GAWĘDA O MIŁOŚCI ZIEMI OJCZYSTEJ
mieć serce suche jak orzeszek,
malutki los naparstkiem pić
z dala od zgryzot i pocieszeń,
na własną miarę znać nadzieję,
w mroku kryjówkę sobie uwić,
o blasku próchna mówić „dnieje”,
o blasku słońca nic nie mówić.
Jakiej miłości brakło im,
że są jak okno wypalone,
rozbite szkło, rozwiany dym,
jak drzewo z nagła powalone,
które za płytko wrosło w ziemię,
któremu wyrwał wiatr korzenie
i jeszcze żyje cząstkę czasu,
ale już traci swe zielenie
i już nie szumi w chórze lasu?
Ziemio ojczysta, ziemio jasna,
nie będę powalonym drzewem.
Codziennie mocniej w ciebie wrastam
radością, smutkiem, dumą, gniewem.
Nie będę jak zerwana nić.
Odrzucam pusto brzmiące słowa.
Można nie kochać cię – i żyć,
ale nie można owocować (...)
Wisława Szymborska
„Ojczyzna to wielki zbiorowy obowiązek”
- C. K. Norwid
"Coraz więcej państwa
Ojczyzny - coraz mniej"...
- Jan Sabiniarz
OJCZYZNA
Gdy pytasz mnie czym Ojczyzna jest odpowiem:
Czyś chociaż raz chodził po rynku w Krakowie,
Czyś widział Wawel, komnaty, krużganki,
Miejsca gdzie przeszłość dodaje Ci sił
Z tej historii wielkiej, dumnej,
Z władzy mocnej i rozumnej
Czerpiesz dzisiaj wiarę, w kraju dobry los
Króla dzwon, co kraj przenika,
Mowa Skargi, wzrok Stańczyka
Przeszłość wielka wzniosła to Ojczyzna twa
To Ojczyzna twa
Jest jeszcze coś, co ten kraj różni od innych
W uszach ci brzmi od najmłodszych lat dziecinnych
Wypełnia place, ulice i domy
Znajomy zgiełk - twoja mowa co lśni
Pięknem wierszy Mickiewicza,
Powieściami Sienkiewicza
Z tej mowy jak ze źródła czerpiesz siłę swą
Mądre bajki Krasickiego,
Poematy Słowackiego
Przeżyć twych bogactwo to Ojczyzna twa
To Ojczyzna twa
I dzisiaj…
Matek Grechuta
OJCZYZNA
Nie wymażą cię z mapy świata
Ani zetrą z kart Europy
Pozostaniesz przez wszystkie lata
Nie zadepczą cię zdradą, ni błotem
Wierzę, Polsko, że ciągle powstajesz
Poraniona, lecz jasna i wierna
Choć na razie nielicznym ziarnem
Odnajduję cię w duszach pokrewnych
Przetrwasz czasy podłości i fałszu
Ocalana w murach historii
Ty w nas jesteś jak zamek i klasztor
Podnoszony w chwale i glorii
To, co wielkie, wielkim zostanie
Biciem serca i myśli ostoją
Wierzę w ciebie, gdyś ty z nami, Panie
O twe losy już się nie boję
Nie zabiją w nas tego, co ludzkie
Co jest czyste w nas i szlachetne
Nie pokona nas podbój, ni pustka
Bo nie jesteś matką bezdzietną
Człowiek spełnia się w czynach, nie w słowach
Lecz to słowo jest kluczem do bramy
Której skrzydła otwiera od nowa
Gdy się w czynach zapominamy
Noszę ciebie w sercu jak miłość
Nie usunie cię nikt, nie podmieni
I choć czasem się z tobą rozmijam
Coraz głębiej się we mnie wkorzeniasz
Jan Sabiniarz
Ojczyzna jest naszą matką ziemską.
Polska jest matką szczególną.
Niełatwe są jej dzieje,
zwłaszcza na przestrzeni ostatnich stuleci.
Jest matką, która wiele przecierpiała
i wciąż na nowo cierpi.
Dlatego też ma prawo do miłości szczególnej.
- św. Jan Paweł II
Myśląc Ojczyzna...
