Ogarnia ich, niczym poranna mgła, ogrzewa jak słońce w południe i okrywa jak koc przetykany gwiazdami.
Miłość matki jest jak krąg,
nie ma początku ani końca"...
- Art Urban
"MAMA TO JEDYNA OSOBA NA ŚWIECIE,
KTÓRA POKOCHAŁA CIĘ
ZANIM JESZCZE CIĘ POZNAŁA".
"Bo choćby nawet cały świat
rzucał w ciebie kamieniami,
to jeżeli mama stoi po twojej stronie,
nic ci się nie stanie". ~ Jojo Moyes
"Jest jedna miłość, która nie liczy na wzajemność, nie szczędzi ofiar, płacze a przebacza, odepchnięta wraca". - Józef Ignacy Kraszewski
"Matka, jak Pan Bóg, może kochać wszystkie swe dzieci, każde z osobna i każde najwięcej".
- Zofia Kossak
Przy małym oknie,siedzi staruszka, Od lat przykuta do swego łóżka. Patrząc się w okno,łzy Jej spływają, Czemu Jej dzieci nie odwiedzają. Mąż Ją zostawił,miała pięcioro, Jedno umarło,zostało czworo. Choć miała ciężko,radę dawała, Tak z wielkim trudem Ich wychowała. Dzieci dorosły,świata poznały, Zawsze na święta Ją odwiedzały. Wnuki do babci chętnie jeździły, Babcię kochały z Nią się bawiły. Ale po latach przyszła choroba, Babcia nie stanie na swoich nogach. Choć dom ma duży lecz jest w potrzebie, Któryś z mych dzieci,weźmie do siebie. Pierwsze najstarsze mówi:Nie mogę, Wiesz robię sławę mam inną drogę. Czas nie pozwoli byś ze mną była, Biedna staruszka się zasmuciła. Mówi Jej drugie:Mamo kochana, Dla mnie to w życiu byłaby zmiana. Porzucić pracę,własną karierę, Bo nie Chcę w świecie być tylko zerem. Ja bym Cię wzięła lecz dom mam mały, Dzieci by zawsze się dokuczały. Różne wyjazdy,wycieczki w lecie, Tak powiedziało Jej dziecko trzecie. Biedna staruszka patrzy na czwarte, Może ma dla niej serce otwarte. Być może w Nim jest godność człowieka, Gdzie na spokojnie śmierci doczeka. Mam rozwiązanie dla Ciebie Mamo, Żebyś na starość nie była samą. Jest Dom Opieki a w nim lekarze, Może i w nogach przywrócą władze. Twój dom się sprzeda,grosz podzielimy, Na pewno zawsze Cię odwiedzimy. Na każde święta Cię zabierzemy, Jak źle Ci będzie to Cię weźmiemy. Biedna staruszka za wychowanie, Teraz ma piękne podziękowanie. By Ich nie zranić Tak przytakuje, Z wszystkim się zgadza co los szykuje. Przy małym oknie,siedzi staruszka, Od lat przykuta do swego łóżka. Ciągle wspomina choć jest dziś samą, Że zawsze była wspaniałą Mamą....
Mamo...
"Każdą inną miłość trzeba zdobywać,
trzeba na nią zasługiwać,
pokonując stojące na jej drodze przeszkody.
Tylko miłość matki ma się bez zdobywania i bez zasług".
- H. Auerbach
nie żałuję...
"Nie pytajcie mnie, jak wyglądała moja matka: czy można opisać słońce? Z mamy promieniowało ciepło, siła, radość. Bardziej pamiętam te odczucia niż rysy jej twarzy. Przy niej śmiałem się i nic złego nie mogło mi się przytrafić".
"Natura, to zawsze otwarta księga dla wszystkich oczu".
- Jean-Jacques Rousseau
"Natura, to najlepszy nauczyciel".
