moje, a moje Mnie znają, podobnie jak Mnie zna Ojciec, a Ja znam Ojca. Życie moje oddaję za owce. Mam także inne owce, które nie są z tej owczarni. I te muszę przyprowadzić i będą słuchać głosu mego, i nastanie jedna owczarnia, jeden pasterz. Dlatego miłuje Mnie Ojciec,
bo Ja życie moje oddaję, aby je /potem/ znów odzyskać. Nikt Mi go nie zabiera, lecz Ja od siebie je oddaję. Mam moc je oddać i mam moc je znów odzyskać. Taki nakaz otrzymałem od mojego Ojca.






O, PANIE TYŚ MOIM PASTERZEM...














 "Gdzie jest Chrystus, tam jest życie". 

-  św. Ambroży










NIC NIE MUSISZ MÓWIĆ...








JEZUS Z NAZARETU

Znam czas i miejsce twego narodzenia.
Z dzieciństwa twego kilka chwil.
Przy ziemskim ojcu byłeś cieślą.
Potem straciłem ciebie z oczu.
Jak żyłeś dalej? - Nie wiem nic.

Dzieciństwo twe i czas młodzieńczy
Wszak jedną klamrą były spięte.
Zaiste, wielka świata jest i życia świętość.
Wskroś przepełniona cudem piękna.

Jaki twój głos był?
Jaki wyraz oczu?
Jak wyglądała twoja dłoń?
Ślepnę, gdy pnę się ku obłokom
Widzę - wstępując w duszy głąb.

Są w tobie polne i jeziorne drogi.
Oliwne gaje ciszą wite
Gdzie kamień świątyń był spotkaniem z Bogiem.
A słowo twoje blaskiem świtu.
Nie wiem - czyś lubił pieśni śpiewać?-
Co czułeś kładąc twarz na trawie?-
Z sercem, jak gorejącym krzewem.
Słowem dla ludzi - księgą zbawień

Prawdę o życiu zna pustynny piasek.
Opoką trwania są w nim lite skały.
Piękno prostoty, kształt bez masek,
W których się kryje to, co doskonałe.

Nauczycielu polnych lilii i wędrownych ptaków
Który nadzieją kreślisz drogi.
To, co upadnie w górę wzlata.
By jaśniał dom wśród gwiazd, bez progów.


-  Jan Sabiniarz






PSALM 23. DAWIDOWY





Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego.
Pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach.
Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć:
orzeźwia moją duszę.
Wiedzie mnie po właściwych ścieżkach
przez wzgląd na swoje imię.
Chociażbym chodził ciemną doliną,
zła się nie ulęknę,
bo Ty jesteś ze mną.
Twój kij i Twoja laska
są tym, co mnie pociesza.
Stół dla mnie zastawiasz
wobec mych przeciwników;
namaszczasz mi głowę olejkiem;
mój kielich jest przeobfity.
Tak, dobroć i łaska pójdą
w ślad za mną przez wszystkie dni mego życia
i zamieszkam w domu Pańskim po najdłuższe czasy.







WYBAW MNIE PANIE

Od umiłowania własnej wygody
Od obawy przed utratą wszystkiego
Od życia pożądliwościami świata
Wybaw mnie Panie

Od potrzeby bycia zrozumianym
Od potrzeby bycia akceptowanym
Od obawy przed samotnością
Wybaw mnie Panie
Wybaw mnie Panie

I nie brak mi niczego, nie brak mi niczego
Gdy dotykam Twej dobroci, nie brak mi niczego

Od obawy przed służbą dla innych
Od obawy przed śmiercią i sądem
Od obawy przed byciem pokornym
Wybaw mnie Panie
Wybaw mnie Panie

I nie brak mi niczego, nie brak mi niczego
Gdy dotykam Twej dobroci, nie brak mi niczego…










EWANGELIA
J 10, 27-30

Jezus powiedział:
«Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną, a Ja daję im życie wieczne. Nie zginą na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki. Ojciec mój, który Mi je dał, jest większy od wszystkich. I nikt nie może ich wyrwać z ręki mego Ojca. Ja i Ojciec jedno jesteśmy».




 

              
        Dobry Pasterzu...
       sł. św. Jan Paweł II









Pan jest Pasterzem moim...

        




Ty, który jesteś Pasterzem,
Odwiecznym Pasterzem,
Dobrym Pasterzem,
Pasterzem wszystkich powołań ludzkich
i wszystkich dróg człowieczych.

Ty, który szukasz tych, którzy poginęli...
Ty, który przyprowadzasz z powrotem
do owczarni tych, którzy zbłądzili...