MOJA OJCZYZNA
Moją ojczyznę śpiewa dom w ogrodzie
I widok z okna, który sięga dalej
I rzeka, która nie uznaje lodu
Nad którą ptaki wśród błękitnych alei
Moją ojczyznę święcą pory roku
Wiosna i lato, chabry słońca w życie
Cisza wieczoru i niebieski spokój
Jesień i zima światłem gwiazd spowita
Moją ojczyzną - bliskie sercu słowa
Pejzaż tradycji godzien miłowania
W którym żyć pragnę i nas w nim zachować
Otwarty, daremnych nie stanowi granic
Tu żyję z dnia na dzień. To, co mi pisane
Przyjmuję z powagą, ale i z uśmiechem
Wędruję przed siebie, nie ma takiej ściany
Która ogranicza mą wewnętrzną przestrzeń
Jan Sabiniarz
Piękna nasza Polska cała...
OJCZYZNA
Dęby i zioła nie dadzą ci zginąć
Odwaga kąkoli oraz chabrów w zbożu
Na chwilę tylko słuch o tobie zginął
Lecz orzeł w błękicie skrzydła znów rozłoży
Gdy przyjdzie wiosna, bocian cię przyniesie
Ku łąkom ojczystym w gnieździe zaklekocze
Balsamem sosen serca nam wyleczy
Cierń wyjmie z kwiatu, który krwią wciąż broczy
Lubię czuć ciebie w trawie po kolana
I zrywać jabłuszka twe z jesiennych sadów
Promienie poranka w rosie snów skąpane
I dzwonek, co z pola dzwoni do obiadu
Miłuję spokój twych wytartych progów
I kamień, który w dzień i noc go strzeże
Życzliwe słońce topi sople lodu
I ciasto chleba miesza w krągłej dzieży
Powróci ogień oraz świętość wody
Z których się bierze - co w nas krystaliczne
Otwiera ramiona życia wieczna młodość
Zielenią przybrane jej porywy śliczne
Nie tracąc nadziei, wierzę że tak będzie
Wystrzępi się chwila złości i zwątpienia
Niech to, co nas dzieli, z gąszczu się wyprzędzie
I dom nasz na światło znowu wyjdzie z cienia
Ocala naiwność, jaką mają dzieci
Ale to ona celu blask przywraca
Swym świeżym spojrzeniem pospolitej rzeczy
Odrzuca raz jeszcze to, co nas zatraca
11 listopada 2022
Jan Sabiniarz
OJCZYZNA
Jakże niewiele jesteś dziś bezpieczna
O twoje szaty, drwiąc, rzucają kości
Sześcioramienna wciąż się czai bestia
Jak łódka we mgle tracisz ster i wiosła
Stajesz się ziemią poplątanych pojęć
Słowo źródlane znów niewiele znaczy
Samotne drzewa u twych brzegów stoją
Gdy środkiem, wartko, płynie nurt rozpaczy
Ziemio mych przodków, zatracanych mogił
Popatrz, co z wiosną robią oraz tęczą
Ci, którzy dłużni wierność panu Bogu
Mieczem szyderstwa nad głowami dźwięczą
Przydrożne dęby pragną horyzontu
Pięknych prawością chcą prowadzić drogą
W osłonie nocy ktoś podpala lonty
Trujące kwiaty świecą wśród ogrodów
Nie, nie przesadzam tym, że czarno widzę
Nie chcę, nie będę chował głowy w piasek
Dni dawnej chwały dziś - u bramy wstydu
W górze żurawie odlatują z płaczem
Mówienie prawdy zwą dziś nienawiścią
Abyśmy byli nadzy i bezbronni
Zginą, dopóki słowa nie oczyszczą
Żeby z nich wygnać to, co wiarołomne
Ale nie wszystko jeszcze jest stracone
W korzeniach dębu nowy szczep się jawi
A - chociaż - jesień, listki ma zielone
I ukazuje, kędy iść: na prawo
Jakże nam bliskie to, co narodowe
Kluczem błękitu - marsz niepodległości
Ufne i wierne nam podnosi głowy
Wiary, nadziei - niosąc krzyż miłości
Jan Sabiniarz
OBLICZE OJCZYZNY
Ojczyzna To Kraj Dzieciństwa,
Miejsce Urodzenia,
To Jest Ta Mała Najbliższa
Ojczyzna.
Miasto, Miasteczko, Wieś,
Ulica, Dom, Podwórko,
Pierwsza Miłość,
Las Na Horyzoncie,
Groby.
W Dzieciństwie Poznaje Się
Kwiaty, Zioła, Zboża,
Zwierzęta,
Pola, Łąki,
Słowa, Owoce.
Ojczyzna Się Śmieje.
Na Początku Ojczyzna
Jest Blisko,
Na Wyciągniecie Ręki.