-Rembrandt
OSTATNIA CHWILA
Co wy robicie z ukochaną Ziemią?- Gdziekolwiek spojrzeć - bożej ręki ślady Niezmienne piękno w drzewach, ptakach drzemie W lustrze jeziora i obłoku bladym
Jedna, jedyna w całym jest wszechświecie To w niej się skupia wszelki zamysł boski To dla niej słońce promień życia niesie I księżyc nocą - dnia łagodzi troski
Martwą się staje, gdy zatraca świętość Człowiek wymyka się miłości bożej Sam pozostaje na samotnym brzegu Kurczy się, gaśnie pośród innych stworzeń
Niechaj nie zwodzą puste technologie W ślepe uliczki wiedzie też nauka Niech się otrząśnie ze swych złudzeń człowiek W brzemiennej ciszy niechaj siebie szuka
Jak okiem sięgnąć, wokół - ścięte zioła Gnijąca gleba, woda i powietrze Daremnie słowik ku przestrogom woła Skowronek wnosi błękit w duszy przestrzeń
Wśród drzew umarłych tylko kieszeń rośnie Którą władają głupcy tego świata Błąka się, plącze to, co było proste Więzi, zakłada niewidzialne kraty
Płaczą kamienie, krzyk ich nadaremny Dęby i buki - rzadko kto je słucha Blask potężnieje, gdy zapada w ciemność Rak toczy Ziemię - nim wyzionie ducha
Jest jeszcze szansa, to ostatnia chwila Niechaj nie będzie człowiek ponad stany Pszczołą i mrówką oraz czymś z motyla Niechaj buduje trwałe szczęścia ściany
Jan Sabiniarz
"Co to za siła, która zmusza trawę, aby rosła, a stokrotkom pod wieczór daje znak, by pozamykały swoje płatki.
Skąd ptaki wiedzą, jak ustawić na niebie klucz. I jak serce człowieka bije bez zewnętrznego zasilania... ?
Natura całkowicie poddaje się inteligencji, która powołała ją do życia.
Żaden ptak ani roślina, czy kamień nie kłóci się ze swoim przeznaczeniem i z tym, co jest. Prowadzenie w życiu po prostu się wydarza i wszystko zdaje się być zupełnie w porządku.
Tylko człowiek ze swoją myślą na temat rzeczywistości postanowił iść pod prąd. Przestał ufać, że życie zatroszczy się o siebie samo, i wkroczył ze swoją histo(e)rią, sprzeciwiając się życiu, dając sobie szansę wyboru i decyzji...
Czy kiedy przestajesz myśleć, planować, coś robić, to życie też ustaje, zatrzymuje się? Nie.
Człowiek jest jak ta trawa, stokrotka czy ptak. Posiada w środku coś, co go prowadzi, wewnętrzny kompas, który nigdy nie zawodzi.
Ale jakże często ta prawdziwa inteligencja zostaje zdominowana przez sztuczną inteligencję, przez umysł z całą jego zawartością i opowieścią...
Nasze życie jest naszą modlitwą. To nasz dar dla wszechświata.
Jesteśmy winni sobie i wszystkim, którzy nas otaczają, aby być szczęśliwym i rozsiewać tę radość dookoła.
Gdybyśmy mogli iść przez życie uzbrojeni w humor i świadomość, że jesteśmy miłością, mielibyśmy połowę sukcesu w kieszeni.
Dodajmy do tej mieszanki pudełko pysznych czekoladek, a otrzymamy przepis na pełną wygraną"!
- Anita Moorjani
EKO Część I
Na etapie obecnego rozwoju cywilizacyjnego mamy świadomość, że Ziemia, jaką zamieszkujemy ( i jaką niestety tak źle władamy) kurczy się a jednocześnie powiększa jakby o wszechświat, który coraz szerzej otwiera przed nami swoje wrota wyprowadzając nas w nieskończoną przestrzeń. Wystarczy wyzbyć się wewnętrznego zgiełku i skupić swą wyobraźnię tak, aby inaczej dziś patrzeć na gwiazdy i odkrywać kolejne dale.