Ty, który opatrujesz rany tych, którzy odnieśli rany,
i troszczysz się o tych, którzy są słabi i chorzy.

Nie pozwól, żeby człowiek się zatracił na błędnej drodze, 
w ślepych zaułkach, troszcząc jedynie o siebie,
o własne możliwości i zdobycze!

Spraw, by zrozumiał,
że Ty jesteś Pasterzem,
Dobrym Pasterzem,
który oddał swoje życie za każdego z nas!

Spraw, aby szukał Twojej ręki, która by go poprowadziła. 
Niech znajdzie w Tobie drogę, prawdę, życie!


- św. Jan Paweł II






Psalm 139.
Ty, Panie zbadałeś mnie i znasz



Ty, Panie zbadałeś mnie i znasz
Ty wiesz kiedy siadam kiedy wstaję
Me myśli z daleka przenikasz
Ty widzisz mój spoczynek i działanie
Wszystkie drogi moje znane Ci są
Ogarniasz zewsząd mnie w twojej miłości
I położyłeś na mnie rękę swą
Nim powiem coś me słowo znasz w całości
 
Zbyt dziwna dla mnie jest wiedza twa
Zbyt wzniosła nie potrafię jej zrozumieć
Gdy wstąpię do nieba jesteś tam
W Szeolu kraju zmarłych jesteś również
Ty bowiem otworzyłeś nerki me
Ty mnie utkałeś w łonie mojej matki
Podziwu godne są dzieła twe
mej duszy znane Tobie są zagadki
 
Nie tajna jest istota moja Ci
Gdy w głębi ziemi tkany powstawałem
Twe oczy już widziały każdy czyn
I wszystkie są w twej księdze zapisane
 
Zostały określone moje dni
Choć żaden z nich przecież nie nastał
Z całego serca dzięki składam Ci
Za cuda twoje wdzięczność moja wzrasta
Racz zbadać mnie i poznać serce me
Byś troski me znał jest rzeczą konieczną
Sprawdź czy nie jestem na drodze złej
Me kroki skieruj na drogę odwieczną






PODNIOSŁEŚ MNIE...




🎼... https://youtu.be/zfusL3xTKn4
     Ty, tylko mnie poprowadź...





Pójdę za Tobą!






       A jak się zgubisz...











niedziela, 24 marca 2019

☞ OTO MATKA TWOJA...

Bądź nam Matką.
Uczyń z nas swoje dzieci.
Pomóż nam, abyśmy umieli
zgodzić się na swój los, 
tak jak Ty

chwili Zwiastowania; 
znosić biedę, jak Ty,
gdyś rodziła w stajni; 
przyjmować upokorzenia, jak Ty,
gdyś musiała uciekać do Egiptu; 
szukać Jezusa, jak Ty
świątyni jerozolimskiej; 
prosić Go, jak Ty
Kanie Galilejskiej; 
cierpieć jak Ty,
gdyś stała pod krzyżem umierającego Syna; 
modlić się, tak jak Ty
wieczerniku, czekając na Zesłanie Ducha Świętego. 
Prosimy Cię,
uczyń z nas swoje dzieci.
Bądź nam Matką. 

ks. Mieczysław Maliński






MARIA, MATKA JEZUSA

Synu, ja już nie umiem płakać
W mym sercu morze pełne łez
Widzę, jak jesteś - sam - wśród świata
I chociaż żyję, nie ma mnie


Me ręce, nogi - jakby z drewna
Na strzępy rwie się serce me
Chociaż prowadzi mnie głos z nieba
Jakże z cierpienia podnieść się


Twój ból odczuwam w całym ciele
Jeszcze w pieluszkach widzę cię
Lub jako dziecko, gdyś w świątyni
Ku ludziom bożą ścieżką szedł


Józef cię uczył trzymać młotek
Dobrym człowiekiem, cieślą był
Nie zapominam nigdy o tym
Że on nas wspierał z wszystkich sił


Oddałabym ci moje życie
Żebyś ty tylko jeszcze żył
Dla matki zawsze czas - za krótki
Tyś oczkiem w głowie dla mnie był


Synu mój, nie wiem, co się stanie
We mnie i wokół pustki krzyk
Niech ziemia śmiercią twą struchlała
Otworzy ludziom niebios drzwi


Jan Sabiniarz







🎼... https://gloria.tv/video/GMe1hmWcn1kP2E7QudBZLNcfC 
               po górach, dolinach..."






"Maryja jest Ogrodem,
w którym Pan zebrał
wszystkie gatunki
roślin pachnących,
obrazy swoich cnót."  