Dopiero Później Rośnie,
Krwawi,
Boli.
Tadeusz Różewicz
TU WSZĘDZIE POLSKA
Tu, gdzie jest dom nasz, twój i mój,
gdzie lasy są i rzeki nasze,
gdzie każdy ojciec szedł na bój,
gdzie Biały Orzeł na sztandarze.
Gdzie w Gdańsku Neptun lśni trójzębem,
gdzie nad Krakowem dźwięczy hejnał,
gdzie wolna droga wiedzie w zboże,
gdzie chwiejna trzcina na jeziorze.
Tyś się tu rodził, ojciec i wuj,
tu się rodziła twoja matka.
Dziad orał ziemię, wdychał kurz,
a jego dom to nędzna chatka.
Gdzie klucz żurawi nad łąkami,
gdzie Mysia Wieża ponad Gopłem,
w Szczecinie biały transatlantyk,
w morzu stalowy, czujny okręt.
Gdzie wiosną słowik w krzakach gęstych,
jesienią rżyska snute dymem,
gdzie latem słońce nad Bałtykiem,
a zimą świerszcze za kominem.
Gdzie dom poety w Czarnolesie,
gdzie nurtem śpiewnym płynie Wisła.
Tu biały sad jest, czarny węgiel,
tu wszędzie Polska, tu - Ojczyzna!
Tadeusz Kubiak
POLSKA
Nie chcę, choć za dnia
Z grą jej się rozmijam
Wiecznie spóźniona
Albo zbyt przedwczesna
Lecz zagrzebany
Jestem w niej po szyję
Dławi, zamyka
- Miała być bezkresna
Gdy o niej myślę
W dal mnie niosą nogi
Chcę ją budować
A w niej swoje miejsce
Pragnąc, by kiedyś
Wstąpić w takie progi
Które prowadzą
Do zwykłego szczęścia
Żeby tak było
Coś się musi zmienić
By się stawała
Jasna i przejrzysta
Żeby nadziei
Wiary nie szczędziła
I, by płynęła ku niej
Miłość czysta
Nie żal chwil dla niej
I traconych złudzeń
Jeśli jej drogi
Dokądś nas prowadzą
To nic, że długie
Chociaż można krócej
Pragnę, by kwitła
W mego serca sadzie
To nic, że biedna
Jeśli przy tym prosta
Gdy nocą gwarzy
Bliską sercu mową
Żeby wznosiła
Ciągle nowe mosty
Dniem zasypując
Każdą przepaść nową
Wiem, to, co piszę
Bardzo jest naiwne
Naiwność dziecka
Wznosi i uskrzydla
Nie znajdę innej
Chcę by była przy mnie
Chociaż niekiedy
Mocno mi obrzydła
Nie wiem, co będzie
Jak to się zakończy
Choć wiem, że przecież
Temu nie ma końca
Tu - to jest pewne
Że po lecie jesień -
Bolesna deszczem
Niedostatkiem słońca
Jan Sabiniarz
POLSKA
Bardzo trudno powiedzieć: Polska, żeby w słowie powiedzieć wszystko:
Barwę nieba i wody, woń lasu i żytnie zagony na piasku,
Patos ciszy i warkot motorów, defilady i słońce na kaskach,
Cała prostą ludzką codzienność i odświętność.
Dalekość i bliskość. [...]
Krystyna Kahelska
Polak Mały...💖
PEJZAŻE POLSKIE
I.
Chatą i dworem zapisane ścieżki
Wśród łąk biegnące i wśród łanów żyta
Gdzie las zielony, roje gwiazd niebieskich
To w nich marzenia tylu serc ukryte
Chatą i dworem zapisane ścieżki
Wśród łąk biegnące i wśród łanów żyta
Gdzie las zielony, roje gwiazd niebieskich
To w nich marzenia tylu serc ukryte
Staje nad wodą przeszłość marnowana
Niewiele zrobi - cofnąć się nie może
Świetliste dale, ciemne lasu ściany
I ty pamiętasz jeszcze o nich, Boże
Na ścianie ryngraf, szable skrzyżowane
Któż dziś pamięta, co się z nimi stało
W otwartym oknie wiatr szarpie firankę
Rwą się koronki, które pozostały
Deski szerokie podłóg zapadniętych
Gwoździe w nie wbite, niby w drewno krzyża
Ze ścian spękanych bije dawna świetność
Gdy myśl i serce pamięć dni przybliża
Tych dni, co wiodły w rubież ziemskiej chwały
Natchnione ciszą i czystością słowa
Wiekowym parkiem milczą u powały
Mlecz na nich rośnie, próchno chwil zachował
Lśni uniesione skrzydło fortepianu
Przeszłość w muzyce ocalenia szuka
Ku której wiodą słońcem malowane
Wszechmocne dęby i prastare buki
Jan Sabiniarz
PEJZAŻE POLSKIE
II.