W oczach współczesnego człowieka, natura pomimo że nadal potrafi porażać nas swoim ogromem, to ukazuje także swoją niezwykle misterną budowę, delikatność i kruchość.
Nasza planeta, z całym jej cudownym bogactwem rzeczy i zjawisk – jakże jest wobec nas dzisiaj bezbronna!
A przecież, to my jesteśmy najbardziej za nią odpowiedzialni, ponieważ to my, bardziej niż jakiekolwiek inne istoty jesteśmy w stanie urzeczywistniać: piekło lub raj na ziemi!
My, jako ludzie, jesteśmy częścią natury, ułamkiem mikro i makro-wszechświata. Otrzymując dar życia od Stwórcy i swoje miejsce na tej fascynującej Ziemi powinniśmy starać się nie tylko zachowywać jej piękno, ale także pielęgnować je i rozwijać!
Wielowiekowe oświadczenia pokoleń, cała wiedza i nauka, cała wrażliwość i mądrość powinny być tą busolą pokazującą cel i drogę do pełni – z jej wysokością i głębią. W chwilach zachwytu nad cudem świata (z całym jego nieuchronnym bólem) powinniśmy drżeć o niego jak listek, aby jak najmniej z niego uronić i nie zatracać go, kawałek po kawałku, raz na zawsze. Świat taki wielki, a drżę o niego jak o listek!
Tylko raz przejdziemy przez ten świat. Trzeba umieć wznieść się wysoko nad siebie a jednocześnie tak zagłębić się w siebie, aby ujrzeć to, co zostało nam dane lub czego jesteśmy świadkami, w pełnym świetle i perspektywie – i z nieskończonej ilości punktów widzenia. Wrażliwość i wyobraźnia, świadomość tajników własnej duszy i duszy świata są tymi czułkami, tymi instrumentami, bez których osiągać tego nie sposób.
Te wartości są podstawą ekofilozofii. Ekofilozofia to nie kaprys! To jest konieczność! To jest postawa: sercem, myślą, słowem i czynem, abyśmy nie zmarnowali tego daru życia i świata, jaki otrzymaliśmy, i jacy jesteśmy dłużni tym, którzy tu będą po nas.!
Świadomość ekofilozofii nie może leżeć ukryta na półkach. Ona musi być urzeczywistniana. Idea musi byś rozpisana na drobne, uchwytne dotykiem myśli i ręki drobne cele, umożliwiające rozmaite sposoby jej realizacji.
Zanim zaczniemy wpływać na model świata, powinniśmy najpierw budować go w sobie. Ten model nigdy nie ma zamkniętego kształtu. Trzeba zostawić czas i miejsce na jego otwartość i ewolucję! Nie osiągnie się go raz na zawsze. Wciąż będzie nam się wymykał.
Tych kilkadziesiąt lat życia, jakie otrzymaliśmy w darze niech zabrzmi w nas jak symfonia, niech będzie tak jak poemat. I obyśmy jak najmniej zmarnowali, nie wyrządzali nikomu, ani niczemu krzywdy! Bo wszystko jest częścią świata i nas samych. Twarz drugiego stworzenia, drugiego człowieka jest naszym odbiciem w lustrze. Nawet źdźbło trawy, nawet ziarnko piasku.
Taki sposób pojmowania świata nie jest kulą u nogi. Przydając duchowej lekkości przynosi tak wiele dobrych przeżyć. Wielka radość czeka nas na końcu drogi okupionej ciężkim wysiłkiem! Najpełniej, najintensywniej żyjemy podejmując wyzwania, jakie stawia nam droga, którą idziemy. To, co wydawało się na początku nam ciążyć, unosi nas potem jak skrzydła. Naprawdę, to ode mnie zależy, czy idąc, będę się wznosił wysoko jak bielik, czy też będę się czołgał z podciętymi skrzydłami! Pełnia jest tam, gdzie docierają promienie miłości. Ta roślina, która w nas żyje, potrzebuje jej - jak wody i słońca. Tam, gdzie dociera słońce, jest także cień. Ośleplibyśmy, gdyby zabrakło cienia.