 -  św. Girolamo






Była cicha i piękna jak wiosna,
żyła prosto, zwyczajnie, jak my.
Ona Boga na świat nam przyniosła
i na ziemi wśród łez nowe dni zajaśniały.

Matka, która wszystko rozumie,
sercem ogarnia każdego z nas.
Matka zobaczyć dobro w nas umie,
Ona jest z nami w każdy czas.

Dzisiaj światu potrzeba dobroci,
by niepokój zwyciężyć i zło.
Trzeba ciepła, co życie ozłoci,
trzeba Boga, więc ludziom nieśmy Go,
tak jak Ona. 

 




Chwalcie łąki umajone,
Góry, doliny zielone.
Chwalcie, cieniste gaiki,
Źródła i kręte strumyki!

Co igra z morza falami,
W powietrzu buja skrzydłami,
Chwalcie z nami Panią Świata,
Jej dłoń nasza wieniec splata.

Ona dzieł Boskich korona,
Nad Anioły wywyższona;
Choć jest Panią nieba, ziemi,
Nie gardzi dary naszymi.

Wdzięcznym strumyki mruczeniem,
Ptaszęta słodkim kwileniem,
I co czuje, i co żyje,
Niech z nami sławi Maryję!








AVE MARYJA





    










Panno Pszeniczna...
Ogrzej mi serce w nocy
ogrzej mi myśli w dzień.
Niech echo Twoich kroków
rankiem napełni sień.
Zamień smutki w kolędę,
zdejmij z oczu cień.
Ogrzej nam serca w nocy,
ogrzej nam myśli w dzień...






MODLITWA DO MATKI BOSKIEJ ZIELNEJ

Matko najświętsza ziół i kwiatów
Królowo chabrów i skowronków
Ojczystych pól, tradycji blasku
Niech twoim plonem - cała Polska

Za każdą  górą, każdą rzeką
W kapliczkach rosy miłość płonie
I kamień tobą się uśmiecha
Lilia ku niebu wznosi dłonie

W krużgankach lata pełno ciebie
Zaszytej w drzew przydrożne cienie
Koszyk z wikliny wiatr kolebie
W którym twych rąk i róż promienie

Przywróć zwyczajność, świętość ocal
Żeby w pokoju się darzyło
To, co jest warte serca wzroku
By - znowu to, co kiedyś było

Ty, która bólu nie pamiętasz
I wzrastasz w każdej swej godzinie
Zakwitasz w nas zielonym pięknem
I kiełkiem słowa nie przemijasz


Jan Sabiniarz 




"Idź do Madonny. Miłuj Ją!
Zawsze pamiętaj o modlitwie różańcowej.
Odmawiaj ją dobrze, tak często,
jak tylko możesz!
Najważniejsze byś modlił się duszą,
nigdy nie męczył się modlitwą.
Różaniec porusza serce Boga
i pomaga otrzymać potrzebne łaski!"


- św. Ojciec Pio








MODLITWA MAJOWA
DO MATKI BOŻEJ WĘDROWNEJ

Zajrzyj czasami, wstąp do naszych domów
Bądź naszą wiosną i kwitnienia porą
By między nami - tylko dobre słowo
I tylko dobre nam świeciły wzory

Przy tobie - cisza, burzy się nie lękam
I czystość taka - jak twe białe szaty
Łąki i lasy tchną szczęśliwym pięknem
Twe serce dla nas bije jak przed laty

Każdy zatęskni do matczynych dłoni
Jak dziecko ufne w nich oparcia szuka
Jak syn twój żywioł ciszą uspokoisz
By skałą było to, co w nas tak kruche

Dla ciebie drzewa i czerwone maki
Na drogach ludzie i świetliste zorze
Naszą modlitwę wyśpiewują ptaki
Którą dla ciebie myśl i serce złoży

Niech życie - proste, cudów nie pragniemy
Niech w każdym domu stół i bochen chleba
Dla ciebie miejsce zawsze między nami
I wąska ścieżka, co się pnie do nieba

Jan Sabiniarz






















  JEST TAKA...













niedziela, 10 marca 2019

☞ ROZWAŻANIE DROGI KRZYŻOWEJ - ks. Piotr Pawlukiewicz









Przyjacielu, po coś przyszedł?...