Mgły mleczno-białe i czerwone drzewa
Wśród wzgórz cienistych zieleń oziminy
Skrawek błękitu cichy kątek nieba
Klucz dzikich gęsi pod chmurami płynie
Mgły mleczno-białe i czerwone drzewa
Wśród wzgórz cienistych zieleń oziminy
Skrawek błękitu cichy kątek nieba
Klucz dzikich gęsi pod chmurami płynie
Na lustro stawu chłopiec puszcza łódkę
Żagle - z papieru a jej kadłub - z kory
Po krańce świata - podróż jego krótka
Nie chce, nie będzie szukał wiatru w polu
Po krańce świata - podróż jego krótka
Nie chce, nie będzie szukał wiatru w polu
Wzrok jego błądzi - z pięknem oswojony
Sitowie gwarzy bliską sercu mową
Żaglem samotnym cały w słońcu płonie
Światłem rozlanym w knieje i dąbrowy
Sitowie gwarzy bliską sercu mową
Żaglem samotnym cały w słońcu płonie
Światłem rozlanym w knieje i dąbrowy
Obok - kościółek i cmentarzyk cichy
Są takie chwile, kiedy kamień płacze
Iskrzy gwiazdami, których nikt nie zliczy
Jak życie pełne krótkotrwałych znaczeń
Są takie chwile, kiedy kamień płacze
Iskrzy gwiazdami, których nikt nie zliczy
Jak życie pełne krótkotrwałych znaczeń
Wśród świec i zniczy bose chryzantemy
To nimi serce list miłością pisze
Ci, co odeszli, z góry patrzą niemo
Szczęśliwi słowem, które Pan Bóg słyszy
Jan Sabiniarz
To nimi serce list miłością pisze
Ci, co odeszli, z góry patrzą niemo
Szczęśliwi słowem, które Pan Bóg słyszy
Jan Sabiniarz
pytasz mnie...
nie pytaj...
tu jest mój dom, tutaj jest mój świat...
Ta ziemia taka czysta, jakby umieciona skrzydłem anioła.
Cicha i równinna, tyle już wycierpiała, a zawsze dziecinna.
Ufa, że dobroć jest tylko dobrocią,
A prawo tak jest prawem, jak pola się złocą,
Kiedy żyto dojrzewa, jak zimą śnieg pada.
Tu wierzą wciąż, że sąsiad szanuje sąsiada,
Że chleb jest święty, jeszcze świętsza praca
Ta ziemia wielkiej myśli, kiedy ją zdeptano
Jak ogień tysiąc iskier - tysiąc wielkich ludzi rozrzuciła po świecie.
Kto pustynię budził, kto gasił żar równika
Kto topił lodowiec, jeżeli nie iskry jej - wielcy synowie współumarli z tęsknoty.
Teraz powróceni w jedno wspólne ognisko
Zbudują na ziemi więcej, niźli ktokolwiek - widzę to ja ślepy.
Ta ziemia taka czysta, jakby umieciona skrzydłem anioła.
Cicha i…
jeździć czeskimi autami,
patrzeć w japońskie telewizory,
gotować w niemieckich garnkach
hiszpańskie pomidory i norweskie łososie.
Co do kultury, to jednak wypadałoby mieć własną".
- Andrzej Sapkowski
Z TROSKĄ... KU PAMIĘCI...