Bory Tucholskie znam od dziecka. Urodziłem się we wsi Rosochatka, która położona jest w najgłębszym zakątku Borów Tucholskich. Pomimo że mieszkałem w Rosochatce tylko do drugiego roku życia, to spędzałem tam niemal wszystkie wakacje. Ta piękna, ukryta wśród starych drzew wieś była krainą mojego dzieciństwa. I taką pozostała do dziś. Zapadła głęboko w tęsknotę serca i pamięć. I stamtąd, jak pierwszy promień brzasku, rozwidnia ścieżki mojego życia. Wystarczy przymknąć oczy, żebym znów ujrzał dziadka pochylonego w kuchni nad stołem, przy małym okienku, przez które było widać bociana klekoczącego na dachu stodoły. Kiedy panuje cisza, słyszę jeszcze brzęk wiader, którymi babcia nosiła wodę ze studni. Wiader pełnych rozmigotanego słońca, które kusiło, żeby podejść do studni i pochylić się w jej tajemniczą, baśniową czeluść. Rosnący dokoła bór był jakby przedłużeniem chaty, wtulonej w olbrzymie lipy, wśród których uwili swoje gniazdo praprzodkowie moich przodków. To tam zamykało się koło czasu, bez pęknięć, by kiedyś przerwać swój zaczarowany krąg i w świat się rozsypać, tak, że nie można tego, co z nich zostało, pozbierać do dziś.
Tamte obrazy wracają, gdy wpatruję się w rozgwieżdżone niebo, wdycham zapach żyta, wędruję przez leśne ścieżki porośnięte wrzosem i macierzanką. Przebijając się przez zgiełk życia powraca kraina dzieciństwa odczarowywana kropelkami rosy w trawie, smakiem dojrzałych, wiśni, pachnącego chleba. Kraina cicha i czysta jak len, który nie tylko nie spłowiał na słońcu, ale z biegiem lat nabrał przedziwnej jasności i bieli. Z tego miejsca, ocienionego drzewami, których już nie ma, wydaje się, że zakreślam coraz szersze kręgi, jak bielik. Przez tamto miejsce czuję się zespolony z całymi Borami. Czuję je i ogarniam z każdym rozwinięciem skrzydeł, unoszących mnie tak, jakbym lżejszy był niż powietrze. Z tego co Bory mi dały, najcenniejsza jest miłość. To z niej czerpię siły, aby pielęgnować te Bory we mnie tak jak ogrodnik.
Uwikłana w zgiełk ciała Dusza tęskni do ciszy. Tęskni i dąży ku ciszy. Ciało jej w tym przeszkadza, Odwodzi ją z drogi ku ciszy.
Muzyką Bronię się przed zgiełkiem
Muzyka Wyprowadza mnie Z wewnętrznego zgiełku Na prostą drogę
Kiedy moja wewnętrzna przestrzeń Pełna światła i mroczna zarazem Połączy się z wiekuistą przestrzenią To oznacza wejście w Wielką Jednię Która początek i koniec W życiodajną całość zespala.
Muzyka jest drogą ku ciszy. Muzyka porządkuje czas i przestrzeń. Wznosi budowle, które tak pięknie Rozpościerają się w duszy.
Pełne spokoju i harmonii Tajemnicze budowle muzyki Zdają się jak rzeka Przepływać pomiędzy palcami duszy.
Rzeka we mnie świeci Która na Głęboko zanurzonych dłoniach Kroplami muzyki zostaje.
Muzyka To miłość Którą dźwiękiem obwodzę. Uwielbiam dotyk jej dłoni Pieszczących czule Moją wewnętrzna ciszę
Słowo poezji Jest imieniem Które nadaję ciszy - Tej jednej, jedynej Wśród wielu
Poezja To księga Wielu imion Muzyki
Wieczność jest olśniewająca. Jest blaskiem wszystkich czasów W jedno zebranych.