To Chrystusowe pytanie skierowane do Judasza było ostatnimi słowami Zbawiciela, jakie wypowiedział przed swoim pojmaniem i uwięzieniem. Zanim rozpoczniemy Drogę Krzyżową w tym uświęconym miejscu, stańmy wobec tych słów: Przyjacielu, po coś przyszedł? Dlaczego podjąłeś trud podróży? Krzyż jest zgorszeniem, głupstwem, porażką. Na pewno chcesz iść za zgorszeniem, głupstwem i porażką? Nosimy krzyżyki na łańcuszkach, wieszamy je w domach, szkołach, szpitalach i nierzadko potem pod tymi krzyżami przeklinamy, że coś się nam nie powiodło, że nie poszło po naszej myśli, że ktoś nas odrzucił. Mówimy o krzyżu, śpiewamy o krzyżu, a kiedy przychodzi, często jesteśmy zaskoczeni i oburzeni.

Przyjacielu, po coś przyszedł?

Kto z nas jest godny stanąć przy krzyżu...?
Kto z nas jest godny stanąć przy krzyżu....?
Czy mamy wrócić do domów?

Jezus zapytał kiedyś swoich uczniów: Czy możecie pić kielich, który ja mam pić? I sam odpowiedział: Kielich mój pić będziecie. Tak powiedział swoim uczniom. Uczniowie dostąpią uczestnictwa w tajemnicy krzyża. Tylko uczniowie. Idźmy więc, za krzyżem. Pokorni, uważni, skupieni. Idźmy na kolejną lekcję miłości.




 
STACJA I

PAN JEZUS NA ŚMIERĆ SKAZANY

Przekonywano kiedyś, że wśród nas najwięcej lekarzy, bo każdy zna się po swojemu na chorobach i ich leczeniu. Ale to błąd. Stokroć więcej wśród nas sędziów. Ktoś zajechał samochodem drogę – to prymityw. Ktoś źle załatwił sprawę – jest beznadziejny. Ktoś ma inne poglądy – jest całkiem bezsensowny. To już nie sądy dwudziestoczterogodzinne. To sądy dwudziestoczterosekundowe. Spojrzenie. Odruch. Wyrok. A Chrystus tak mocno podkreślał: Nie sądźcie! Bo tylko Bóg przenika i zna człowieka. Każde sądzenie brata jest pychą. A pycha ludzka jest tak wielka, że człowiek porwał się, by sądzić Boga. Ślepy Piłat osądzał Syna Bożego. Ten człowieczek chciał sądzić „światłość ze światłości”. Ziarno piasku z dna morza chciało ogarnąć ocean.

Piłat może i starał się uwolnić Jezusa, ale ten tłum tak bardzo domagał się wyroku. Może ktoś mówić: w zasadzie to staram się być chrześcijaninem, ale ten tłum wokół mnie tak głośno krzyczy o antykoncepcji, o eutanazji, o aborcji, o in vitro. Oni tak głośno krzyczą u mnie w biurze, na uczelni, w firmie, że ja milczę i dyskretnie umywam ręce.


Nie umyli rąk, liczni w dziejach ludzkości, uczniowie Jezusa. Od wieków poznaje się ich po czystych dłoniach. Oni, tak jak Chrystus, nie wydali wyroku. Oni go przyjęli.





 
STACJA II

PAN JEZUS BIERZE KRZYŻ NA SWOJE RAMIONA

Jezus w swoim nauczaniu wyjaśniał ludziom wiele kwestii, ale nie udzielił odpowiedzi na najbardziej nurtujące człowieka pytanie: dlaczego krzyż, dlaczego cierpienie?
Ks. Jan Twardowski napisał kiedyś taki krótki wiersz:

Dlaczego krzyż?

Uśmiech.
Rana głęboka
Widzisz,
to takie proste
kiedy się kocha.

Nie zrozumie krzyża egoista, człowiek szukający tylko swoich spraw. Będzie krzyż przeklinał i odrzucał. Zamknięte pozostaną dla niego słowa Zbawiciela mówiące o słodkim jarzmie i lekkim brzemieniu. Nazwie je nielogicznymi.


Dawno temu naukowcy zauważyli, jak małe ptaszki wyruszając w drogę przez morze chwytają w dziób niewielkie gałązki. Dlaczego to czynią? – zastanawiano się. Przecież to utrudnia im lot. Przecież to dla nich poważne obciążenie. Zagadka się rozwiązała, kiedy spostrzeżono, iż te Boże stworzenia, znużone wielogodzinną podróżą rzucają gałązkę na powierzchnię morza, siadają na niej, odpoczywają, a potem kontynuują swoją wędrówkę.


A może nam w życiu bywa tak ciężko, ponieważ nieustannie zabiegamy o to, by było nam lekko?

Ks. Jan Twadrowski napisał jeszcze kiedyś, że krzyż to takie szczęście, że wszystko inaczej...