KU PRZEPAŚCI
Tak to przyszło żyć nam w ukochanym kraju
Co nie może zbity podnieść się od lat
Po okrągłym stole źle się sprawy mają
Chociaż wokół jeszcze głupszy jest ten świat
Kraj mój jest ofiarą politycznej dziczy
Rozrabiany naraz poprzez wrogów stu
Ten i ów swą zdradę na nim ćwiczy
Naród sam pod sobą kopie dół
Wciąż nie może się odnaleźć, wyjść na prostą
To co można przegrać, wszystko przegrał już
Nie dopuszcza w sadzie do kwitnienia wiosny
Na nic znaki jemu daje anioł stróż
Ma Ojczyzno, twojej twarzy bladość trupia
Do krwi rani i kaleczy serce ból
Banknotami bez wartości głos twój kupią
Byś pijany tępo zwalił się pod stół
Trudno żyć w tym piekle pomieszanych pojęć
Gdzie mówienie prawdy nienawiścią zwą
Ptaka z marzeń chcą oskubać do rosołu
Coraz szczelniej się zaciska hańby krąg
Jan Sabiniarz
Co nie może zbity podnieść się od lat
Po okrągłym stole źle się sprawy mają
Chociaż wokół jeszcze głupszy jest ten świat
Kraj mój jest ofiarą politycznej dziczy
Rozrabiany naraz poprzez wrogów stu
Ten i ów swą zdradę na nim ćwiczy
Naród sam pod sobą kopie dół
Wciąż nie może się odnaleźć, wyjść na prostą
To co można przegrać, wszystko przegrał już
Nie dopuszcza w sadzie do kwitnienia wiosny
Na nic znaki jemu daje anioł stróż
Ma Ojczyzno, twojej twarzy bladość trupia
Do krwi rani i kaleczy serce ból
Banknotami bez wartości głos twój kupią
Byś pijany tępo zwalił się pod stół
Trudno żyć w tym piekle pomieszanych pojęć
Gdzie mówienie prawdy nienawiścią zwą
Ptaka z marzeń chcą oskubać do rosołu
Coraz szczelniej się zaciska hańby krąg
Jan Sabiniarz
🇵🇱❤🇵🇱
W NIEMYM POCHYLENIU
Jakże mi wstyd -
Gdybyście dzisiaj z mogił wstali
I zobaczyli, co się z nami dzieje
Wy - piękni w Bogu, cisi jak ze stali
I wolni w miłość, wiarę i nadzieję
Jak wiele krwi potrzeba
żeby ocalał duch pokoleń
Ile wyrzeczeń
Gdybyście dzisiaj z mogił wstali
I zobaczyli, co się z nami dzieje
Wy - piękni w Bogu, cisi jak ze stali
I wolni w miłość, wiarę i nadzieję
Jak wiele krwi potrzeba
żeby ocalał duch pokoleń
Ile wyrzeczeń
Ile odwagi i wewnętrznej siły
- Nigdy nie będzie gładko jak na stole -
Zostaje to, co kute jest mozołem
Dłoń, która tradycji sercem
ku przyszłości woła
Coraz mi ciemniej
Ciaśniej jest na duszy
Gdy - obojętność
Zamiast przerażenia
Złowroga bestia
Już nie kopie kruszy
Śmiech tutaj słyszę -
Zamiast gorzki
Krzyk cierpienia
Jakże mi wstyd -
Nie dla nas słońce wstaje
I ptak zaranny
Piosenkę szczęścia śpiewa
Cieniu mój
serce mi się kraje
Z jakimże bólem
patrzą na nas drzewa
Kulą w tył głowy
Bici katowani
To wami jeszcze
Tu jest czym oddychać
Na nic - upadek
Gdy się krzyżem wstanie
Coś się wykluwa
Głos rosnący słychać
To nie są sny naiwne
Ni majaki
Proszę cię
Przyłóż ucho do kamienia
- Nigdy nie będzie gładko jak na stole -
Zostaje to, co kute jest mozołem
Dłoń, która tradycji sercem
ku przyszłości woła
Coraz mi ciemniej
Ciaśniej jest na duszy
Gdy - obojętność
Zamiast przerażenia
Złowroga bestia
Już nie kopie kruszy
Śmiech tutaj słyszę -
Zamiast gorzki
Krzyk cierpienia
Jakże mi wstyd -
Nie dla nas słońce wstaje
I ptak zaranny
Piosenkę szczęścia śpiewa
Cieniu mój
serce mi się kraje
Z jakimże bólem
patrzą na nas drzewa
Kulą w tył głowy
Bici katowani
To wami jeszcze
Tu jest czym oddychać
Na nic - upadek
Gdy się krzyżem wstanie
Coś się wykluwa
Głos rosnący słychać
To nie są sny naiwne
Ni majaki
Proszę cię
Przyłóż ucho do kamienia
Dęby w błękicie
Ptakom kreślą znaki
To nie zostawia
Wątpliwości cienia
Jan Sabiniarz
Ptakom kreślą znaki
To nie zostawia
Wątpliwości cienia
Jan Sabiniarz
🇵🇱❤🇵🇱
KU POWROTOM
Nazbyt ślizgamy się po wierzchu
Na głosy głębi obojętni
Niepomni znaków, klęsk i przeszkód
Ginie w nas dar i życia piękno
Wiąże nas ziarno polskiej mowy
Lecz trudno mówić jednym głosem
Trudno ku sobie wznosić głowy
By zapanować nad swym losem
W krąg rozgrywają nas - jak dzieci
Zamyślam się - a może nas już nie ma?-
Została brama, mur i ogród
W którym zniknęły polskie drzewa
Okna deskami znów zabite
Gdy się rozchodzi z prawdą słowo
Trojańskie konie w nim ukryte
W ołtarzach pismek kolorowych
Wprzęgnięci w złudy demokracji
W krzywych zwierciadłach nasze życie
Niepewni siebie, ni swych racji
Jesteśmy sami sobie mitem
Otwarci duszą na głos Boga
Niechaj się zbudzi w nas poranek
By wrócił ład, tradycji progi
W ojczysty dom umiłowany
25 stycznia 2020 Jan Sabiniarz
🇵🇱❤🇵🇱
SERCE WCIĄŻ WIERZY
Gdy światem rządzi czosnek i onuce
I wiatr od morza śle fałszywą pieśń
Przyszłość złowrogą niesie czas okrutnie
Dławioną ziemię i dla nieba cześć
Mocarne dęby i ojczyste gaje
Patrzą ze smutkiem - co się z nami dzieje?