Wieczność jest obietnicą życia Po śmierci
Ponieważ istnieje wieczność nie ma śmierci.
Ponieważ istnieje wiekuiste światło nie ma ciemności śmierci.
Lęk o życie Jest bezpodstawny
Trzeba się lękać I dbać tylko o to Żeby życie było Wysokie Głębokie Piękne Nienadaremne To nic Że czasem Bolesne
Wiosna, która bierze mnie w swe posiadanie Rozwija koleje pąki ciszy I zamyka je w sobie Aby ocalić Wieczne kwitnienie
Białe kwiaty ciszy Wewnątrz są pełne Olśniewającego blasku.
Kiedy zamykam oczy Czuję pomiędzy pręcikami powiek Przemykające światło Które nie ma cienia. Poznałem smak światła Które nie płacze.
Skrzy światło W kropelkach gwiaździstej rzeki Tęczowych republik kosmosu. Na skrzydłach tęsknot przybywa. Z cudownej świątyni ciszy.
Idę samotną Drogą księżyca Poprzez bór ciszy Który się wznosi nade mną Skrzydlaty
Zabieram ze sobą Cienie Które pozostawia Księżyc na piasku - Srebrne promyki chrustu
Noc we mnie Otwiera to Co dzień Szczelnie zamyka
Do ptaków Po imieniu się zwracam. Wiatr pytam o drogę.
Noc Ściany przenika. Dzień Wobec nich Jest bezsilny.
Nocą Ani mój pokój Ani me ciało Nie ma ścian
Jestem oknem Ku gwiazdom otwartym. Moja myśl Waży tyle co wieczność.
Jak pięknie Muzyka Mnie oprowadza Ku sobie. Ukazuje doliny i szczyty. Przepaście i wnęki. Śpiewy ślicznych dziewcząt Odsłania duszy pustkowia Marzeń promienie wysmukłe
Jesteśmy częścią Wiecznego światła. Jedynie za życia Jak szatan Czai się mrok.
Moim domem jest Muzyka. Miłuję jej ciche pokoje Wtulone w sen podłóg i ścian. Moja cisza wewnętrzna Przegląda się w muzyce Jak w lustrze.
Gwiazdy kapią Na książkę. Dzień zamyka stronice. Na skrzydłach muzyki Unoszę się W wewnętrznej przestrzeni Która cieniem Umyka spod nóg.
Dzięki ciszy Odzyskuję Wewnętrzny wzrok. Dzięki muzyce Wyostrzam go. Muzyka - wewnętrzna cisza pięknem przepełniona.
Cisza - muzyka wolnych przestrzeni. Muzyka - jej głos.
Cisza - skąd - dokąd
Ciszę Zburzyć tak łatwo. Tak trudno Odbudować ją.
Poezja - Słowo przechowywane między kartkami ciszy. Rzeźba wyryta W spróchniałym pniu. Listkiem się odradza Gdy czas. Niebo Na patelni księżyca Jajka gwiazd Na śniadanie.
Rysując drzewo W jego serce zaglądam Pradawną myśl penetruję. Rysując drzewo Zastygam w ciszy Żeby we mnie Zapuściło korzenie.
Moja wewnętrzna przestrzeń Jest światem zewnętrznym Przenicowanym do środka.
Kto porzuca wewnętrzną przestrzeń Ten nie ma dokąd powracać.
Wewnętrzna przestrzeń Harmonia i ład. Wewnętrzna przestrzeń Czworonożne, biedne moje stworzenie Tak często pędzone na rzeź.
Coś we mnie umyka. Od iskry Cisza się tli.
EKO Część II.
Cywilizacja, w jaką jesteśmy coraz bardziej uwikłani, nie tylko otwiera nowe przestrzenie i perspektywy, ale także w nas coś gasi, odcina od korzeni. Oddala od tego, co kształtowało się w nas długą drogą pokoleń.
Ulegając mirażom osiągnięć cywilizacyjnych zaczynamy coś gubić, coś zatracać, coś, co jest najważniejszą częścią, samym sednem naszej istoty. Nasza dusza stając naprzeciw wyzwaniom świata jest coraz bardziej poraniona, i wyobcowana, coraz mniejszą skupiamy na niej uwagę, tak jakby była ona w zaniku.
Cywilizacja, zamiast upraszczać powoduje ciągle nowy chaos w nowych, czyhających na nas niespodziewanych zasadzkach. Z tak wielu z nich nawet nie zdajemy sobie sprawy. Powołaliśmy do życia wiele rzeczy nowych, nie sprawdzonych jeszcze. Być może stworzyliśmy, niemożliwe już dziś do policzenia zastępy Frankensteinów, którzy w sposób widzialny lub ukryty zwracają lub zwrócą się przeciw nam. Ulegając mirażom osiągnięć cywilizacyjnych zaczynamy coś gubić, coś zatracać, coś, co jest najważniejszą częścią, samym sednem naszej istoty. Nasza dusza stając naprzeciw wyzwaniom świata jest coraz bardziej poraniona, i wyobcowana, coraz mniejszą skupiamy na niej uwagę, tak jakby była ona w zaniku. Choć nie jest, bo być nie może! Bo to my zepchnęliśmy ją w własnoręcznie wykopany dół, z którego nie słychać jej wołania.
Bliski kontakt z przyrodą i sztuką pozwala nam odzyskiwać to, co gubimy po drodze. Odbudowuje posiekaną w nas na kawałki duchowość, świeżość i harmonię myśli, uczuć i doznań wypływających prosto ze zmysłów. Pod warunkiem, że zmysły te będą szeroko otwarte na świat , jaki nas otacza. A wtedy dotyk chłodnego kamienia w skwarny dzień, smak wody ze źródła, zapach włosów ukochanej osoby może stać się cudownym, niezapomnianym przeżyciem, które nie przepada w nicość.
Każde przeżycie buduje nas, cegła po cegle, jak dom. I od nas zależy, czy ten dom będzie dla nas ciepłą izbą mającą jednocześnie w sobie coś ze świątyni, czy też stanie się halą fabryczną?!
Człowiek, poprzez kontakt z otwartym pejzażem przyrody lasów, jezior, gór, poszerza swoją duszę , swoją wyobraźnię wrażliwość i jaźń. W widoku rozgwieżdżonego nieba znajduje swoje lustrzane odbicie. Coraz mniej mamy dzisiaj ciszy, nie tylko tej fizycznej, zewnętrznej, ale i tej wewnętrznej, która jest ziarnem nieskończoności. Dzięki tej ciszy wewnętrznej powracamy do pierwotnej czystości. Cisza wyprostowuje w nas to, skrzywiło, wykoślawiło się w nas po drodze. Cisza jest bramą, bez której nie ma dostępu do tego, co wielkie szlachetne, dobre, piękne. Bez osiągania stanów ciszy wewnętrznej nie możemy osiągnąć tego co wzniosłe, do czego tak bardzo pragnie zbliżyć się muzyka, poezja, malarstwo, architektura... To sztuka pozwala nam wciąż odradzać się w pierwotnych wcieleniach.
To sztuka przywraca nam dziecięcą wrażliwość, bez której życie jest jałowe i puste. Ale to musi być sztuka z serca wysnuta, dorzeźbiona ręką, doszlifowana myślą. Sztuka prawdziwa, nie zmanierowana dążnością do barbarzyńskiego brnięcia w nowatorstwo, policzona na poklask niekompetentnych krytyków i podążających za ich namową owczych tłumów. Całym życiem trzeba budować swoją wrażliwość. Dzięki temu doznamy niezwykłych olśnień. Ale też będziemy przez to łatwiejszym celem, Narażonym na rany. Coś za coś! Nic nie ma za darmo!
Ale, dziś, po latach, wiem że warto, warto zdejmować pancerz ochronny aby, gołym, pozornie bezbronnym ciałem móc się przytulić do czerwcowej trawy i zapachu wiatru. Wsłuchać się w legendy i przepowiednie starego dębu nad rzeką, wziąć na kolana psa, dzięki któremu nasze życie staje się, bardziej ludzkie. Bo to niekiedy nie drugi człowiek a on potrafi przywracać nam nasze marnotrawione, tracone człowieczeństwo. Obcując na co dzień z tym co wielkie, stajemy się jego częścią.
Kiedy słucham koncertów brandenburskich Bacha, czuję jak coś we mnie rozrasta się na kształt rozłożystego drzewa. Pragnę wsłuchiwać się w tę muzykę wszystkimi listkami, wszystkimi kropelkami rosy i światła, aby jak najmniej z niej uronić. Otwieranie się na świat jest warunkiem twórczości. Twórczości sztuki - i życia, które powinno być sztuką największą, królową i matką sztuk.
Zwędrowałem, zmierzyłem Bory Tucholskie wzdłuż i wszerz, patrząc z wysoka i w głąb, ale zawsze przez pryzmat miłości, przez szeroko otwarte okno niekończącego się zachwytu i oczarowania. Byłem drzewem i wiatrem. Kreśliłem jak ryba podwodne hieroglify, albo jak bielik zataczałem wysoko koła w błękicie.
Twórca, wcale nie musi tworzyć rzeczy nowych, wysnutych z własnej wyobraźni, albo chorej, samotnej, zdegenerowanej często psychiki. To, co toksyczne będzie zatruwało innych. Rzeczywistość jest nieskończona. Dostarcza ciągle nowych doznań. Nie ma dwóch takich samych zachodów słońca! Woda w tej samej szklance za każdym razem smakuje inaczej. Artysta musi zmieniać tylko punkty widzenia a otwierać się będą przed nim nowe perspektywy, jakie nie śniły się tysiącleciom. Jednocześnie będzie miał przez to pewność, że to co tworzy, dzięki temu zachowa swoją pierwotną prostotę i czystość. Zyska radość a nie ciężar tworzenia. Nie będzie karlał, a potężniał. Poeta, jeśli ma coś do powiedzenia, to powie to prosto. A to, co powie będzie miało w sobie przygodę odkrycia. Nie będzie dodawał balastu, ale odejmował go wspierając i krzepiąc utrudzonych w wędrówce. Nauka rozbija pierwotną jedność oddychania światem poprzez specjalizacje, które zapuszczają się na pustkowia własnymi ścieżkami. Często stają się one ślepymi uliczkami. Nauka dzieli włos na czworo. A sztuka jest tym, co scala i przywraca utraconą harmonię istnienia. Sztuka jest drogowskazem i rachunkiem sumienia. Jeśli miłość przez nią przemawia. Gestem, milczeniem, ciszą. Okrzykiem łzy do głębi poruszonego serca, olśniewającego światła zwierzeń Pogodnego, pomimo trudów życia, mędrca.
Kiedy nad moim leśnym domem przelatują żurawie, cząstka mnie szybuje wraz z nimi. Ich tęskne, wysokie przeloty są kluczem do tego błękitu, który się we mnie rozpościera.
Zapach skoszonej trawy i dojrzewającego żyta, aromat starych książek i dziewiczego lnu nocy to są moje małe świątynie, które tak często odwiedzam. Przyjaciół i bliskich tam proszę.
EKO Część III
Pomimo nieuchronnych udręk i bólu istnienia, życie jest radością i cudem. Nigdy nie ma dostatecznych powodów do tego, żeby przeklinać je i złorzeczyć. Sarkastyczny, szyderczy stosunek do życia, i eksponowanie tego we własnej twórczości, jest czymś małym i chorym. Jest dowodem małości i słabości twórcy, jako człowieka. Człowieka, który jest wobec życia i jego bogactwa nastrojów bezsilny, i nie umie sobie z sobą poradzić. Jego twórczość jest jak trucizna, którą wsącza do źródła. Sztuka dewiantów i masochistów, którzy z rozkoszą i z maniakalnym uporem rozdrapują wiecznie jątrzące się rany, zarażając tym innych. Indywidualne demonstrowanie sztuki jest aktem wolności i trzeba to uszanować, bo twórca ma do prawo do własnych przekazów i mowy. Ale nie powinien on zapominać o skutkach jakie jego twórczość pozostawia w umysłach i sercach innych ludzi. Powinien mieć świadomość śladów, którymi toruje drogę, nie zapominając o ludziach, którzy mu zaufali jako przewodnikowi w wędrówce w światło brzasku poprzez ciemności nocy. Otwórzmy dowolną stronicę księgi życia Jana Pawła II, aby się przekonać o tym, jakie jest życia i sztuki przesłanie! Wypływa stąd szczególna odpowiedzialność twórcy.
EKO Część IV
Człowiek chce uczynić świat coraz bardziej wygodny dla siebie. W swojej drodze ku wyimaginowanemu szczęściu dąży do tego, żeby pozbawić swoje życie wysiłku. Wysiłek jest niezbędny do życia tak, jak skrzydłom potrzebny jest opór powietrza, aby ptak unosił się w powietrzu. Dążenie do wygody ogołaca, zabija życie. Pozbawia je smaku. Gdybyśmy doszli do końca drogi, gdzie nie ma już wysiłku, to i człowiek przestaje istnieć, rozpływa się w pustce.
Kiedy rąbię drewno, rozpalam ogień, rozkoszuję się jego blaskiem i ciepłem żywej istoty, która ma swój kolor, zapach i kształt, która zmienia się pod dotknięciem dłoni. Wciąż trzeba wracać do źródła. Odkrywać prostotę wody i ognia. Wsłuchiwać się w kamienie i serce drzewa. Trzeba zrywać zmartwiałe skorupy rutyny i pozbawionych woli, uczuć i myśli nawyków, po to, aby docierać do tego, co rdzenne, pierwotnie czyste, skończone w swym kształcie po krańce świata. Świadomość źródła daje poczucie prawdy i siłę. Rzeka płynie powoli. Tam, gdzie przyspiesza swój nurt, spadając gwałtownie staje się niszczącą siłą zdolną przemieszczać ziemię i puchem swych fal łamać skały.
EKO Część V Chcąc tworzyć, człowiek może kontynuować jakąś zastaną przed sobą, zaczętą przez innych ideę. Po to, żeby doskonalić to, co niedokończone. Ale chcąc żyć, musi odrzucić wszystko to, co było przed nim, i udać się samemu do źródła. Im dalej od źródła, tym bardziej mętna jest toń rzeki życia. Aby móc stawać się sobą, człowiek musi powrócić do pierwotnej czystości, przestrzeni, w której wszystko jest jasne i proste, od której zaczyna się wszystko w drodze ku bezkresom. Kiedy jest zima, w jasnym, oszronionym błękitem powietrzu, zdają się godzić życie i świat reguły i rzeczy najprostsze. Jest niebo i ziemia, czerń i biel, ciepło i mróz, pustka i kształt. Zima - czas zastygnięcia życia, staje się jego kołyską, Nie dotrze do siebie ten, kto nie uda się przedtem tam, gdzie panuje prostota i czystość. Kto nie zanurzy się w prostotę i czystość źródła, ten nie rozwiąże tej zagadki, którą jest on sam dla siebie. Tam, gdzie panuje prostota i czystość, tam także jest tajemnica, która życiu nadaje sens. Żeby być kimś, trzeba najpierw stać się sobą. W przeciwnym razie człowiek będzie jak statek, który ugrzązł na mieliźnie. A przecież statek żyje wtedy, kiedy żegluje, i śpiewa nim wiatr. Prostota i czystość wyznają przestrzeń, która nie ma granic. Jak miłość. Są tym dla życia, czym korzenie dla drzewa.
Jan Sabiniarz
"Natura nie jest luksusem,
ale koniecznością ludzkiego ducha, równie ważną, jak woda i chleb dla ciała". - Edward Abbey