 
STACJA III

PAN JEZUS PO RAZ PIERWSZY UPADA

Są trzy takie stacje na drodze krzyżowej, które nazywają się upadek Jezusa. Ale one powinny się nazywać powstanie Jezusa. Bo to, że upadał, to tylko wyczerpanie, zmęczenie mięśni, utrata równowagi. To, że powstał, to czysta miłość.



Dziś świat fascynuje się upadkami człowieka. Ludzie chcą podejrzeć grzech, pokazać grzech. Z detalami, z różnych ujęć. A wszystko w imię przekonania: taka jest prawda, tacy jesteśmy. Księga Apokalipsy mówi, że imię szatana to oskarżyciel, bo on dzień i noc oskarża braci naszych. To on tak mocno koncentruje uwagę ludzi na grzechach i ukazuje je jako mur nie do pokonania. A wszystkie upadki świata, grzech Ewy, Adama, Kaina, wszystkie zdrady, zabójstwa, bluźnierstwa, zbrodnie wszystkich totalitaryzmów, cała obrzydliwość ludzkiej grzeszności jest obmyta jedną kroplą krwi Chrystusa.

To dlatego, że Chrystus wtedy powstał i dźwignął krzyż, dźwignął nasze grzechy, dziś każdy z nas może usłyszeć te najpiękniejsze na świecie słowa: i ja odpuszczam tobie grzechy.






 
STACJA IV

PAN JEZUS SPOTYKA MATKĘ SWOJĄ


Do Maryi zapewne docierały słowa, które dla każdej matki są najboleśniejsze: twój Syn odszedł od zmysłów. Szatan chciał przeniknąć jej duszę mieczem bolesnego oszczerstwa, że jej Syn oszalał. Ale Ona mocno rozpamiętywała słowa Elżbiety napełnionej Duchem Świętym wypowiedziane przed laty: błogosławiony jest owoc twojego łona. BŁOGOSŁAWIONY. Dobry, prawy, pełen światła. Ona wierzyła Bogu, nawet wtedy, kiedy jej Syn był miażdżony cierpieniem na Drodze Krzyżowej. Nie ratowała Go, nie chciała wyrwać Go z rąk oprawców, ale dała Mu coś więcej: zrozumienie i zaufanie. Ona jedna, tam, w tym tłumie wierzyła, że ta męka wpisana jest w ogrom planów Bożych.

To takie ważne widzieć swego bliźniego w perspektywie zamysłów Stwórcy. Jest tak wtedy, gdy matka zostawia dorosłe dziecko, by mogło spełnić Boże powołanie. Gdy małżonkowie nawet w kryzysie miłości modlą się za siebie. Tak naprawdę syna, córkę, męża, narzeczoną można kochać tylko na Drodze Krzyżowej oddając ukochanego człowieka Bogu.


Abrahamie z góry Moria, Matko siedmiu synów z księgi Machabejskiej, Maryjo z Golgoty uczcie nas czym różni się miłość od uzależnienia.






 

STACJA V
                                 
                       SZYMON Z CYRENY POMAGA DŹWIGAĆ KRZYŻ JEZUSOWI



W ścisłym sensie Szymon Cyrenejczyk nie niósł krzyża. Niósł tylko ciężki kawał drewna. Bo żeby nieść krzyż, trzeba tego gorąco pragnąć, trzeba tego chcieć. Jezus zawsze mówił: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie swój krzyż. A jarzmo Jezusa nie było jarzmem Szymona. To nie była jego sprawa. Żołnierze zmusili go, by je dźwigał. Fundamentem niesienia Chrystusowego krzyża jest nasza zgoda, nasze „tak”. Dlatego każda droga krzyżowa rozpoczyna się od pytania: czy chcesz?

Kiedyś bardzo ciężko chory chłopiec zapytał swoją mamę: Mamusiu, dlaczego mnie tak boli? Kobieta odpowiedziała pytaniem: a gdyby Pan Jezus poprosił cię, byś cierpiał dla Niego, czy zgodziłbyś się? Tak – odpowiedział chłopczyk. No to Cię poprosił.


Bracie i siostro, a gdyby ciebie Chrystus poprosił?

 





 
STACJA VI

WERONIKA OCIERA TWARZ PANU JEZUSOWI


Wielu użalało się nad Chrystusem, ale tylko Weronika podeszła, by obetrzeć Mu twarz. Może to ją wspomniał po latach św. Jan, kiedy pisał w swoim liście, byśmy nie miłowali słowem i językiem, ale czynem i prawdą. Jak łatwo można zagubić chrześcijaństwo we wzniosłej teorii i pięknych sformułowaniach. I to chyba grozi szczególnie ludziom mocno związanym z religią. Charles Peguy napisał kiedyś: Są tacy, którzy ponieważ nie należą do człowieka, myślą, że należą do Boga. Sądzą, że kochają Boga, ponieważ niczego nie kochają. Ewangelia domaga się konkretu. Bo można kochać świat, ludzkość, Kościół i nie kochać nikogo. A gdyby tak usiąść i napisać imiona i nazwiska tych, których kochamy. A potem skreślić matkę, ojca, brata, dziecko, przyjaciela, bo przecież poganie też kochają najbliższych. Ile osób by na tej kartce pozostało? A byłoby tam imię skazańca z Golgoty?

Przed laty w jednej z gazet ukazało się niecodzienne ogłoszenie. Pewien żołnierz, trzymający wartę przy Grobie Nieznanego Żołnierza dziękował w nim nieznanej kobiecie, która w upalny, letni dzień otarła mu pot z twarzy. Wtedy, stojąc na baczność, nie mógł powiedzieć ani słowa. Teraz chciał okazać jej wdzięczność. Ile miłości jest w geście otarcia twarzy bezradnemu człowiekowi. Jezus odnajdzie wszystkich, którzy kiedykolwiek Mu to uczynili.






 
STACJA VII

DRUGI UPADEK PANA JEZUSA


Nie lubimy, gdy ktoś upada. Wtedy zakłóca ruch, wybija z rytmu innych, trzeba się zatrzymać i go podnosić. Przez takiego kogoś są tylko opóźnienia i brak porządku. Najczęściej przewracają się dzieci, starzy i chorzy. I świat znalazł na nich sposób: aborcję i eutanazję. Świat nie ma czasu dla upadających, guzdrzących się, marudzących, zadumanych. Świat się spieszy. Ma napięty harmonogram. Pędzi do nowego telewizora, zakupu nowej komórki i nowej promocji. Świat kocha postęp i chce, by Kościół też był postępowy i nadążał za szaloną gonitwą. Chce, by Kościół pobłogosławił wszystkie pragnienia i uczynki ludzi, bo skoro czegoś mocno pragną, to na pewno jest to dobre. Niech Kościół nie utrudnia ludziom, nie komplikuje, niech się nie czepia.

Ks. Janusz Pasierb napisał kiedyś: „Każde chrześcijaństwo, zgodne z rozumem, zgodne z naturą, bezbłędne pod względem taktycznym, niewymagające zbyt wiele, będzie musiało się potykać o zesztywniałe zwłoki Skazańca z Golgoty po wszystkie czasy”.







STACJA VIII

PAN JEZUS POCIESZA PŁACZĄCE NIEWIASTY


Niektórzy płaczą, gdy ich drużyna przegra mecz. Inni płaczą, gdy nie zdadzą jakiegoś egzaminu. Dla kogoś dramatem jest przybrać na wadze, dla innego zarysowany lakier na samochodzie. Wiele mamy problemów i ciągle przybywają nowe. Często nie pamiętamy tego, co opłakiwaliśmy przed rokiem. Jezus przypomina nam rzecz oczywistą, ale jakże często zapominaną: tak naprawdę mamy tylko jeden poważny problem: śmierć i wybór wiecznego potępienia lub szczęśliwości. Tu gdzie teraz jesteśmy, na Jasnej Górze, mnóstwo ludzi wydeptało swoją ścieżkę. Gdzie oni teraz są? Gdzie ich problemy? Martwili się zgubionymi pieniędzmi, rozbitą szybą, kłótnią z sąsiadem. Gdzie są teraz te zmartwienia? Nie pamiętamy często nawet imion naszych pradziadków. Czym oni żyli? Co było ich radościami i smutkami? To samo kiedyś stanie się z nami. Tylko ktoś wyjątkowy pozostawi po sobie znaczącą pamiątkę. Po większości z nas, po latach, nie zostanie nic. I tylko jedno będzie ważne: czy liczyłeś się z Bogiem? Czy kochałeś Go? Czy żyłeś Nim na co dzień?

Czy zadajemy sobie pytania o wieczność kolegi z pracy, koleżanki ze studiów? O swoją wieczność? Ilu z nas potrafi rozpłakać się na tym jedynym ważnym problemem? Cyprian Kamil Norwid napisał:


Gorejąc nie wiesz czy stawasz się wolny

Czy to co Twoje będzie zatracone
Czy popiół tylko zostanie i zamęt
Co idzie w przepaść z burzą. Czy zostanie
Na dnie popiołu gwieździsty diament
Wiekuistego zwycięstwa zaranie?

 



 

STACJA IX

TRZECI UPADEK JEZUSA


Trzeci upadek. To mogła być wielka pokusa, by się poddać, by już nie wstawać. Mogła pojawić się myśl: Niech tu już Mnie zabiją, niech się dzieje, co chce. Nie dam już rady. Do tej stacji dochodzi wielu ludzi. Kiedy upadają po raz setny, tysięczny, pogrążając się w uzależnienie od alkoholu, w pornografii, w zazdrości. Wtedy pojawia się myśl: już nie dam rady. Już nie powstanę. Po co się z tego spowiadać, skoro grzech i tak powróci. A przecież się starałem. Odprawiałem rekolekcje i pielgrzymki. Cisną się wtedy na usta słowa rozgoryczonego Piotra: Mistrzu, całą noc łowiliśmy i niceśmy nie ułowili.

Pismo święte mówi: serce ludzkie podobne jest do przepaści. A w tych przepastnych przestrzeniach ludzkiego wnętrza ukryte bywa sprytnie to, co dla człowieka najniebezpieczniejsze – pycha. Ks. Aleksander Fedorowicz powiedział kiedyś: Lepiej jest człowiekowi popaść w grzechy ciężkie niż w stan wszechogarniającej pychy. Dlatego niekiedy na naszej Drodze Krzyżowej przychodzi upadek, z którego już sami nie potrafimy się podnieść. Nasi bliscy już to widzą, znajomi są kurtuazyjnie zaskoczeni, a my stoimy jak nędzarze przed dwoma drogami: pychą i pokorą. Drogami Piotra i Judasza. Błogosławieni, którzy wbrew ludzkiej nadziei – spes contra spem – zdołają wtedy zakrzyknąć: Lecz na Twoje słowo zarzucę sieć. Jeszcze raz.


Kto wytrwa do końca ten będzie zbawiony. Do końca.







STACJA X

PAN JEZUS Z SZAT OBNAŻONY


Oglądali Go, podglądali, podsłuchiwali, wystawiali na próbę. W końcu zdarli z Niego szatę. I nie znaleźli tego, czego szukali. Znaleźli tylko czystą miłość. Tylko prawdę i dobroć. Czystość serca daje odwagę i wolność. Błogosławieni, szczęśliwi są ci, którzy nie lękają się prawdy do dna, do końca. Możecie czytać ich korespondencję, słuchać osobistych zwierzeń, zaglądać w sekretne notatki. Znajdziecie w tym wszystkim tylko życie Bożego dziecka.

Tak wielu ludzi się boi, że się wyda, że się coś okaże, że ktoś wyciągnie na dzienne światło. Co z tym zrobić? Trzeba to ukrzyżować. Utopić w wodzie chrztu. Oczyścić krwią Zbawiciela. Ta droga jest bardzo konkretna: spowiedź, pokuta, wolność. Kto naprawdę umarł z Jezusem, ten nie ma czego się bać. Temu nie są potrzebne szaty tytułów, osiągnięć, nieustannych sukcesów w rywalizacji. On wie, że jego skarbem jest biały kamyk, na którym wypisane jest jego nowe imię. Imię czystego człowieka.







STACJA XI

PAN JEZUS DO KRZYŻA PRZYBITY



Bóg przybity do krzyża. To szokujący, ale i wspaniały znak Jego miłości do nas. Bóg dał się przybić do naszego życia. Tak, żeby nie dało się Go oderwać. Sam mówił: Ja jestem z wami przez wszystkie dni aż do skończenia świata. Kiedy tylko budzi się dzień, we wszystkich kościołach kapłani wznoszą nad głowami wiernych Biały Chleb i przypominają, że to jest Ciało za nas wydane. Każdego dnia Chrystus czeka, by rozgrzeszać swoje poranione dzieci w kościołach Paulinów, Jezuitów, Kapucynów, Dominikanów, Franciszkanów, Bonifratrów, Redemptorystów. Cały dzień Chrystus jest wyniesiony w monstrancji w Sanktuarium Matki Bożej na Jasnej Górze. Od setek lat przypomina o swojej miłości w znaku krzyża.


Od wieków Bóg, jakby przybity do tego miasta, dzieli losy z mieszkańcami Częstochowy. Bóg przybity do Polski, do całego świata. Wbity jak hak w tatrzańskiej skale, ratujący tych, którzy odpadają od życia i lecą w przepaść.


Niekiedy ktoś może prosić: Jezu, przytul mnie, obejmij mnie. Ale to dla Niego zbyt mało. On się miłością przybija do naszego życia. Na dobre i na złe. Na nasze zbawienie wieczne.







STACJA XII

PAN JEZUS UMIERA NA KRZYŻU


Gdy Jezus umierał na krzyżu, być może ktoś pomyślał, że szkoda Jego życia. Tak wiele pożytecznych rzeczy czynił, a teraz wszystko skończone. Tyle osób mógł jeszcze uzdrowić, nakarmić, wskrzesić, a jednak został powstrzymany przez intrygę złych ludzi. Wszyscy pamiętali, że kiedy wędrował z uczniami po drogach Palestyny, zawsze ich wyprzedzał, zawsze się śpieszył. A teraz bez tchnienia, bez życia, bez ruchu wisi na krzyżu. A to jednak nie była prawda. On nie dał się zatrzymać. Przekroczył próg śmierci i dalej poniósł swoją Ewangelię nadziei. Kiedy ludzie patrzyli na zmarłego Jezusa, na Jego martwe ciało, On był już w otchłaniach, zwiastując zmarłym wyzwolenie.

Musimy pamiętać, że i my najwięcej czynimy, gdy nasze ciała obumierają w postawie modlitwy, gdy splatamy nasze dłonie w geście błagania. Ludzie będą mówili, że to marnowanie życia. Tak. My musimy zmarnować życie ciągle obumierając dla świata, przekraczając go w wierze, nadziei i miłości.









STACJA XIII

PAN JEZUS ZDJĘTY Z KRZYŻA I ZŁOŻONY NA RAMIONA MATKI


Można być przy Jezusie, bo potrzebuje się zdrowia i szczęścia. Można być przy Nim, by inni to wiedzieli i podziwiali. Można szukać u Niego sensu dla swego życia lub duchowego ładu i harmonii. Jak bogaty młodzieniec z Ewangelii można prosić Go o receptę na życie wieczne.



Ale w tych wszystkich wypadkach jest się raczej z sobą samym niż z Chrystusem. Być przy Jezusie to przede wszystkim być przy Nim tak, jak Maryja na trzynastej stacji Drogi Krzyżowej. Ona tuli ciało swego Syna, choć On już nie naucza, nie karmi, nie uzdrawia. Został już tylko ból i słowa: koniec, beznadziejność, śmierć. Tu nie pocieszą żadne wspomnienia, nie pomogą żadne marzenia.

Co robić? Jezus na tę stację pozostawił nam słowa: Nie bój się. Wierz tylko. Kto wytrwa do końca ten będzie zbawiony.







       
STACJA XIV

PAN JEZUS DO GROBU ZŁOŻONY


Aby wejść do świata pełni zbawienia, trzeba tu, na ziemi zostawić wszystko. Dlatego całe życie tracimy: beztroskie dzieciństwo, kolorową młodość, dzieci, które opuszczają dom rodzinny, w końcu musimy zostawić pracę, stracić zdrowie, pożegnać nad grobem przyjaciół. Anna Kamieńska napisała: Dzieje człowieka to kolejne wygnania z wielu rajów, to kolejne zamykanie się za nami bram, bezpowrotnie, na zawsze. Nie ma powrotów. Nigdy.

Ktoś powie: to przerażające. Wszystko zostaje nam zabrane. Czy zabrane? Każdy człowiek ma przed sobą dwie drogi: żebraka i siewcy. Ten pierwszy gromadzi w swoich żebraczych torbach swój nędzny majątek. Torby są wielkie, ciążą mu bardzo, a on nie rozstaje się z nimi nawet na chwilę, choć tak naprawdę to tylko same śmiecie. Ale człowiek może być, jak siewca, który idzie przez życie i hojnie rzuca na pole Królestwa Bożego ziarna swoich talentów, pracy i miłości. Pod koniec życia torba jest pusta. Ale pole zostało obficie zasiane.


Grób Chrystusa to pierwsze ziarno nowego ogrodu życia, a wszystkie cmentarze świata to zasiane pola Nowej Ziemi. Grób Chrystusa jest pierwszym, przy którym słowo koniec ustępuje miejsca słowu początek. Przy nim dziś kończymy drogę krzyżową, ale jutro, o poranku, znowu spotkamy się przy tym samym grobie. Ale będzie to już zupełnie inne miejsce.


ZAKOŃCZENIE

Stacja piętnasta – powrót do domu, spotkanie z najbliższymi, wieczorna modlitwa.
Stacja szesnasta – trudna rozmowa w rodzinie.
Stacja siedemnasta – wizyta u lekarza.
Stacja czterdziesta – śmierć kogoś bliskiego
Stacja setna.
Stacja tysięczna...
Kto nie zna drogi do morza, niech podąża za rzeką.
Niech podąża za krzyżem ten, kto szuka drogi do Boga, do zmartwychwstania, do życia. 

Amen
 
 






Zdjęcia Drogi Krzyżowej - Sanktuarium na Jasnej Górze w Częstochowie