Płaczą kamienie, serce im się kraje
Czemu wciąż - ciemno, choć za oknem dnieje
U skraju brzozy utulone w bieli
Ptak im zaśpiewa i zaszemrze strumyk
Mroczno i zimno znów w ojczystej celi
Krajobraz wieków jakby w przepaść runął
Rzeki swe myśli powierzają Bogu
Kolumny światła rodzą się po drodze
Cisza się wznosi ponad snów pożogi
W powietrzu chłodnym niby sopel lodu
Zatrute piękno zachwaszczonej mowy
Nic już nie budzi i nic nie porywa
W słów plątaninie fałszowanych pojęć
Bezmiar nicości, pustki się ukrywa
Serce wciąż wierzy, dławi żal i gorycz
Bogu powierza boskie swe istnienie
Chlebem go prosi do ludzkiego stołu
Którego jasność chce wychodzić z cienia
30 stycznia 2020 Jan Sabiniarz
DROGA POD GÓRĘ
Opustoszały polskie lasy
Dziś nawet echo tu nie zbłądzi
Ktoś nam zgotował podłe czasy
Nad nami widmo klęski krąży
Z jam wypełzają mroczne karły
I jadowite straszą żmije
Cisza na dwoje się rozdarła
Drży porzucone szczęście czyjeś
Przez koszmar wiosna chce się przebić
Milkną struchlałe w sadach drzewa
Gdziekolwiek spojrzeć - lęk się krzewi
Hańba lewactwa świat zalewa
Jak okiem sięgnąć - dym pożarów
Tak kończy świat nasz bez wartości
Drzewa żałobny marsz nam grają
Z piasku wystaje morze kości
Na drodze, czasem - ślad człowieka
Złowrogie wichry w pył go starły
Donikąd zmierza martwa rzeka
Kiedy jej źródło w nas zamarło
Życie wstępuję do podziemia
W którym znów ciemno jest i straszno
Plącze się, gubi ludzkie plemię
Gdy w nim niebieskie światło zgasło
Na zdrowym ciele wrzód tyranii
W sadło obrasta dyktatura
To, co zostało, myszy zjadły
Rozbity naród nic nie wskóra
W każdym z nas drzemie mały Piłat
Poddany pseudo-demokracji
Która się maską mediów kryje
W imię obłędnych czyichś racji
Jak wiele razy upaść trzeba
Bez wsparcia, chusty Weroniki
Jak w drewnie krzyża żal zagrzebać
Milczeniem cichych - w tłumów krzyku
Judasz przez chwilę tryumf święcił
Lecz pokonały go srebrniki
Na jego karku powróz klęski
I zaciśnięta pętlą grdyka
Pod górę - garstka sprawiedliwych
Chociaż jest małą kroplą w morzu
To wyprostuje, co zło krzywi -
Wyzbyte serca, duszy, Boga
08.04.2020 Jan Sabiniarz
Miej w opiece naród cały...
Serdecznie dziękuję
Pani Małgorzacie Pawelczyk
oraz Pani pod pseud. Ścieżki we mgle
za cudowne fotografie
oraz
Janowi Sabiniarzowi
za przepiękną poezję...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz